Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2025

Nie trzeba nam tego dwa razy powtarzać

2024-10-22, Nasze rozmowy

Z mł. insp. Marcinem Maludym, rzecznikiem prasowym Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie, rozmawia Maja Szanter

medium_news_header_41643.jpg
Fot. www.lubuska.policja.gov.pl

- Podarowanie gorzowskiemu hospicjum ośmiuset czekolad nie wpisuje się w zadania ujęte w ustawie o policji. Macie dbać o bezpieczeństwo ludzi i porządek publiczny. Gdzie tu miejsce na empatię? 

- Nie można powiedzieć, że nie znajdziemy tych treści w ustawie, bo nie wszystko może tam wybrzmieć dosłownie. To prawda, mamy głównie ratować ludzkie zdrowie, życie i służyć społeczeństwu, nawet z narażeniem życia. Służba to jednak wielowymiarowe spektrum naszych działań, nie wszystkie dało się zapisać.

- Jak pomoc?

- Tak, często są to także działania pomocowe - stąd hasło ,,Pomagamy i chronimy". Staramy się nadać mu bardziej rzeczywisty wymiar, żeby słowo stało się rzeczywistością.

- Czytając policyjne serwisy można odnieść wrażenie, że takich akcji organizujecie coraz więcej.

- Bo przybrały one tony pierwszorzędnych czynności policjantów. Dążymy do tego, żeby z tym się kojarzyła policja.

- Dlatego, że w statystykach zaufania społecznego od lat znajdujecie się za strażą pożarną i wojskiem? Ostatnie lata dodatkowo nadwerężyły i tak niewielkie zaufanie do policjantów. Tak chcecie poprawić wizerunek formacji?

- Na pewno jest to jakiś materiał pomocniczy, który ma nam dawać ocenę, czy idziemy w dobrym kierunku, ale nie może być wyrocznią. My musimy robić najpierw swoje rzeczy i nie patrzeć, jak to zostanie ocenione. Policjant po prostu musi wiedzieć, że pomaganie ma mieć w policyjnej krwi. Specyfika zadań, jakie ma straż, wojsko i policja jest też całkiem inna. To nie są bratnie służby i przestrzegam przed ich porównywaniem. Straż na przykład nie ingeruje bezpośrednio w swobody, wolność czy prawa. My w jakimś sensie mamy represyjną formę działań, bo jak nazwać zatrzymanie kierowcy jadącego z nadmierną prędkością?

- Zależy od sytuacji.

- Społeczeństwo jest zgodne, gdy mówimy o zatrzymaniu pijanego kierowcy, który śmiertelenie potrącił dziecko czy też o sytuacji dotkliwego pobicia kobiety przez jej partnera. Ale mamy wiele sytuacji na bardzo niskiej granicy przyswajalności przez obywatela, jak na przykład zatrzymanie kierowcy przekraczającego prędkość w terenie zabudowanym. Często policjant nie ma możliwości prawnej, żeby tylko pouczyć, on musi zastosować konkretną karę. Taki kierowca po otrzymaniu dotkliwego mandatu nie zagłosuje na policję w zestawieniu grup zawodowych o największym zaufaniu społecznym. A my musimy te zadania wykonywać, musimy ingerować, bo takie są wobec nas oczekiwania. Nie chodzi o to, żeby policję lubić, ale trzeba ją szanować i mieć świadomość, że musi ona działać profesjonalnie.

- Wróćmy zatem do pomagania. W jakiego rodzaju akcjach lubuska policja bierze udział lub je organizuje?

- Włączamy się w wiele akcji charytatywnych. Mieliśmy na przykład działania dzielnicowych, najlepiej przecież znających dany teren, kiedy widząc potrzeby, choćby osób bezdomnych, wielokrotnie angażowali się w zbiórki, oczywiście przy pomocy koleżanek i kolegów z pracy czy wszystkich chcących się przyłączyć. Mówimy o zbiórkach odzieży i produktów spożywczych. Tych akcji jest całe mnóstwo - rozpoznawanie osób potrzebujących pomocy finansowej na utrzymanie, na różnego rodzaju zabiegi czy operacje. Policjanci z Nowej Soli regularnie pomagają chłopczykowi z ich terenu w ramach akcji ,,Jasiu, nie oddamy cię ciemności". Chłopiec zawsze marzył, żeby być policjantem, ale wskutek choroby oczu traci wzrok. I tamtejsi policjanci cyklicznie goszczą go na komendzie, wsadzają do radiowozu, obsypują podarunkami. Chłopak jest w pełni szczęścia. Ciężko spamiętać wszystkie akcje, w których bierzemy udział. Angażujemy się w nie po to, żeby społeczeństwo miało przeświadczenie, że policjanci są grupą zawodową, która zawsze jest chętna do pomocy.

- Co pod tym względem dzieje się w Gorzowie?

- Zbieramy na kredki dla chorej Wiktorii, dziewczynki chorującej na zanik mięśni. To inicjatywa jednej z policjantek. Przed komendą pojawił się specjalny kosz w kształcie serca, żeby i mieszkańcy mogli się właczyć w tę pomoc. Akcja nabrała takich rozmiarów, że nie mogliśmy już pomieścić kredek w pomieszczeniach policyjnych, TIR-y je odbierały i wywoziły. Pieniądze z tej akcji przeznaczone są na leczenie Wiktorii. Przykładami działań pomocowych mógłbym sypać jak z rękawa. Warto wejść na stronę lubuskiej policji, wpisać w lupkę ,,pomagamy", ,,pomagają" i wyskoczą nam setki komunikatów.

- Policjanci pomagają także poza służbą i murami komisariatów?

- Tak, biorą udział w różnego rodzaju biegach na rzecz osób potrzebujących pomocy. Mamy policjantów kolarzy, którzy jeżdżą przez Polskę z różnymi hasłami na plecach, żeby wypromować konkretną inicjatywę, na przykład zbiórkę na operację jakiegoś dziecka. Policjanci organizują takie akcje także poza służbą, bo mają potrzebę pomagania płynącą z serca. Mamy zbieranie produktów przed świętami, ostatnio dla mieszkańców domu pomocy społecznej, mamy ,,Radiowóz przepełniony dobrocią" na potrzeby domu samotnej matki w Rokitnie. Pomagamy nie tylko ludziom, organizujemy adopcje bezdomnych psów. Naprawdę, są już nie dziesiątki, ale setki akcji.

- A skąd pomysł, żeby podarować hospicjum osiemset czekolad?

- Hospicjum zaczęło się od akcji ,,Zjednoczeni krwią". W tym roku była to już jej czwarta edycja, tym razem organizowana przez lubuską policję. Jesteśmy województwem tranzytowym i potrzeba krwi jest u nas bardzo duża. Zbieramy więc krew dla Regionalego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. Zwykle zgłasza się około dwustu osób, oddajemy ponad siedemdziesiąt litrów krwi. Wyszliśmy z założenia, że jeżeli organizujemy już taką fajną akcję, to dlaczego nie zorganizować kolejnej? Wiadomo, że każdy dawca dostaje pakiet słodyczy do uzupełnienia glukozy, zwykle jest to dziesięć tabliczek czekolady. Pomyśleliśmy, że może znajdą się chętni do przekazania ich osobom, które tego bardziej potrzebują. A potrzeby hospicjum są ogromne, tam jest potrzebne wszystko i zawsze. Oczywiście chętni się znaleźli. W przyszłości przy oddawaniu krwi będziemy taką akcję powtarzać.

- Policyjny wydział komunikacji społecznej ma nad czym pracować...

- Liczy się pomysłowość i innowacja. Po to ten wydział istnieje, żeby wymyślać nowe rozwiązania, pokazywać, jak policja może pracować. Jesteśmy dużą grupą zawodową, mamy ponad sto tysięcy policjantów w kraju, w województwie lubuskim blisko trzy tysiące, więc są możliwości. Dodatkowo charakteryzuje nas determinacja, jak zresztą wszystkie służby mundurowe. Działamy szybko. Jesteśmy zhierarchizowani, więc do takich akcji wystarczy rzucić hasło i wszyscy się ustawiają, żeby służyć. Nie trzeba nam nic dwa razy powtarzać.

- Służba w policji jest wymagająca, stresogenna. Macie jeszcze siły i chęci na dodatkową pracę?

- Policjanci to są ludzie niezmordowani. Wstępny etap rektutacji nie mówi oczywiście o człowieku wszystkiego, ale mówi wiele. Tu muszą przyjść ludzie zdeterminowani. Nie może z nas schodzić powietrze jak z materaca po kilku latach służby. Sama służba też jest specyficzna - policjanci widzą cierpienie ludzi, zderzają się z tym na co dzień, niesiemy pomoc ofiarom wypadków, przestępstw. Są specjalne fundacje, które pomagają takim osobom. Policjani to grupa zawodowa jak żadna inna, oprócz strażaków czy lekarzy, która widzi krzywdę. My tę krzywdę jednak widzimy w każdym spektrum życia. A kiedy się widzi cierpienie i łzy, wtedy jeszcze bardziej odzywa się w nas chęć pomocy, żeby w końcowym etapie dobro triumfowało nad złem. Żeby choć na chwilę tym ludziom ulżyć, żeby na chwilę uśmiech zagościł na ich twarzach. Chylę czoła przed lubuskimi policjantami, bo jeżeli chodzi o akcje charytatywne, są na czele instytucji policyjnych w kraju, które tak ochoczo pomagają. A proszę wziąć pod uwagę, że nie jesteśmy dużym województwem.

- Zapewniacie, że macie pomysły na kolejne akcje. Co lubuscy policjanci szykują w najbliższym czasie?

- Okres jest szczególny, bo wielkimi krokami zbliżają się święta i potrzeb jest coraz więcej. Ale ludzkie serca też będą otwarte. Wiadomo, że w tym czasie podnosi się wiele rąk osób potrzebujących pomocy. Bez nagłaśniania zanosimy w czasie zimowym posiłki i ciepłe herbaty bezdomnym. Nie o wszystkim piszemy, bo nie pomagamy, żeby się tym chwalić. Akcentujemy, że lubuska policja pomaga, ale tu trzeba być bardzo ostrożnym. Nie chcemy się spotkać z zarzutem, że się lansujemy kosztem osób pokrzydzwonych i robimy coś pod publikę. Zwracam na to zawsze uwagę, żeby w tym zrywie policyjnych serc nie wylać dziecka z kąpielą i narazić się na takie zarzuty. Albo na takie, że pomagamy tylko dlatego, że idą święta, a po nich wszyscy wrócą do swoich zadań i zapomną o potrzebujących. Nie. Lubuska policja działa przez cały rok. Ale czas świąteczny jest szczególny. Nie chcemy, żeby ktoś, komu doskwiera samotność czy ma mniej zasobny portfel, miał smutne święta. Tutaj, przy ulicy Kwiatowej, wypełniamy salę konferencyjną produktami i przekazujemy je do Caritasu, na ,,Szlachetną Paczkę", domu pomocy społecznej czy osobom, które indywidualnie zgłaszają się do nas pomoc.

- Policyjne serca czynne zatem nie tylko od święta...

- Oczywiście. Taki krwiobus na przykład jeździ kilka razy w roku po jednostkach powiatowych i miejskich. Zapraszamy do niego również mieszkańców. Jeżeli ktoś przechodzi obok i chce oddać krew, może to zrobić. Nie zamykamy się w swojej skorupie.

- Powódź też to pokazała?

- ,,Pomagamy i chronimy." Wyszliśmy daleko poza nasze obowiązki, choć słowa ,,służyć wiernie narodowi" są w rocie ślubowania. Nie mieliśmy takich zadań, jakie mieli policjanci w województwie dolnośląskim i opolskim, którzy pilnowali domów przed plądrowaniem przez szabrowników, bo u nas ich nie było. My walczyliśmy głównie z nieprawdziwymi informacjami i pracowaliśmy przy blokadach dróg. Ale wszystkie inne rzeczy to były pomocówki. Do zadań zostali oddelegowani nawet policjanci, którzy tydzień wcześniej składali ślubowanie, a potem chwytali za worki, wypełniali je piaskiem i układali uszczelniając wały. Wyszły też już tematy pomocowe dla osób poszkodowanych przez powódź. Jeśli tylko dostaniemy sygnały, że są potrzeby, zewrzemy szeregi i będziemy zbierać na powodzian.

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x