2023-09-14, Nasze rozmowy
Ze Sławomirem Szenwaldem, dyrektorem Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Zbigniewa Herberta, rozmawia Renata Ochwat
- Skończyły się wakacje, zaczął się rok szkolny. Co tam słychać w bibliotece? Oszczędzacie prąd?
- Generalnie ustawowe 10 procent redukcji poboru prądu mocy zostało już wykonane. Zatem przechodzimy w normalny tryb pracy. Biblioteka jest otwarta w takich godzinach jak zawsze o tej porze roku, czyli budynek główny do 19.00, file miejskie do godziny 18.00, budynek główny jest otwarty również w soboty. Imprezy odbywają się zgodnie z harmonogramem.
- Zatem co nas czeka?
- Szykujemy ciekawe wydarzenia jesienne, jak na przykład Herbertiada, Lubuski Festiwal Słowa – Warto Czytać nad Wartą. W grudniu zaprosimy na Chanukę.
- Ja przypomnę tylko o jednym, które może być nader ciekawe dla gorzowian. Odświeżacie pamięć o Wenecji.
- Tak, Cafe Wenecja już za chwilę, bo w najbliższy piątek. Aranżujemy nasz łącznik na Cafe Wenecja. Jest to roczne, cykliczne wydarzenie i w tym roku odbędą się dwie edycje. Zaznaczam jednak z całą mocą, że nie odbudowujemy, nie restaurujemy samej restauracji, bo już i takie pogłoski po mieście chodzą (śmiech). Aranżujemy, zresztą dzięki pomocy Teatru Osterwy, za co dzięki panu dyrektorowi Janowi Tomaszewiczowi. I takiej pięknej przestrzeni odbędzie się wieczór poetów gorzowskich. Będą czytane wiersze poetów gorzowskich, którzy pisali i o Wenecji, ale i o parku Wiosny Ludów, przy którym jest zlokalizowana biblioteka. Oczywiście wieczór przy muzyce Mariana Klausa. Następna edycja Wenecji to będzie spotkanie z Jerzym Gąsiorkiem, który jest laureatem specjalnego dyplomu honorowego za całokształt twórczości przyznanego przez kapitułę Lubuskiego Wawrzynu Literackiego. Przypomnę – najważniejszej nagrody literackiej w regionie. A jeśli chodzi o muzykę Mariana Klausa, to chcemy odświeżać pamięć o muzyku, który grywał i w Wenecji, ale i w innych gorzowskich restauracjach, których dziś zwyczajnie już nie ma. Przecież niektórzy z naszych czytelników pamiętają pana Klausa.
- Biblioteka coraz częściej wchodzi dość głęboko w twórczość właśnie lokalnych pisarzy i poetów. Co macie na celu?
- Cel jest jeden. Pokazać, że region, potocznie mówiąc, jest mocny literacko, tylko trzeba to pokazać. I to pokazać szerokiemu gronu mieszkańców. Ale też i młodzieży, ponieważ wśród nich są osoby uzdolnione literacko, w sprawności pisania. I te spotkania mają zachęcić do tego, że może się uda wykształcić lub odnaleźć kolejnych twórców. Mamy przecież znakomity wzór, przecież ostatnia polska laureatka literackiego Nobla urodziła się w lubuskim.
- Myślisz, że uda nam się odkryć lub odnaleźć talent na miarę Olgi Tokarczuk?
- Ja się zwyczajnie muszę i chcę kierować taką myślą, żeby robić to z entuzjazmem, energią. Wiadomo, że właśnie takie pozytywne nastawienie, promowanie twórczości, nawet czasami odrobinę zapomnianej, przyniesie jakiś skutek. My ludzie, mamy taką skłonność do wzajemnej inspiracji.
- Ale przecież wam się znakomicie udaje promować czytelnictwo. Bo jak tylko wieszacie kody LEGIMI, czyli kody bezpłatnego dostępu do internetowej biblioteki, to po 12 godzinach ich już zwyczajnie nie ma.
- Fakt, Trzeba przyznać, że to jest w Gorzowie fenomenalne. Jest dowodem na to, że gorzowianie czytają, chcą czytać, przede wszystkim nowości wydawnicze. W tym systemie LEGIMI przede wszystkimi są nowości. Rozdajemy 350 kodów miesięcznie. I można przypuszczać, że to jest jeden z rekordów w Polsce. Ale potrzeby rosną i za chwilę będzie potrzeba więcej. Ale nie bardzo wiem, czy bibliotekę będzie stać na więcej. Bo jednak jest to bardzo kosztowne.
- Czyli chcesz powiedzieć, że biblioteka płaci za kody dostępu, które potem trafiają darmo do czytelników?
- Oczywiście, biblioteka płaci za kody, wykupuje tę usługę. I ona jest droga. Takie czasy.
- Jesteś z wykształcenia germanistą, zatem jak wygląda współpraca z odpowiednikami Książnicy w Niemczech?
- Żeby nie było, że tylko mówię po niemiecku, to jestem filologiem germańskim, ale filologiem (śmiech). A serio, współpracujemy z biblioteką w mieście partnerskim Gorzowa, czyli w Eberswalde. I dość często jeździmy podpatrywać działalność nowoczesnej biblioteki w Dreźnie w Saksonii. Jest ona ulokowana w samym sercu Drezna i jestem miejscem nowoczesnym, przestrzenią otwartą, kolorową, znakomicie wyposażoną we wszystko. Podpatrujemy, jak działa biblioteka w bogatym i pięknym mieście. Ale staramy się też patrzeć na krajowe placówki, jak choćby ostatnio w Białymstoku czy Olsztynie.
- Czyli to nie tak, że realizuje są pomysły dyrektorskie, ale także i takie, które ktoś gdzieś tam już realizuje?
- Dokładnie. Ponadto mamy tu na miejscu, w Gorzowie znakomity zespół bibliotekarski, głównie panie bibliotekarki, bo większość pań tu pracuje. Mają pomysły, a każdy musi być przedyskutowany. Bo trzeba się zastanowić, czy mamy iść w stronę działalności, która szereguje nas w ramach instytucji kultury pod znakiem dom kultury. A to pojęcie, które kojarzy się z byłą epoką. Natomiast my się nie obrażamy, kiedy nazywa się nas szeroko pojętą instytucją kultury – centrum kultury. Bo biblioteki de facto takimi centrami są. Ale zawsze podkreślamy i udowodniliśmy to naszymi badaniami, że czytelnicy przychodzą do nas przede wszystkim po książki. I czasami na te książki, nowości, nie mamy wystarczających środków. A na to przede wszystkim biblioteki powinny mieć.
- Czego ja wam serdecznie życzę i dziękuję za rozmowę.
Renata Ochwat
Z Kariną Tymą, gorzowianką, siedmiokrotną mistrzynią Polski w squashu, kapitanem damskiej drużyny Drexel University w Filadelfii, rozmawia Maja Szanter