2023-12-21, Nasze rozmowy
Z dr. Mirosławem Pecuchem, etnografem i zastępcą kierownika Muzeum Lubuskiego - Zagroda Młyńska w Bogdańcu rozmawia Renata Ochwat
- Przed nami święta Bożego Narodzenia. Jakie dziś ma znaczenie to święto?
- Przede wszystkim znaczenie rodzinne, jednoczące rodziny. To jest podstawowe znaczenie tego święta. I tak one są dziś głównie odczytywane.
- A w wymiarze religijnym też jeszcze mają jakieś znaczenie?
- Też, oczywiście, ale w dużo mniejszym sensie i odbiorze niż jeszcze 20 czy 15 lat temu. Ten wymiar jest słabszy, ale też jeszcze ma znaczenie. I to w dość dużej części społeczeństwa. Ale podkreślam, te święta mają znaczenie przede wszystkim rodzinne. Przecież te święta obchodzą także osoby, które swoje postrzeganie religii dość znacznie ograniczyły, ale nadal świętują w tradycyjny sposób.
- Nie ma tu jakiegoś rozdźwięku? Religia staje się mniej ważna w życiu, ale z drugiej strony stawiamy choinkę, siadamy przy stole nakrytym białym obrusem…
- Ludzie potrzebują czegoś więcej, aniżeli tylko chleba. A święta Bożego Narodzenia wzbudzają sympatię, bo powstaje wspólnota rodzinna, międzypokoleniowa. I nie ma większego znaczenia, kto jak ten czas postrzega, religijnie czy niereligijnie. W tym czasie rodzi się bardzo dużo niezwykle pozytywnych emocji. Poza tym to jest znak, że należymy do jednej wspólnoty kulturowej i nie ma znaczenia czy jakiegoś przekłamania, że ktoś niereligijny obchodzi czas Bożego Narodzenia.
- Gorzów jest tyglem kulturowym. Mieszkają tu ludzie wyznający różne religie, o różnej narodowości czy wchodzący w skład mniejszości narodowych. Czy zatem właśnie te święta pokazują, że jednak jesteśmy pewną jednością?
- Też tak można powiedzieć, bo mimo wszystko nawet znaczna część chrześcijan wschodnich świętuje ten czas w tym samym kalendarzu. Znaczy to, że nie ma już podziału na kalendarz juliański i gregoriański.
- Naprawdę?
- Tak. W tym roku Kościół grekokatolicki na całym świecie podjął decyzję o przyjęciu tak zwanego kalendarza neojuliańskiego, czyli oznacza to, że stałe święta, jak właśnie Boże Narodzenie obchodzone jest według kalendarza gregoriańskiego (czyli tak, jak w Kościele katolickim – red.), natomiast ruchome obchodzone są według juliańskiego. Natomiast wierni kościoła prawosławnego świętują nadal według tradycji, czyli kalendarza juliańskiego. Ale Prawosławny Kościół Ukrainy przyjął też kalendarz neojuliański. Znaczy to, że osoby z Ukrainy będą świętować w tym czasie, kiedy katolicy.
- Z czego wynikają te zmiany?
- Na pewno przyspieszyła je wojna w Ukrainie. Choć trzeba przyznać, że dyskusje o zmianach kalendarza były bardzo długie. Wojna zdecydowała, że zmiany są właśnie teraz.
- Czy w sferze obyczaju, stylu święta w obrządku katolickim różnią się od rytu greckokatolickiego czy ewangelickiego?
- Na początku trzeba zauważyć, że polski katolicyzm różni się od katolicyzmu w innych krajach. Mają na te różnice wpływ względy kulturowe. Ale jeśli chodzi o obyczaj, to w przypadku chrześcijan wschodnich i zachodnich różnica jest taka, że wschodni nie łamią się opłatkiem a prosforą, czyli chlebem kwaśnym i to jest podstawowa różnica. A w przypadku ewangelików w Polsce mamy przyjęcie polskiego obyczaju łamania się opłatkiem, czego w tym kościele w innych krajach zwyczajnie nie ma. W wielu krajach w Europie Zachodniej tego zwyczaju, łamania się opłatkiem, po prostu nie ma. I to jest doskonały przykład na to, jak ważne są uwarunkowania kulturowe charakterystyczne dla danego kraju. Kościół się także dostosowywał i dostosowuje do lokalnych warunków, lokalnego obyczaju. Musiał się dostosowywać w jakimś zakresie, bo inaczej nie zostałby przyjęty.
- Stawiamy choinki…
- Tak, wszędzie, i jest to niezależne od wyznania, od stylu życia, choinki są wszędzie, ot choćby na ulicach miast.
- No właśnie, stawiamy choinki, dajemy dzieciom prezenty, dorośli darują sobie jakieś drobiazgi. Siadamy przy specjalnie przygotowanym stole, czyli mamy specjalny czas.
- Oczywiście, że jest to specjalny czas. Powtórzę, ludzie potrzebują być razem, potrzebują wspólnoty, a tu rodzą się tylko pozytywne emocje i to bardzo duże. Dlatego też bezsensem byłoby to odrzucić.
- Mirek, dajesz prezenty swojemu synowi?
- Oczywiście.
- A co mu w tym roku dasz?
- A to jest tajemnica, choć syn się może domyślać. On lubi sklejać modele, zatem dostanie, ale cały czas nie wie, jakie. Przekona się, kiedy znajdzie je pod choinką.
- Dziękuję bardzo i szczęśliwych świąt.
Renata Ochwat
Z Dariuszem Wróblem, prezesem Stali Gorzów, rozmawia Robert Borowy