2024-12-09, Żużel
Gorzowska Arena ma za sobą pierwszy rok funkcjonowania i przyciąga mieszkańców miasta różnymi wydarzeniami sportowo-kulturalnymi.
My chcielibyśmy się skupić na tych sportowych, których nie brakuje, zwłaszcza w kontekście finansów. Mowa tu o spotkaniach ligowych siatkarzy w ramach PlusLigi, gdzie niektóre pojedynki Cuprum Stilonu przyciągają około pięciu tysięcy widzów. Swoich wiernych fanów mają koszykarki, które spotkania ligowe przeplatają z rywalizacją w europejskich pucharach. Liczymy, iż także gorzowscy szczypiorniści wkrótce na dobre zagoszczą w Arenie Gorzów.
Występy klubowe to jedna sprawa, ale słyszymy, że gorzowska hala już niedługo, bo w pierwszej połowie 2025 roku, będzie gościć reprezentantów Polski. Co cieszy, nie będą to pojedynki towarzyskie, lecz walka o punkty w ramach eliminacji mistrzostw Europy.
Najpierw, 4 lutego Arena Gorzów przyjmie reprezentację Polski w futsalu, która zmierzy się ze Słowacją.
Natomiast 11 maja reprezentacja piłkarzy ręcznych zagra w Gorzowie z Rumunią, z którą kilka tygodni temu wygraliśmy na wyjeździe 28:27.
Organizacja meczu szczypiornistów ma kosztować magistrat 100 tysięcy złotych, mecz futsalowy mniej, lecz tu dokładnych sum jeszcze nie znamy.
- Po naszej stronie będą koszty obiektu, imprezy masowej, zabezpieczenia medycznego i ewentualnie cateringu. Szacowanie wstępne mamy, ale bez wycen nie chcę podawać konkretnej kwoty. Będzie to jednak mniej niż organizacja spotkania szczypiornistów – zapewnia nasz portal dyrektor wydziału sportu Dawid Kuraszkiewicz.
Oba mecze mają być transmitowane przez ogólnopolskie media.
Przed urzędnikami odpowiadającymi za sport będzie więc sporo pracy logistycznej i tej, która ma promować te oraz inne wydarzenia sportowe.
Dodajmy, że pod koniec stycznia 2025 roku w gorzowskiej hali odbędą się także międzynarodowe zawody lekkoatletyczne. W programie skok w dal oraz skok wzwyż kobiet i mężczyzn. Natomiast w czerwcu 2025 roku czeka nas druga edycja międzynarodowych zawodów lekkoatletycznych Gorzów Meeting 2025 na stadionie przy ul. Krasińskiego.
Zestawiając kwoty finansowe za wspomniany mecz szczypiornistów i porównując je do tych, które już zostały zapłacone przez magistra, za choćby ostatnie prawa do organizacji w Gorzowie żużlowego Grand Prix, można odnieść wrażenie, delikatnie mówiąc, że ktoś tu ciągle przepłaca. Konkretniej mówiąc chodzi o Miasto, za sprawą również głosów radnych, o czym nie można zapominać.
Przypomnijmy, że za ostatni pakiet czterech turniejów Grand Prix oraz po jednym turnieju Grand Prix-2 i Grand Prix-3 Miasto i klub wyłożyły około 10 milionów złotych. Ostatnia czwarta runda, w myśl popisanej umowy, ma się odbyć w czerwcu 2025 roku. Abstrahujemy od tego, iż promotor Grand Prix wykorzystuje fakt, że polskie miasta biją się o to wydarzenie i podbijają stawkę. Gorzów wziął jednak udział w tej swoistej licytacji z innymi ośrodkami żużlowymi i… wygrał. Tak niebotyczne kwoty na zawody powodują sceptyczne nastawienie również wśród wielu sympatyków czarnego sportu nad Wartą, który od dekad ma status legendarnego.
Pobożnym życzeniem prezydenta Jacka Wójcickiego jest fakt, że Gorzów będzie chciał przyszłościowo negocjować stawki z promotorem Grand Prix wraz z innymi polskimi ośrodkami żużla. Włodarz miasta wyraził taką nadzieję niedawno na antenie Radia Gorzów, a my czekamy na konkretne informacje w sprawie tych negocjacji. W tej materii polskie kluby i miasta dają się ogrywać od ponad dekady poprzednim i obecnym promotorom Grand Prix. Ta sytuacja szybko nie ulegnie zmianie, mimo zdecydowanych głosów oburzenia kibiców i wymachiwania w stronę organizatorów drewnianą szabelką przez Polski Związek Motorowy.
Kibic sportu w Gorzowie, ale także osoba tym niezainteresowana, która zestawi sobie kwoty przeznaczane na wydarzenia sportowe w mieście, może mieć ogromne wątpliwości i zapyta wprost, gdzie tu zdrowy rozsądek w wydawaniu publicznych finansów? Za pieniądze na organizację żużlowego czempionatu można byłoby spokojnie zorganizować kilka czy kilkanaście innych imprez rangi międzynarodowej, gdzie z pewnością gorzowska hala czy nowy stadion lekkoatletyczny wypełniłyby się po brzegi. Jeśli szukać na siłę jakiegoś usprawiedliwienia wobec miejskich władz w takiej rozrzutności, to tylko takiego, że przy podpisywaniu umowy nie było w naszym mieście jeszcze ani nowej hali, ani stadionu.
Pomijamy oczywiście legendarne wręcz względy marketingowe przy organizacji Grand Prix i mityczne wpływy hotelarzy, którzy zacierają ręce na przyjazd fanów żużlowego sportu nad Wartę. Zresztą na marginesie, na stronie promotora czytamy o FIM Speedway Gorzow, brakuje więc pełnej nazwy miasta czyli dodatku ,,Wielkopolski’’, za czym przecież zdecydowanie opowiedzieli się w ankiecie referendalnej mieszkańcy.
Nie zamierzamy w każdym razie tymi argumentami wywoływać dyskusji o celowości organizacji Grand Prix, gdzie argumenty zwolenników i przeciwników są doskonale znane i każda ze stron jest okopana od lat przy swoim zdaniu.
Pytania o zdrowy rozsądek zawsze mają jednak sens, tym bardziej przy podziale finansów publicznych na imprezy międzynarodowe, które - jak się okazuje - wydawane są nie w tysiącach, lecz w milionach. Pytania są jeszcze bardziej zasadne w obliczu milionowych długów zarządzających w ostatnich latach Stalą Gorzów, której to aplikowano niemałe wszak zastrzyki finansowe ze strony Miasta.
Być może ten finansowy ambaras choć częściowo zostanie wyjaśniony na nadzwyczajnej sesji Rady Miasta dotyczącej sytuacji w Stali Gorzów, która ma się odbyć 12 grudnia.
Przemysław Dygas
Podczas grudniowej, nadzwyczajnej sesji Rady Miasta, w trakcie której przez 4,5 godziny rozmawiano o sytuacji w Stali Gorzów pojawił się również wątek zmiany nazwy stadionu.