2025-07-13, Żużel
Po dwutygodniowej przerwie na żużlowe tory powróciły zespoły rywalizujące w PGE Ekstralidze.
Przedostatnia w tabeli Gezet Stal Gorzów wybrała się na 106. Żużlowe Derby Lubuskie do Zielonej Góry. Gospodarze nie wygrali w lubuskich potyczkach od 2020 roku i bardzo ostrzyli sobie apetyt na przerwanie tej złej serii, zważywszy że nadal mają oni szansę zakwalifikowania się do czołowej czwórki po fazie zasadniczej.
- Naszym atutem jest to, że jesteśmy w dużo wyższej formie niż jeszcze przed kilkoma tygodniami, ale szanujemy gorzowian, w zespole którym występuje aż trzech uczestników Grand Prix. Wiem, że szykują się oni na walkę z nami – zapowiadał tuż przed rozpoczęciem spotkania trener gospodarzy Piotr Protasiewicz.
Zielonogórzanie jeszcze w południe przeddzień spotkania byli zdecydowanym faworytem, ale kiedy w trakcie sobotniego turniej SEC w Bydgoszczy obojczyk złamał bardzo skuteczny w tym sezonie Przemysława Pawlicki siła gospodarzy nieco osłabła. Nie na tyle jednak, żeby stracili oni wiarę w swoje umiejętności. Decyzją sztabu trenerskiego Falubaz sięgnął po zastępstwo zawodnika i ten manewr miał choćby częściowo uzupełnić brak Pawlickiego.
Goście przyjechali natomiast w pełnym zestawieniu seniorskim z leczącymi ostatnio urazy Oskarem Fajferem i Martinem Vaculikiem, nadal jednak brakowało w formacji juniorskiej Huberta Jabłońskiego.
- Wszyscy dobrze się u nas czują, powracający po kontuzji Oskar Fajfer ostatnio trenował, nie odczuwał bólu i powinien sobie dzisiaj poradzić. Co do Thomsena i jego dyspozycji, to jest zawodnik z Grand Prix, nie róbmy z niego dzieciaka. Musi sobie również poradzić z sobą i ze sprzętem i liczę, że pojedzie dobrze – powiedział trener gorzowian Piotr Świst i żeby wzmocnić Duńczyka wysłał go razem z Vaculikiem na próbę toru.
Zanim zawodnicy wyjechali na tor do akcji wkroczyli… kibice, którzy odpalili race. Potem zapaliła się banda i pojawiła się informacja, że w tym miejscu znaleziono materiały pirotechniczne, Trzeba było częściowo rozebrać fragment bandy a sprawa została natychmiast zgłoszona przez sędziego policji. I tak czas sobie leciał…
Próba toru rozpoczęła się z 20-minutowym opóźnieniem w stosunku do planowanej godziny rozpoczęcia spotkania. Sam mecz wystartował o 20.08 bez prezentacji. W inauguracyjnym wyścigu świetnie ze startu wystrzelił martin Vaculik i choć do samej mety atakował go Leon Madsen Słowak przywiózł trzy punkty. W biegu młodzieżowym do twardej walki doszło pomiędzy Oskarami – Paluchem i Huryszem, w wyniku którego upadł zielonogórski junior. Sędzia Paweł Słupski wykluczył ku zaskoczeniu ekspertów telewizyjnych Krzysztofa Kasprzaka i Krzysztofa Cegielskiego, którzy stwierdzili, że Hurysz został wyprzedzony i po prostu nałożył się na tylne koło motocykla gorzowianina i upadł z własnej winy. Długo leżał na torze, po czym został odwieziony do szpitala z podejrzeniem złamania lewej nogi.
Wyścigi oznaczone numerami 3 i 4 zakończyły się remisami, choć w obu przypadkach stalowcy walczyli o wygraną, pokazując miejscowym, że są w gazie i tak łatwo nie oddadzą pola. Po pierwszej serii zielonogórzanie prowadzili 12:11.
W drugiej serii oglądaliśmy mnóstwo ciekawej walki, wyścigi dostarczyły kibicom obu drużyn niesamowitych emocji, ale wynikowo trochę lepsi byli gospodarze, którzy popełniali mniej błędów. Stalowcy byli dobrze dopasowani do toru, lecz jeździli trochę za nerwowo i tracili punkty, czego efektem było to, że po dwóch seriach miejscowi prowadzili już 23:18.
W ósmym wyścig dobrze startu wyszedł Oskar Paluch, ale na dystansie nie poradził sobie z rywalami, a że Oskar Fajfer od początku jechał na końcu stawki aż jego motocykl zdefektował Falubaz powiększył przewagę aż do dziewięciu punktów (28:19) i już w tym momencie mało kto wierzył w gorzowskim obozie, że jeszcze można odwrócić losy spotkania.
Dopiero w dziewiątym biegu goście odnieśli pierwsze drużynowe zwycięstwo. Na dystansie wreszcie dobrze pojechał Anders Thomsen, który wyprzedził Jarosława Hampela, a trzeci do mety dojechał Vaculik, który do końca bronił się przed atakami Rasmusa Jensena. Chwilę później świetnie na dystansie spisał się Andrzej Lebiediew, ale znowu katastrofalnie spisał się Paluch, który przy wyjściu z pierwszego łuku jakby stanął w miejscu i potem nie był już w stanie powalczyć choćby jeden punkt.
Losy spotkania rozstrzygnęły się w trzynastym wyścigu. Gorzowianie sięgnęli w nim po rezerwę taktyczną i do boju wysłali Thomsena, który wygrał dwa wcześniejsze swoje starty. W parze z nim startował także skuteczny Lebiediew, ale obaj wyraźnie przespali start i nie byli w stanie już na dystansie odrobić strat.
W tym momencie przewaga Falubazu wzrosła do 11 punktów (44:33) i już było wiadomo, że dwa duże oczka zostaną w grodzie Bachusa. Do zdobycia punktu bonusowego gospodarzom wystarczyło w biegach nominowanych przywieźć trzy punkty. W czternastym biegu gorzowianie zdołali wygrać podwójnie, stąd o o wszystkim musiał zadecydować ostatni akt tego ciekawego spektaklu. W nim górą byli gospodarze i w pełni wywalczyli dodatkowy punkt bonusowy. Pierwszy od 2019 roku.
RB
STELMET FALUBAZ ZIELONA GÓRA - GEZET STAL GORZÓW 50:39
Bieg po biegu:
1. (62,25) Vaculik, Madsen, Hampel, Chatłas 3:3 (3:3)
2. (61,79) Ratajczak, Krok, Hurysz, Paluch (w) 3:2 (6:5)
3. (61,96)Madsen, Thomsen, Lebiediew, Knudsen 3:3 (9:8)
4. (62,34) Ratajczak, Paluch, Fajfer, Jensen 3:3 (12:11)
5. (63,10) Hampel, Fajfer, Knudsen, Paluch 4:2 (16:13)
6. (62,26) Vaculik, Ratajczak, Madsen, Thomsen 3:3 (19:16)
7. (63,10) Jensen, Lebiediew, Hampel, Krok 4:2 (23:18)
8. (62,11) Madsen, Ratajczak, Paluch, Fajfer (d) 5:1 (28:19)
9. (63,33) Thomsen, Hampel, Vaculik, Jensen 2:4 (30:23)
10. (62,48) Lebiediew, Ratajczak, Knudsen, Paluch 3:3 (33:26)
11. (63,25) Knudsen, Lebiediew, Vaculik, Hampel 3:3 (36:29)
12. (63,15) Thomsen, Jensen, Ratajczak, Paluch 3:3 (39:32)
13. (63,37) Jensen, Madsen, Lebiediew, Thomsen 5:1 (44:33)
14. (63,56) Thomsen, Vaculik, Knudsen, Hampel 1:5 (45:38)
15. (63,01) Madsen, Jensen, Vaculik, Lebiediew 5:1 (50:39)
Po dwutygodniowej przerwie na żużlowe tory powróciły zespoły rywalizujące w PGE Ekstralidze.