2025-01-08, Nasze rozmowy
Z Łukaszem Marcinkiewiczem, prezesem miejskiej spółki INNEKO, rozmawia Robert Borowy
- Za nami 2024 rok. Jaki on był dla kierowanej przez pana spółki?
- Rok 2024 wbrew wielu zapowiedziom nie był zły. Na początku roku pojawiały się różne niezbyt pozytywne przewidywania w zakresie kondycji branży odpadowej. Pojawiały się wręcz opinie, że to będzie jeden z trudniejszych okresów ze względu na dwa czynniki: ogólne spowolnienie gospodarcze, zwłaszcza w Niemczech, co odbiłoby się na gospodarce polskiej oraz wejście systemu kaucyjnego, ale jego wejście Rada Ministrów przesunęła na październik 2025. Podsumowując ten rok można powiedzieć, że na szczęście jasnowidze się tym razem pomylili i miniony rok był dla nas łaskawy.
- Gdyby miał pan wymienić najważniejsze sukcesy, to co postawiłby pan na trzech pierwszych miejscach?
- Największym sukcesem bez wątpienia jest utrzymanie zespołu INNEKO w pierwotnym składzie. Trzon od lat jest niezmienny i w mojej ocenie jest to ogromną wartością spółki. Sprzęt można kupić w ciągu kilku miesięcy, ale zgrać ludzi którzy do siebie pasują może trwać latami. Cieszę się, że jesteśmy razem. Kolejny sukces to umocnienie naszej pozycji zarówno w zakresie sprzętowym, ale co ważniejsze, w zakresie świadomości wśród mieszkańców, że jesteśmy firmą miejską, służącą mieszkańcom. No i trzeci sukces, może nieco ogólny, to rozwinięcie skrzydeł INNEKO. Pracujemy obecnie nad kilkoma projektami rozwojowymi, m.in. nad budową Miejskiej Elektrowni Słonecznej, które mają poprawić benchmark naszego miasta w zakresie bezpieczeństwa czy wyższych przychodów.
- Czego nie udało się natomiast zrealizować, choć taki był plan?
- Wiele zamierzeń trzeba było przesunąć choćby ze względu na możliwości finansowe naszej spółki. Nie jesteśmy spółką komercyjną i bardzo ostrożnie podchodzimy do realizacji naszych planów oraz wydatków. Mamy kilka ambitnych zamierzeń, ale pozostawię je w tajemnicy, a jeśli ich realizacja się powiedzie, to będzie powód by się tym faktem pochwalić.
- Pod koniec listopada 2024 roku Rada Miasta zdecydowała o wyjściu Gorzowa ze Związku Celowego Gmin MG-6 i jednocześnie zmianie systemu naliczania opłat za wywóz odpadów komunalnych. Skąd wziął się w ogóle ten pomysł?
- Trudno mi recenzować kierunkowe decyzje prezydenta miasta i radnych. INNEKO jest spółką miejską i podlega właścicielsko „magistratowi”. Musimy się każdorazowo dostosować do wszelkich decyzji i przygotować do zmian. Z punktu widzenia mieszkańca nic się jednak nie zmieni, bowiem jako INNEKO nadal będziemy odbierać odpady w Gorzowie.
- Niektórzy twierdzą, że ten system obniży czystość w społeczeństwie, bo zbyt częste kąpiele będą wiązać się z wyższymi opłatami za śmieci. Tak będzie?
- Ten system to żadna nowość. On od lat obowiązuje w wielu miastach, np.: w Opolu, Częstochowie, Łodzi czy pobliskim Szczecinie. Jakoś nie zauważyłem w Szczecinie problemu z higieną. A zupełnie poważnie, każdy z nas ma pewne przyzwyczajenia w życiu codziennym i na powyższych przykładach można stwierdzić, że owszem lekki spadek zużycia wody był obserwowany w pierwszym miesiącu, by w następnych zużycie wróciło do wcześniejszej normy.
- Działalność INNEKO jest bardzo szeroka. W okresie zimowym najwięcej mówi się o utrzymaniu gorzowskich dróg w czystości. Co jest najtrudniejsze dla naszych drogowców?
- Najtrudniejsze są chyba oczekiwania niektórych kierowców, aby miasto po śnieżycy było odśnieżone w ciągu kilku godzin i każda droga osiedlowa była przejezdna równie szybko. Zima to jednak okres utrudnień w ruchu i trzeba brać to pod uwagę. Pod względem operacyjnym najtrudniejsze są zatory drogowe, kiedy w czasie akcji nasze pługopiaskarki grzęzną w korkach, co oczywiście wydłuża czas reakcji.
- Kolejnym ważnym zadaniem jest administrowanie cmentarzem. W ostatnim czasie nekropolia została powiększona, ale to nie koniec. Jakie są najbliższe plany w tym zakresie?
- Wspólnie z miejskimi urzędnikami pilnujemy, aby rozbudowa cmentarza postępowała permanentnie i etapowo. Gdy kończymy jeden etap rozbudowy, równolegle pracujemy nad projektowaniem następnego. To proces kroczący, aby zapewnić nam ciągłość świadczenia usług. Na bieżąco koncentrujemy się też na drobnych pracach konserwacyjnych, odtwarzaniu nawierzchni i estetyce zieleni. Niedawno zakończyliśmy remont w kaplicy, gdzie wymieniono m. in. boczne oszklenie kaplicy. Szykujemy też nową usługę, ale o tym niebawem…
- Co słychać w Gorzowskim Ośrodku Technologicznym i czy ten ośrodek już na dobre zadomowił się w Gorzowie?
- To kolejna spółka należąca do INNEKO. Odpowiada za inkubację przedsiębiorczości, a zatem pomaga nowym firmom przetrwać pierwsze miesiące działalności, ale też w GOT rodzą się duże projekty rozwojowe, które mogą przyciągnąć nowych, poważnych inwestorów, zwłaszcza z obszaru nowoczesnych technologii. W 2023 roku sytuacja w GOT była dynamiczna ze względu na przeprowadzkę głównej siedziby ze Stanowic. Miniony rok był zatem rokiem stabilizacji i rozwijania skrzydeł. Poprawiła się kondycja finansowa, a wiele projektów jest na horyzoncie. 2025 rok będzie w GOT z pewnością bardzo ciekawy i dynamiczny.
- Czy gorzowianie coraz chętniej sięgają po kije, czy ten sport staje się coraz bardziej masowy?
- Golf to nie jest sport masowy, ale w Gorzowie od kilku lat dzięki licznym akcjom i fantastycznemu zespołowi udaje się odczarować ten sport. Mamy sporo dzieci i młodzieży. Co niezmiernie cieszy, młodzież odnosi sukcesy na międzynarodowych turniejach, a nasi zawodnicy są w składzie kadry narodowej. Można powiedzieć, że to chluba Gorzowa i INNEKO.
- Nadal jesteście bardzo aktywni w obszarze działań proekologicznych i społecznych. Niekiedy nasuwa się pytanie, skąd czerpiecie pomysły na różnego rodzaje akcje, konkursy?
- To efekt pracy kolektywnej. Mamy w dziale marketingu dużą różnorodność osobowości i wybitną szefową tego działu – panią Monikę Piaskowską. To w jej głowie rodzą się przeróżne, często innowacyjne pomysły na kolejne akcje edukacyjno-społeczne. Ponieważ daję wolną rękę dla kreatywnych pomysłów stąd sporo się dzieje. Rocznie INNEKO realizuje około 50 różnych akcji „eko”.
- Co istotnego czeka spółkę i mieszkańców w 2025 roku?
- Dobre pytanie. Jedziemy na tym samym „wózku”. Czekają nas zmiany, które wejdą w życie 1 stycznia 2026 r. To oznacza, że musimy wspólnie z mieszkańcami przygotowywać się do zmian związanych z in-housem i systemem rozliczenia „po wodzie”.
- Panie prezesie, co jest najtrudniejsze w prowadzeniu miejskiej spółki o tak szerokim spektrum działalności?
- Praca w takim miejscu jest pasjonująca, ponieważ każdy dzień przynosi przynajmniej po kilka innych, nowych, często nietypowych ,,niespodzianek’’. Najczęściej są to liczne problemy sporego kalibru, które trzeba rozwiązać na cito. Ilość zadań jest więc przeogromna, ponieważ tak naprawdę tych spółek mamy kilka. To nie jest jedna działalność. W każdej z tych spółek jest kilkadziesiąt różnych procesów, po kilkanaście problemów dziennie i na samym końcu trzeba podjąć decyzję, które z tych pilnych ,,niespodzianek’’ należy rozwiązać w pierwszej kolejności.
- Jest jakiś klucz tego wyboru?
- Tak dobrze to nie ma. Trzeba wybrać te najistotniejsze, biorąc w pierwszej kolejności pod uwagę konsekwencje. Są sytuacje, że odłożenie sprawy na dzień, dwa może spowodować poważne turbulencje, np. finansowe. Dlatego także ważne jest wyczucie, doświadczenie, dobra współpraca, żeby potrafić wybrać te problemy o najwyższym stopniu pilności.
- Dziękuję za rozmowę.
Z Grzegorzem Kłakiem, gorzowianinem, rozmawia Dorota Waldmann