2024-08-27, Nasze rozmowy
Ze Sławomirem Szenwaldem, dyrektorem Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Zbigniewa Herberta, rozmawia Renata Ochwat
- Wakacje dobiegają końca. Jak one przebiegały u was?
- Realizowaliśmy projekt dla dzieci „Z książką Dokoła Świata”. To był projekt dofinansowany z Ministerstwa Kultury i jego realizacja była możliwa właśnie dzięki tej dotacji oraz wkładowi własnemu, zagwarantowanemu przez Marszałka województwa lubuskiego.
- I jak został odebrany?
- Bardzo się spodobał naszym małym mieszkańcom, naszym najmłodszym czytelnikom. Odbyło się wiele zajęć, na których dzieci poznały cały świat, różne kraje, oczywiście na podstawie literatury, czyli książek Juliusa Verne’a.
- A jak wygląda końcówka miesiąca?
- Przede wszystkim na przygotowaniu programu kulturalnego na wrzesień, a w zasadzie na całą jesień. Mamy już wstępny plan, program naszych działań. Zaczynamy od Narodowego Czytania, które jest najważniejszą imprezą jesieni. W tym roku czytamy Kordiana Juliusza Słowackiego. Następnie w programie promocja nowego zeszytu, nr 16 „Nowa Marchia – Prowincja Zapomniana – Ziemia Lubuska – Wspólne Korzenie”. I będzie to promocja połączona z prelekcją na temat 125 lat MZK. W planie jest też promocja najnowszego wydawnictwa na temat Ireny Dowgielewicz autorstwa doktor Mirosławy Szott. A pod koniec września spotkanie z lubianą w Gorzowie Zofią Mąkosa. Jakby było mało to odbędzie się spotkanie w Cafe Wenecja, tym razem poświęcone Stolikowi nr 1.
- Zatem możne powiedzieć, że biblioteka cały czas obraca się wokół literatury regionu?
- Takie jest zadanie biblioteki wojewódzkiej, statutowe zadanie, czyli zajmowanie się w ogóle całą spuścizną historyczno-kulturalną naszego regionu. Oczywiście można sobie postawić pytanie – jak go rozumieć. Czy to tylko Gorzów, czy może coś więcej. My uważamy, że nasz region to całe województwo lubuskie, jeśli jest takie zainteresowanie.
- Ale jak wychodzi coś nowego w Myśliborzu, Choszcznie czy Pełczycach to też prezentujecie.
- Oczywiście. Prezentujemy. Turaj już wkraczamy w temat historyczny Nowej Marchii, ale jak praktyka pokazuje, lepiej ścisłymi granicami się nie posługiwać.
- Przykład?
- Proszę bardzo. Ostatnio obchodziliśmy 900-lecie biskupstwa lubuskiego. Odbyła się konferencja naukowa. A pamiętać trzeba, że Gorzów – Landsberg tak formalnie nigdy nie był w granicach biskupstwa lubuskiego. To zresztą dobrze pokazuje, jak to z Gorzowem jest. Ciągle jesteśmy takim miastem na granicy, granicznym na prowincji, rozumianym jako właśnie pogranicze. I dlatego to jest tak ciekawe. Mieszanka kultur, różne wpływy, powodują, że ciągle jest to ciekawe. Dlatego się tymi zjawiskami kulturowymi zajmujemy.
- I znów przykład poproszę.
- Oczywiście, jak choćby osoba Friedricha Schleyermachera. Filozof, kaznodzieja, myśliciel, bardzo dobrze rozpoznawalny na całym świecie. A w Gorzowie wiadomo i to nie wszyscy wiedzą, że tu był. Kompletnie zapomniany i nie rozpoznawany w Gorzowie. Dlatego też przygotowujemy konferencje w październiku, która będzie połączona z promocją wydawnictwa z jego pierwszym kazaniem. Ciekawym jest bowiem określenie jego dorobku, dziedzictwa kulturowego, nie tylko europejskiego, a ogólnoludzkiego.
- Wróćmy do bardziej przyziemnych spraw? Jak wygląda teraz czytelnictwo? Bo od pewnego czasu biblioteka ma opcję wznoszącą.
- Tak, mamy opcję wznoszącą, a to za sprawą między innymi zakupów. Udało nam się już w tym roku kupić prawie 4 tysiące nowości wydawniczych. I muszę zaznaczyć, że jeszcze się nie zdarzyło, abyśmy do czerwca dokonali już takich zakupów. Jest to wynik tego, iż Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa, który nam dofinansowuje zakupy tak naprawdę rozpoczyna swoją działalność dopiero jesienią. Dlatego też szykujemy się właśnie do kolejnego etapu zakupów. Zobaczymy, na ile nam pieniędzy wystarczy. I tutaj znowu podkreślę, po raz setny, bo pytania takie padają: dlaczego Biblioteka kupuje książki? Albo jeszcze bardziej kuriozalne - Po co Biblioteka kupuje i czy musi kupować tyle książek? Biblioteka kupowała, kupuje i będzie kupowała książki. Chciałbym, żeby to było powszechnie zrozumiane, że tak jak w basenie musi być nalewana świeża woda i to cały czas, w piekarni musi być cały czas mąka, tak Biblioteka jest po to, żeby kupować książki i żeby te książki były. Czasami pada kontrargument - przecież w bibliotece są książki, to po co dalej kupować?
- I co wówczas?
- Wówczas to mi ręce opadają. Nasi czytelnicy doskonale orientują się, która książka to nowość, jakie są nowości na rynku i tychże oczekują. Często pytają wprost o tytuły nowych książek, a przypomnę, że nowości wydawniczych, tak szacunkowo nowych tytułów rocznie w Polsce wydaje się z jakichś 20 tysięcy. Dlatego, aby być dobrą biblioteką, taki zakup powinien być co roku realizowany, czyli ponad 20 tysięcy nowych książek. Tylko zakupy nowości skutkują wyraźnym wzrostem czytelnictwa. Biblioteka jest po to, żeby były w niej nowe książki i tak też odpowiadają czytelnicy w naszych ankietach. Na pytanie, po co przychodzisz do biblioteki, 90 procent respondentów odpowiedziało – po książkę. Zatem mamy potwierdzenie oczekiwań czytelniczych. Inne imprezy mogą się odbywać wtedy, kiedy są książki, kiedy jest dużo nowych książek.
- Kupujecie dużo, w tym bestsellery. Ale czasami kupujecie książki zupełnie nieoczywiste, które dla bardzo wąskiego grona mogą być skarbami. Potem zachwycony czytelnik mówi, Boże, jak Wam dziękuję, że kupiliście tę książkę. Jak przyjmujecie takie słowa?
- To jest w zasadzie podziękowanie za naszą pracę, najważniejszą opinią jest zawsze opinia czytelników. Jeśli czytelnik jest zadowolony, to jest najwyższa nagroda. To są naprawdę, powiem wprost, wzruszające chwile, kiedy czytelnicy dostrzegają nasz trud, i to mimo ogromnych kłopotów, jeśli chodzi właśnie o finansowanie zakupu książek. Bo to jest cały czas zmaganie się z ogromnym wyzwaniem. Podkreślam, zakup książek powinien być w bibliotece bardziej oczywisty.
- Dziękuję za rozmowę.
Z Tomaszem Gierczakiem, pełnomocnikiem prezydenta miasta do spraw współpracy międzynarodowej, rozmawia Maja Szanter