2024-09-25, Nasze rozmowy
Z Sebastianem Wierzbickim, trenerem, organizatorem biegów oraz założycielem Wierzbicki Running Project, rozmawia Maja Szanter
- Każdy może biegać?
- Zdecydowanie tak. Bieganie jest uniwersalne. Daje swobodę – wybieramy dystans, tempo, kierunek. Biegaczem jest i ten, kto biegnie na dystansie stu metrów, i maratończyk. Potrzebny jest tylko umiar. Jeżeli mierzymy siły na zamiary, to bieganie jest dla każdego.
- Kiedy można zacząć przygodę z bieganiem?
- W każdym wieku, przy czym ja zachęcam, żeby było to jak najwcześniej. Mówimy już o sześcio-, siedmiolatkach. U takich dzieci widzimy olbrzymią satysfakcję z aktywności i ruchu, jakikolwiek by to nie był ruch. Dzieci w tym wieku wszędzie, gdzie mają iść, to biegną.
- Sport to zdrowie...
- Oczywiście, sport jest najlepszą profilaktyką. Jeżeli uprawiamy jakikolwiek sport, mamy największe zabezpieczenie przed chorobami cywilizacyjnymi. Im wcześniej wpoimy to naszym pociechom, tym większa będzie później świadomość w dorosłym społeczeństwie.
- Bieganie stało się modne?
Tak, obserwujemy masowy przyrost biegania. Ludzie zaczynają biegać nawet w późnym wieku, natomiast jest pewien problem z młodzieżą, by garnęła się do sportu. Bieganie wymaga jednak pewnego poświęcenia, musimy to zrobić na własnych nogach, nikt za nas nie pobiegnie. Inaczej jest w grach zespołowych, tam można liczyć na wsparcie kolegów z drużyny. Tu jest się zdanym tylko na siebie i swoje ograniczenia.
- Istnieje górna granica, w której można zacząć biegać?
- Według mnie nigdy nie jest za późno. To mogą być choćby marszobiegi w przypadku osób, które większość życia były nieaktywne i coś chcą z sobą zrobić. Pierwszym krokiem powinna być wówczas wizyta u lekarza i wykonanie podstawowych badań, żebyśmy znali swój limit, co mogę, a czego nie mogę, jeżeli chodzi o bieganie.
- Podobno powyżej 40. roku życia nie powinno się biegać ze względu na krzywdę, jaką możemy zrobić stawom.
- Te argumenty zostały już dawno wyparte przez technologię. Czyli jeżeli już byliśmy u lekarza i poznaliśmy swoje możliwości, drugim krokiem do biegania jest wizyta w profesjonalnym sklepie i zakup odpowiedniego obuwia.
- Jakie powinny być dobre buty do biegania?
- Buty są najważniejsze. Ciuchy, w jakich biegniemy, stanowią tylko o naszym komforcie, chociaż jeżeli pobiegamy w bawełnianej koszulce, a potem posmakujemy w odzieży biegowej, to odczujemy różnicę, ale to jest sprawa drugorzędna. Żeby zapewnić komfort stawom, musi być odpowiednie obuwie. Nie mówię, że musi być ono najdroższe. Ma być dopasowane do naszego typu biegania, ustawienia stopy. Na początku, na rozruch, mogą być to nawet buty biegowe z dyskontu. Przy zwiększaniu kilometrażu stawy muszą dostać większe zabezpieczenie w postaci odpowiednio dobranych butów.
- Jakie znaczenie ma tu teren, po którym biegamy?
- Profesjonalny sprzedawca powinien nas zapytać, gdzie najczęściej biegamy i pod tym kątem, po badaniu stóp, dobierać obuwie. Jeżeli jest to teren, buty muszą być uzupełnione o agresywny bieżnik, żebyśmy się nie ślizgali na piachu, trawie czy błocie. Uniwersalne są buty na twardą nawierzchnię. Jeżeli biegamy po lesie, to nie robimy tego po ścieżkach, gdzie biegały tylko sarny, ale najczęściej po już wyjeżdżonych, w miarę utwardzonych. Tak więc but z dobrą amortyzacją sprawdzi się i tu, i tu.
- A dla stawów? Gdzie lepiej biegać?
- Zdecydowanie po naturalnej nawierzchni. Czyli nawet utwardzone ścieżki, rozjeżdżone przez auta są lepsze niż kostka brukowa. Jeżeli musimy już biegać po twardych nawierzchniach, to asfalt będzie lepszy. Ja zachęcam, żeby biegać po naturalnym terenie, bo jest to też naturalna amortyzacja dla naszych stawów. Ale podkreślam, przy dobrze dobranym obuwiu żadna nawierzchnia nie będzie nam czyniła szkód.
- Jak ocenia pan warunki do biegania w Gorzowie i okolicach?
- Miasto ma dobre warunki, choćby położenie na wzgórzach. Biegacze z Gorzowa muszą mieć naturalnie tę siłę biegową większą, żeby zrobić dłuższy trening. Mamy wokół sporo lasów do fajnych treningów, na przykład w okolicach Racławia, Bogdańca, Wojcieszyc, Kłodawy. Ale też w samym mieście biega się całkiem sympatycznie, mamy ścieżki pieszo-rowerowe, one są oświetlone, mamy też stadion lekkoatletyczny. Uważam, że niczego nam nie brakuje.
- Ma pan klarowny podział ludzi – na tych, którzy biegają i na takich, którzy jeszcze nie wiedzą, że chcą biegać. Tak naprawdę jest?
- To się sprawdza. Mam masę znajomych, którzy jeszcze dziesięć lat temu patrzyli na mnie jak na wariata, bo oni nienawidzą biegać, a dziś lubią bieganie i mają za sobą kilka maratonów. Rozumiem, że na początku jest to szorstka miłość, ale jeżeli przetrwamy kondycyjnie pierwsze dwa, trzy tygodnie i się nie poddamy, to później odczuwamy dużą satysfakcję. Bieganie jest najprostszą formą aktywności fizycznej, wystarczy wyjść z domu.
- Zimą też?
- Oczywiście, wystarczy odpowiedni ubiór względem temperatury. Czyli żebyśmy się ani nie przegrzali, ani nie zmarzli.
- Jak zacząć, żeby się nie zrazić, a zarazić bieganiem?
- Po dwudziestu latach uprawiania sportu profesjonalnego powiem – małymi krokami. Mamy cel przebiec pięć kilometrów, to trenujmy pod tym kątem. Potem pojawia się w głowie – no dobra, ale dyszka byłaby lepsza. I ta kula śniegowa zaczyna się toczyć, napędzać i rosnąć do takich rozmiarów, że zaliczamy korony maratonów, czyli nie jeden maraton, a pięć w dwa lata.
- Czy dla organizmu ma znaczenie, czy biegamy rano czy wieczorem?
- To zależy od nas, od naszego zegara biologicznego, bo jego nie da się oszukać. Jeżeli jesteśmy nocnym markiem, nie będziemy lubili biegać rano. Będziemy zwyczajnie czuć się źle i dla nas to będzie szkodliwe. Dla organizmu wyżyny aktywności fizycznej przypadają na godziny między 10 a 12, kiedy jest on najbardziej gotowy do podejmowania wysiłku, ale każdy z nas pracuje, więc albo biegamy przed pracą, albo po pracy. Zależy to więc od nas, od naszego rytmu dobowego. Czasem trzeba się przestawić, bo wymusza to na nas życie zawodowe i zaczynamy wstawać o 5 rano pobiegać, a wcześniej sobie tego nie wyobrażaliśmy.
- Pytam też o to, bo internet pełen jest porad, które często są trudne do zrealizowania.
- Pisałem niedawno do jednego z portali artykuł o najlepszej porze do biegania. Oczywiście, po to są artykuły i fora biegaczy, żeby się wymieniać doświadczeniami, ale ja każdemu będę doradzał, żeby patrzył względem siebie i nie oceniał, co jest lepsze. Bo tak naprawdę i jedno, i drugie rozwiązanie jest dobre. Najważniejsze, że chcemy się ruszać i mamy tę determinację, żeby przed pracą lub po całym dniu wyjść i zrobić coś dla siebie, bo o to w bieganiu chodzi.
- Co ono daje poza korzyścią z ruchu?
- Wyrzut endorfin, o którym krążą już legendy. Poprawia się nastrój, oczyszcza nam się głowa, pokonujemy własne granice, to nas napędza, stawiamy sobie choćby małe cele i mamy z tego radość. Nie zaczynamy przecież od maratonu. Postanawiamy, że przez miesiąc biegamy i po tym miesiącu mamy już taką satysfakcję, że robimy to dalej. Wyrzut endorfin uzależnia, ale to jest bardzo zdrowe uzależnienie. Stajemy się szczęśliwsi, mniej kłótliwi, omijają nas stany depresyjne. Przez sport możemy też wyciągać ludzi z niedobrych uzależnień czy problemów psychicznych.
- Bieganie jest dobrą metodą na odchudzanie?
- Od lat trwa na ten temat dyskusja, ale nauka jest za tym, że jest najlepszym sposobem. Wykonujemy to na świeżym powietrzu, czyli mamy przemiany tlenowe, dostarczamy tlen do organizmu, a ten z kolei jest jednym ze składników pozwalających na spalanie tłuszczu. Pracują wszystkie mięśnie. Do tego mamy intensywność aktywności, możliwość jej zmieniania podczas biegu. Około 40 minut lekkiego biegu powoduje, że zaczynamy spalać tłuszcz, bo – umówmy się – o niego głównie tu chodzi.
- Organizuje pan sporo akcji. Rozbiegał pan Gorzów?
- Bardzo się cieszę, że to się udało. Mamy takie cykle jak Biegowe Grand Prix Gorzowa, impreza trwa od października do marca, co miesiąc biegamy po pięć kilometrów w różnych lokalizacjach miasta. To może być fajna motywacja dla osób, które zaczynają biegać. Mamy Gorzowską Nadwarciańską Dychę z Gospodarczym Bankiem Spółdzielczym, największy bieg na dziesięć kilometrów w Gorzowie, przed nami jubileuszowa, dziesiąta edycja. We wrześniu mamy ogólnopolski PKO Bieg Charytatywny. W tym roku środki uzyskane z biegu przekazane zostaną na psychiatrię dziecięcą. Organizujemy biegi z okazji 11 listopada na dystansie 11 kilometrów, bieg 3 Maja. W Światowy Dzień Zespołu Downa organizujemy najbardziej wielobarwny Bieg Kolorowej Skarpety. I tu widać najlepiej uniwersalność biegania, gdzie biegną osoby z zespołem Downa, i biegacze zawodowi, amatorzy czy tacy, którzy biegną raz do roku. Wspólnie z Tomaszem Manikowskim organizujemy Bieg Trzeźwości czy charytatywny bieg na 50 km Tomka, podczas którego co roku zbieramy środki dla konkretnej, potrzebującej osoby.
- Jeżeli ktoś chce zacząć biegać, ale nie chce robić tego sam, jaką ma możliwość w Gorzowie?
- W połowie listopada organizujemy konsultacje biegowe, wyjeżdżamy na mini obóz, który trwa od piątku do niedzieli. Są tam osoby, które już biegają i które zaczynają. Mamy tam treningi, ale i spotkania, gdzie biegacze wymieniają swoje doświadczenia. Szczególnie motywujące jest to dla nowych uczestników. Zapraszamy też na bezpłatne zajęcia biegowe w soboty o 9.30 w ramach ogólnopolskiej akcji ,,Biegam, bo lubię". Wystarczy przyjść na stadion lekkoatletyczny. I moja inicjatywa - w ramach Wierzbicki Running Project organizuję w poniedziałki bezpłatne zajęcia biegowe o godzinie 20.00 w parku Górczyńskim. Można przyjść, skorzystać z profesjonalnej pomocy trenerów i zacząć biegać.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmowa z Anną Dobies, nauczycielką języka polskiego w Zespole Szkół Kreowania Wizerunku w Gorzowie