Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Anieli, Kasrota, Soni , 28 marca 2024

Już samo patrzenie na alpaki wywołuje uśmiech

2023-05-22, Nasze rozmowy

Z Ewą Faściszewską, właścicielką hodowli alpak „Alpaki to tu”, rozmawia Dorota Waldmann

- Mam czterech chłopaków – cieszy się Ewa Faściszewska
- Mam czterech chłopaków – cieszy się Ewa Faściszewska Fot. Dorota Waldmann

- Skąd pochodzą alpaki?

- Z Ameryki Południowej. Mieszkają w górach Andach, czyli Boliwii, Chile, Peru i Ekwadorze. Są to najmniejsze z wielbłądowatych. W Polsce są hodowane od 18 lat. Alpaki mają łagodne i spokojne usposobienie, są ciekawskie i zarazem płoche. Każdy nowy dźwięk potrafi je wypłoszyć.

- Ile alpak ma pani w swojej hodowli?

- Mam czterech chłopaków – Elvisa, Edka, Luisa i Pedrusia.

- Mają podobne temperamenty?

- Tak naprawdę każdy z nich jest inny. Elvis jest taki trochę „wycofany”, delikatny i ma nadwrażliwość na dotyk. Czym to się objawia? Nie lubi, gdy głaszcze się go delikatnie. Zupełnym przeciwieństwem jest jego brat Edek, który jest zawsze pierwszy przy gościach. Edzio to straszny łakomczuch. Jest taką optymistyczną alpaką. Z kolei Luis jest wyważony, wesoły i również bardzo łakomy, ale jeszcze Edzia nie przebił. Najmłodszy w tym gronie jest Pedruś, który lubi zaczepiać i podgryzać pozostałe alpaki. Każdy z nich jest inny, ale mimo wszystko jest to stado. Alpaki są zwierzętami stadnymi i nie można posiadać tylko jednej, muszą być co najmniej dwie.

- Czym się żywią?

- Przede wszystkim trawą i sianem oraz peletem witaminowym. Takim przysmakiem, który bardzo lubią, jest marchewka. Dodatkowo w zimie jedzą również choinki – jodły i świerki.

- Ile żyją?

- 25 lat.

- Są wymagającym zwierzętami w codziennym utrzymaniu?

- Nie, jeśli nic złego się nie dzieje. Problem pojawia się, gdy zwierzęta potrzebują weterynarza. Tak naprawdę na chwilę obecną mamy w Polsce tylko dwie kliniki weterynaryjne, które zajmują się alpakami. Obie są w okolicach Warszawy. W pobliżu nie ma nikogo chętnego, kto chciałby „nauczyć się” alpak. Jest bardzo mało specjalistów w tym zakresie. Po alpace tak naprawdę nie widać, że choruje. Gdy zwierzę jest chore, traci swoją wagę, a przez to, że alpaki mają bardzo dużo wełny, nie jesteśmy w stanie tego dostrzec.

- Skąd zrodził się pomysł na prowadzenie hodowli alpak?

- Zainspirował mnie mój promotor na studiach, który dwadzieścia lat temu zachęcił mnie do zapoznania się z tematem alpak. Po zgłębieniu wiedzy na ten temat stwierdziłam, że są to bardzo fajne zwierzątka… Wówczas prowadziłam z tatą hodowlę owczarków kaukaskich. Po dwóch latach, zupełnie przypadkowo, natrafiłam na artykuł o powstaniu w Polsce pierwszej hodowli alpak w Bójence. Pojechałam tam i jeszcze bardziej zakochałam się w alpakach, ale wtedy to jeszcze nie był dla mnie odpowiedni czas na zakładanie hodowli.

- A kiedy przyszedł?

- W trakcie pandemii, gdy pracowałam zdalnie. Pojechałam na kurs do Krakowa, jeszcze bardziej się nakręciłam i tak to się zaczęło. Zrezygnowałam z pracy i skupiłam się wyłącznie na alpakach.

- I zaszczepiła pani miłość do tych zwierząt całej rodzinie…

- Tak, cała rodzina jest zaangażowana w hodowlę. Córka robi magnesy z alpakami, a moja mama z zaprzyjaźnioną koleżanką dziergają alpakowe maskotki.

- Kto was odwiedza?

- Rodziny z dziećmi, dzieci niepełnosprawne, młodzież, dorośli, seniorzy. Tak naprawdę nie ma reguły. Nasz najmniejszy gość miał dwa miesiące i co ciekawe, sam karmił alpakę i wiedział, że karmi. Goście, którzy nas raz odwiedzili, zawsze wracają. U nas nie ma nudy i jest zawsze wesoło.

- Wasza wesoła gromadka jeździ również w teren?

- Tak, odwiedzamy żłobki i przedszkola. Staram się, aby zajęcia dla dzieci były ciekawe oraz zachęcające do wspólnej zabawy i nauki. Jest mi naprawdę miło, gdy po jakimś czasie wracam do danej placówki, a dzieci nadal pamiętają tak wiele rzeczy o alpakach z poprzedniego spotkania. Jeździmy także na urodziny czy różnego rodzaju festyny po okolicznych miejscowościach.

- Jak alpaki znoszą podróż samochodem?

- Są tak wyćwiczone, że jak tylko otwieram samochód, to od razu wskakują, kładą się i całą drogę leżą.

- Coraz popularniejsza staje się alpakoterapia. Na czym polega?

- Jest terapią wspomagającą. Niestety, jest trochę pomijana kosztem dogoterapii, czy hipoterapii, które są przodującymi nurtami. Alpakoterapia w sposób bardzo delikatny wkracza do świata dzieci. Dziecko, które może samo nakarmić alpakę, czuje się dowartościowane, staje się bardziej otwarte i pewniejsze siebie. Poza tym kontakt z alpaką wytwarza endorfiny. Przyjeżdżają do nas dzieci, które boją się zwierząt i już na sam ich widok krzyczą. Po kilku takich wizytach te dzieci potrafią same podejść do alpaki, pogłaskać ją i nakarmić.

- Jest to terapia również dla osób dorosłych?

- Oczywiście, że tak. Alpaki są takim świetnym „odstresowywaczem”. Już samo patrzenie na alpaki wywołuje uśmiech. Odwiedzają nas panie, które pracują na co dzień na kasie. Poprzez kontakt z alpakami relaksują się i nabierają chęci, żeby pójść znowu do pracy. Nie oszukujmy się, wszyscy żyjemy w pędzie i stresie. Staramy się, aby nasi goście po przekroczeniu bramki czuli się u nas swobodnie i byli zrelaksowani.

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x