2019-07-18, Leśnym tropem
Lato to dostarczanie wody zwierzynie oraz trzymanie jej z dala od pól. Zima to uzupełnianie soli w lizawkach i udostępnianie naturalnego żeru zwierzynie w okresach śnieżnych zim.
- Zawsze jest co robić w obwodzie. My przede wszystkim dbamy o zwierzęta żyjące w naszych łowiskach – mówi Wojciech Pawliszak, łowczy okręgowy. Jak się tak przyjrzeć zajęciom myśliwych, to okazuje się, że pracy mają w lasach na cały rok.
Susza rolnicza dotyka też zwierzynę leśną
Ostanie suche lata powodują, że wody brakuje także w lasach. Cierpi na tym zwierzyna i to bardzo dotkliwe w takich kompleksach, gdzie brak naturalnych źródeł wody. – Widzimy to zwłaszcza na terenie Puszczy Noteckiej czy w okolicach Lubniewic. Tam brak jest naturalnych cieków wodnych i istnieje potrzeba budowania wodopojów – tłumaczy Wojciech Pawliszak. No i takie wodopoje budują myśliwi, którzy dzierżawią słabe obwody, cierpiące na niedobory wody. Na czym polega budowa wodopojów dla spragnionej zwierzyny? Myśliwi wykopują w terenach leśnych zbiorniki, w których zbiera się deszczówka lub woda dowożona beczkowozem. A co w przypadku, kiedy trwa długotrwała susza lub przychodzą takie upały, kiedy temperatura sięga około 40 stopni? – Niestety, wówczas także i my jesteśmy bezradni. Wtedy woda wysycha nawet w tych sztucznie wybudowanych przez myśliwych wodopojach. My nie mamy innej możliwości dostarczania wody do lasu – mówi Wojciech Pawliszak.
Zwierzyna szuka wody
Podczas tak upalnych dni, podczas suszy zwierzyna szuka ochłody oraz wody do picia w bagnach, na podmokłych terenach, których zresztą też zaczyna brakować.
Jak tłumaczy łowczy okręgowy, winna w dużym stopniu takiej sytuacji jest nieumiejętne gospodarowanie wodą na terenach rolniczych. – Gospodarka rolna - wielkoobszarowa spowodowała to, że zniknęły z krajobrazu rolniczego oczka wodne oraz naturalne remizy śródpolne, czyli takie zakrzaczenia, zadrzewienia, które dawały cień i też zatrzymywały wodę – mówi Wojciech Pawliszak. Likwidację tych naturalnych źródeł wody prowadzono niejednokrotnie bez zastanowienia, a konsekwencje dla środowiska naturalnego są nieodwracalne. Takie działania zwiększają wprawdzie powierzchnie upraw i pomagają w ich obrabianiu, ale spowodowały pustynnienie obszarów rolnych, bo bez zakrzaczeń i zadrzewień ziemia łatwo ulega erozji wietrznej– mówi Wojciech Pawliszak. I dodaje, że ma to wpływ na poziom wód gruntowych, także w lesie.
Bóbr jako ratunek…
W tej coraz poważniejszej sytuacji z pomocą przychodzi populacja bobrów. – Na szczęście go mamy – mówi Wojciech Pawliszak. I tłumaczy, że bobry robią bardzo dobrą robotę w zakresie małej retencji, czyli tworzenia małych, naturalnych zbiorników zatrzymujących wodę. – To, czego człowiek nie robi jeśli chodzi o wodę w środowisku naturalnym, robią za niego bobry – mówi łowczy. Ale i na jednym oddechu dodaje, że z drugiej strony bobry robią też niesamowite szkody w środowisku tam, gdzie jest ich zwyczajnie za dużo.
Okazuje się, że z bobrami jest tak, jak z każdym gatunkiem zwierząt tam, gdzie jest ich za dużo, trzeba liczyć się z konsekwencjami ich obecności, a tam, gdzie są przydatne, trzeba o nie dbać. I tak jest w parkach narodowych, w obszarach chronionych. – Właśnie na tym polega gospodarka łowiecka, aby dbać o równowagę w przyrodzie, w środowisku, w ekosystemach – leśnym, rolnym i wodnym – zaznacza Wojciech Pawliszak.
Zimą też jest to robić
Myśliwi nie odpoczywają także zimą. – Nie dokarmiamy już zwierzyny tak intensywnie jak kiedyś, bo nie ma u nas takiej potrzeby. Natomiast stale uzupełniamy sól w lizawkach – tłumaczy Wojciech Pawliszak. I dodaje, że jeśli wystąpiłby zimy jak dawniej, z mrozami i masywnymi opadami śniegu, to wówczas myśliwi będą odsłaniać naturalne pokłady karmy w lesie, ale ostatnio to nie ma miejsca. – Ilość karmy, jaką się wywozi do lasu, systematycznie maleje. Czynniki takie jak Afrykański Pomór Świń spowodują, że dojdziemy do takiej sytuacji, że zupełnie zaprzestaniemy dokarmiać zwierzynę w lasach– mówi Wojciech Pawliszak.
Póki co myśliwi muszą nęcić dziki na specjalnie do tego celu przygotowanych pasach, które mają zadanie odciągnąć te zwierzęta od pól, gdzie wyrządzając szkodę w uprawach i płodach rolnych, czym stwarzają konflikty na linii przyroda-człowiek.
Tak więc, jak widać myśliwy ma co robić przez okrągły rok.
roch
Przed nami jubileuszowa piąta edycja konkursu fotograficznego. Urzekło Cię piękno otaczającej przyrody, wykonałeś ciekawe ujęcie przedstawiające zwierzęta łowne, przyrodę Ziemi Lubuskiej lub Rejonu Solecznickiego podziel się z innymi.