więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Żużel »
Dalidy, Juliusza, Łucji , 13 grudnia 2024

Okiem Sieraka: Chcecie znać zarobki Zmarzlika?

2024-11-20, Żużel

Kontrakty zawodowych sportowców są jawne. Generalnie, wszędzie i wszystkie. Ma się rozumieć w „normalnym” świecie.

medium_news_header_42014.jpg
Fot. pexels.com

Dla - uwaga modne słowo - transparentności, ale nie tylko. Po to także, by nie wywoływały niezdrowych emocji, domysłów i plotek. By spowszedniały. Ilekroć zaś ktokolwiek zahaczy o szlakę mamy tradycyjne - co ci da zaglądanie do cudzego portfela, sam spróbuj a wtedy komentuj albo to - pamiętaj jakie ponoszą koszty. Wszystko to prawda. Jednakowoż, mam wrażenie, najlepiej jeśli występuje oprócz, nie zaś, w miejsce oficjalnej wiedzy. A ja chciałbym wiedzieć. Znać przychody z kontraktu, takoż ponoszone wydatki. Indywidualni sponsorzy to kwestia odpowiedniego marketingu samego zawodnika przy udziale koniunktury na rynku. W to nie wnikam. Oficjalna umowa z klubem (klubami) - ściśle jej wysokość - powinna być, tak uważam,  jawna. Jak pula nagród w turniejach tenisowych, czy stawki kierowców w F1. Nie żeby ktokolwiek mógł wylewać hejt albo się pastwić. W pierwszym momencie - wszak głupich nie sieją - tak by to było, ale z czasem musiałoby przestać drażnić i podsycać.

 

 

Tak jak również w futbolu chociażby. Astronomiczne kontrakty różnych Krystynek, Neymarów i innych Messich nikogo już przesadnie nie szokują. Czy kibice zaakceptowali horrendalne zarobki gwiazd? Pewnie nie. Szczególnie w odniesieniu do przeciętnych dochodów w danym kraju, czy też w odniesieniu do biedy i głodu w wielu miejscach świata. Takich paradoksów jest jednak znacznie więcej. Torebka z firmowym logo za kilkaset tysięcy? Nie zaskakuje. A powinna. Ale czy przez wiedzę o astronomicznych zarobkach spadła w narodzie sympatia dla Igi? Odnoszę wrażenie, że wręcz odwrotnie. Przeważa - aspirują tysiące, ale to Ona jest numerem 1. Zasłużyła. Do czego mi ta jawność? Ano do obalenia kolejnego tabu. Jest takie modne słowo - transparentność. I tego chcę. Jawne, publiczne bilanse choćby Ekstraliga SA z pensjami członków Zarządu w witrynie internetowej. Dostępne dla każdego. Komu to szkodzi? W czym przeszkadza? Identycznie zawodnicy. Łatwiej byłoby skomentować, zrecenzować, czy ocenić różne postawy i zachowania mając tę podstawową wiedzę. Kto więc i czego się boi? Żaden przepis nie zabrania. Jedynie kwestia dobrej lub złej woli zainteresowanych.

Rozumiem, że ściganci narażają zdrowie i życie. Prawda. Z faktami nie dyskutuję. Takimże faktem pozostaje jednakowoż, że nie oni jedyni, ani też to, że akurat nie żużlowcy najbardziej na świecie. Pensum, na które mogą liczyć nie ma zaś najmniejszego związku z „wartością” ponoszonego ryzyka. Jak to na wolnym rynku. Każdy towar kosztuje tyle ile chce (może) zapłacić Klient, o ile takowego znajdziemy. Jedni więc „bawią się” w sporty ekstremalne dla adrenaliny, z szaleństwa, miłości  - różnie. Nie wszyscy przy tym zarabiają cokolwiek, a nieliczni bardzo dobrze mogąc z tej „profesji” żyć. Skoro więc świat zna najsławniejszych medialnie. Skoro zna ich zarobki (oficjalne). Skoro Forbes może się „domyślać” co tam przytulą na boku, sporządzając przy tym ranking spekulacji własnych - to w czym problem z żużlem? Może zaś, gdyby owa transparentność wkroczyła na dobre, moglibyśmy w większym stopniu uniknąć np. kolesiostwa albo niespodziewanych bankructw. Może także z większym zrozumieniem podchodzilibyśmy do takich a nie innych decyzji bądź postaw? Nie wiem. I pewnie się nie dowiem. W Grand Prix premie są publiczne i znane. Szokują? Mnie nie. A kontrakty klubowe? Budżety Sportowych Spółek Akcyjnych, ale też Krajowej Ligi Żużlowej? Wynagrodzenia marynarek? Tajemnica? Na ten moment - tak. A tajemnice rodzą domysły...

Słówko jeszcze o SGP. Castagna idzie ,,drogą skoków narciarskich". Ogranicza bezczelnie ilość startujących Polaków, tak w cyklu jak również w eliminacjach. W tychże na ten przykład „zasłużyliśmy” zdaniem makaroniarza na ledwie trzy delegacje, podobnie jak znane żużlowe mocarstwa - Włochy (zbieżność paszportów z szefem przypadkowa), Ukraina, czy Stany Zjednoczone. No to brawo. Nie w tym rzecz, by dwie lub trzy nacje zdominowały cykl, ale nawet FIS zachowała proporcje. Najmocniejsi po maksymalnie sześciu - najsłabsi po jednym. To jeszcze się jakoś broni. Jak obronić trzy miejsca dla Italii? Ja się domyślam, a Wy?

Przemysław Sierakowski

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x