2019-05-26, Prosto z Polski
Szumiało mi w głowie, zaczęły się imprezy, dużo imprez. Przestałem słuchać innych, nikt nie był w stanie przemówić mi do rozsądku. Zwrot nastąpił po wyjeździe z Poznania - opowiada SportowymFaktom Dawid Kownacki, gracz Fortuny Dusseldorf i reprezentacji Polski.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Jest pan jeszcze "młodym Kownackim"?
Dawid Kownacki, reprezentant Polski: Można powiedzieć, że jeszcze się na to określenie łapie, choć z drugiej strony jestem już doświadczonym zawodnikiem. Mam dopiero 22 lata, ale zastanawiam się, czy w Polsce jest piłkarz w tym wieku, który przeszedł tyle, co ja? Może Bartek Kapustka? Za mną na pewno dużo pięknych chwil, ale i sporo popełnionych błędów.
Co pan ma na myśli?
Własną głupotę. W Lechu Poznań poczułem się panem życia. Szybko wszedłem do ligi, w wieku 16 lat zadebiutowałem w ekstraklasie, strzeliłem parę goli, dużo się o mnie mówiło i głowa nie wytrzymała. Myślałem wtedy, że już wszystko osiągnąłem, że nie potrzebuję ciężko pracować, bo przecież bronię się na boisku. A jak ci każdy mówi, że masz talent i jesteś super, to zaczynasz utwierdzać się w przekonaniu, że na tym talencie już pociągniesz.
I pan tak myślał?
Przestałem słuchać innych, byłem tym jedynym mądrym. Szumiało mi w głowie, zaczęły się imprezy. Dużo imprez. Do osób z klubu dochodziły sygnały, co robię, ale nikt nie był mi w stanie przetłumaczyć, że nie jest to właściwa droga - mimo wielu prób i rozmów wychowawczych. Cóż, wiedziałem lepiej. Jestem taką osobą, która nie zrozumie pewnych spraw, dopóki sama się na czymś nie przejedzie. Błędy zacząłem dostrzegać dopiero, gdy dostałem po tyłku.
Związek Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy intensyfikuje szkolenia dla sprzedawców alkoholu.