2025-01-10, Żużel
Rozmowa z Leonem Szlegielem, młodym żużlowcem Stali Gorzów
W sezonie 2025 jednym z juniorów gorzowskiej Stali będzie Leon Szlegiel. Wychowanek klubu z Zawarcia w sezonie 2024 występował w Drużynowych Mistrzostwach Polski w barwach gnieźnieńskiego Startu, do którego został wypożyczony. Poznajcie naszego juniora.
- Na początek porozmawiajmy o Twojej drodze do kadry, ponieważ przeszedłeś nieco inną ścieżkę niż spora część Twoich rówieśników. Zgadza się?
- Tak, to się zgadza, ponieważ zacząłem dopiero od klasy 250 cc, a nie od mini żużla. W swoim pierwszym roku jazdy odjechałem osiem treningów w tej kategorii, po czym nastąpiła przerwa zimowa. Po niej już w nowym sezonie odjechałem kolejnych 10 sesji treningowych i zatarł mi się silnik. Trener w następstwie tej sytuacji zdecydował się na to, abym przesiadł się na motocykl z silnikiem 500 cc i mogę dziś powiedzieć, że to była bardzo dobra decyzja. O wiele przyjemniej się jeździ na motocyklu o nominalnej pojemności, niż na tej przejściowej.
- Dzień, w którym zdałeś licencję był dla całego klubu wyjątkowy, ponieważ pięciu żółto-niebieskich wychowanków zdało w tym dniu egzamin, aby móc rywalizować w zawodach na motocyklach z silnikami 500 cc. Jak wspominasz tamten moment i czy możesz opowiedzieć o tym, jak wygląda ten egzamin?
- Nam wszystkim udało się tamtego dnia zdać licencję, co oznaczało możliwość rywalizacji najpierw w DMPJ, a potem już w innych rozgrywkach. Bardzo mocno stresowałem się przed egzaminami, ale wszystko poszło gładko, więc wyjazd oceniam pozytywnie. Na początku zdaje się egzamin teoretyczny, który przypomina szkolny test. I główne zagadnienia dotyczą regulaminu, zasad, czy też budowy motocykla. Jeżeli dobrze pamiętam, to są do wyboru cztery odpowiedzi. To taki wstęp. Potem mamy trening, gdzie były cztery okrążenia zapoznawcze. Warto dodać, że mamy w nich zjazdy, starty – możemy całą procedurę wyćwiczyć, a także zmianę pokonywania łuków. Po tej sesji mamy czasówkę. Pokonujemy cztery okrążenia i aby zaliczyć tę część, czas nie może przekroczyć wzoru rekord toru + wybrany % od niego. Musimy się po prostu zmieścić w tym przedziale. Na koniec mamy ściganie spod taśmy w czterech i tu należy po prostu dojechać do mety, ale oczywiście w jak najlepszym czasie.
- Liczba zdanych licencji sprawiła, że jeden z żużlowców musiał zostać wypożyczony na czas rozgrywek DMPJ do innego klubu. Padło na Ciebie i zasiliłeś szeregi Startu Gniezno i szło Ci tam całkiem dobrze.
- Będąc szczerym na początku nie wiedziałem jak to będzie wyglądało, więc się stresowałem. Na szczęście do Gniezna nie jest jeszcze aż tak daleko. Dla mnie było to bardzo ważne, ponieważ był to pierwszy rok, w którym miałem się ścigać. Na szczęście nie było to takie straszne. Miałem kilka ciekawych występów. W Gnieźnie zaliczyłem 13 punktów, a w Gorzowie 6. Poza tymi dwoma torami dość pewnie czułem się w Częstochowie.
- Również było bardzo blisko tego, abyś po raz pierwszy w karierze wystąpił w zawodach zagranicą. Do tego jednak nie doszło. Dlaczego?
- Otrzymałem zaproszenie ze strony ukraińskiej, aby wystąpić w turniejach w Równem i Czerwonogradzie. Z kilku względów, zwłaszcza bezpieczeństwa, do tego nie doszło. Dobrze wiemy co się dzieje w Ukrainie i chociaż główny front wojny toczy się na wschodzie, to jednak kilka tygodni temu kilka rakiet spadło parę kilometrów od stadionu w Czerwonogradzie, więc każdy niech wyciągnie własne wnioski. Niemniej jeżeli nadarzy się okazja do wyjazdu za granicę, przyjąłbym ją. Wyznaję zasadę, że im więcej wyjazdów, tym lepiej. Zwłaszcza tych poza Polskę, ponieważ można poznać inny żużel, nauczyć się innych torów i przeżyć przygodę. A na zawody na wschodzie Europy przyjdzie czas.
- Wielu aktualnych żużlowców na swoich kontach w mediach społecznościowych jako główne zdjęcie wybiera te z treningów. A Ty masz fotografię z Bartoszem Zmarzlikiem, gdy byłeś mały. Jaka jest historia tego zdjęcia?
- Mam takie zdjęcie, ponieważ bardzo dobrze mi się kojarzy. To był jeden z pierwszych meczów na jakim byłem. Miałem wtedy pięć lat, a o ile dobrze pamiętam, to pierwszy raz na Jancarzu byłem w wieku trzech lat. Wujek załatwił mi wejście do parku maszyn. I ja w tym przydługawym dla mnie szaliku Stali podszedłem do Bartka, poprosiłem o zdjęcie i w ten oto sposób powstała bardzo ważna dla mnie pamiątka.
- Znalazłeś się w stalowej kadrze na sezon 2025. Jakie cele sobie stawiasz na to nowe rozdanie?
- Staram się wyznaczać sobie cele wedle zasady „krok po kroku”, ale też nie chcę zafiksować się, aby narzucić na siebie presję. Chciałbym zrobić taki wynik, który by mnie usatysfakcjonował na koniec sezonu. I mam tu na myśli wszystko od DMPJ, przez Ekstraligę U24, a także jak się uda, to i samą PGE Ekstraligę. Przez to, że mam ten rok startów za sobą w DMPJ, to mam jakiś punkt zaczepienia. To dobra baza wyjściowa i jeżeli będę zdobywał tam więcej punktów niż w sezonie 2024, to będzie znak, że idę w dobrym kierunku.
- A przyszłościowo jak to wygląda?
- Chciałbym zostać mistrzem świata, ale myślę, że każdy zawodnik to powie. Dla mnie już chociażby ten jeden bieg w Grand Prix to by było dużo. W SGP jeżdżą najlepsi z najlepszych, jest ogromny prestiż. Ponadto chciałbym być czołowym zawodnikiem PGE Ekstraligi, ale do tego długa droga i trzeba ciężko pracować. Nie da się pójść na skróty.
- W grudniu brałeś udział w prezentacji Stali. Jak ją oceniasz?
- Moim zdaniem bardzo się udała. Wszystko było staranie przygotowane i wyglądało naprawdę dobrze.
Źródło: Stal Gorzów
Podczas grudniowej, nadzwyczajnej sesji Rady Miasta, w trakcie której przez 4,5 godziny rozmawiano o sytuacji w Stali Gorzów pojawił się również wątek zmiany nazwy stadionu.