Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Amandy, Bogdana, Doroty , 6 lutego 2025

Nie widzi, jako pierwszy zdobył Koronę Gór Polski

2025-01-14, Nasze rozmowy

Z Grzegorzem Kłakiem, gorzowianinem, rozmawia Dorota Waldmann

medium_news_header_42305.jpg
Fot. Ze zbiorów G. Kłaka

- Na początek proszę się przedstawić i powiedzieć kilka słów o sobie.

- Nazywam się Grzegorz Kłak i jestem zawodowym masażystą. Na co dzień prowadzę swój gabinet masażu. W wolnym czasie lubię uprawiać sport pod różnymi postaciami – jazdę na rowerze, pływanie kajakiem czy grę w golfa.

- Jest pan osobą niepełnosprawną…

- Tak, jestem niewidomy.

- Jak stracił pan wzrok?

- Wzrok straciłem będąc w wojsku w wyniku eksplozji materiału wybuchowego.

- Trudno było odnaleźć się wówczas w nowej rzeczywistości?

- Dla osób, które w wyniku nieszczęśliwego wypadku lub choroby stają się niepełnosprawne, jest to naprawdę ciężki moment, często popadają w załamanie i depresję. U mnie natomiast było inaczej.

-  Nie załamał się pan?

- Nie, ani przez chwilę nie miałem momentu załamania. Wiele osób mówi mi, że to przez to, iż mam silny charakter, ale ja temu absolutnie zaprzeczam.

- Dlaczego?

- Ponieważ mam „miękki” charakter. Może i jestem uparty, konsekwentnie dążę do celu, ale nie jestem twardzielem. Fakt, twardo stanąłem w stosunku do mojej niepełnosprawności. Powiedziałem sobie, że to,  iż jestem osobą niewidomą, nie wyklucza mnie z życia i czerpania z niego tego, co najlepsze, bo z tym też można żyć dobrze i przyzwoicie. Będąc niewidomym można być szczęśliwym, tylko to szczęście trzeba sobie wypracować. Zdrowy człowiek też miewa załamania i słabsze chwile.

- Wypadek wymusił na panu zmianę dotychczasowego życia?

- W pewnych aspektach życia na pewno tak. Przede wszystkim musiałem zmienić pracę. Skończyłem technikum mechaniczne, ale nie dane mi było pracować w tym zawodzie, ponieważ utrata wzroku całkowicie to zablokowała. Będąc w szpitalu, kiedy dochodziłem do siebie po wypadku, myślałem nad tym, gdzie mogę pracować. Tak naprawdę w tamtych latach dla osób niewidomych nie było zbyt wielkiego wyboru. Dziś jest trochę łatwiej. Stanąłem wówczas przed dylematem, czy składać szczotki w fabryce dla niewidomych, czy  wyplatać koszyki wiklinowe, czy zostać masażystą. Ta trzecia opcja najbardziej przypadła mi do gustu.

- I zrealizował pan ten cel.

- Tak. Uznałem, że masaż to jest to i zacząłem realizować ten plan. Ukończyłem najlepszą w Polsce szkołę masażu w Krakowie z wynikiem celującym i od 25 lat pracuję  w zawodzie masażysty.

- Pana wielką pasją są góry. Jak ona się zrodziła?

- Tak naprawdę ona od zawsze we mnie tkwiła, choć przewrotność losu jest taka, że dopóki widziałem, to nie chodziłem po górach. Zawsze o nich myślałem, marzyłem, gdzie by to pójść, ale na tym się kończyło. Dopiero wtedy, kiedy na mojej drodze pojawiła się moja żona, wspólnie zaczęliśmy chodzić po górach.

- Czyli żona jest pana takim mentorem?

- Moja żona Magdalena jest dla mnie przede wszystkim ogromnym wsparciem i doskonałym towarzyszem w wyprawach. To ona mi pokazała, że niepełnosprawność nie jest przeszkodą w chodzeniu po górach. Wspólnie wypracowaliśmy pewne mechanizmy, które ułatwiają nam wyprawy.

- Na czym one polegają?

- Mamy wypracowane  swoje „komendy”, dzięki którym się porozumiewamy, które ułatwiają nam chodzenie po górach. Zgrywaliśmy się w górach bardzo dużo, intuicyjnie i wychodziło nam to bardzo dobrze.

- Długo trwało to zgrywanie się?

- Myślę, że bardzo krótko. Mieliśmy to już wypracowane poniekąd w życiu codziennym z chodzenia po mieście. Kluczowe i pomocne jest wzajemne zaufanie. Moja żona jest znakomitym przewodnikiem dla mnie, świetnie sprawdza się w tej roli. Rozumiemy się praktycznie bez słów i to nam też bardzo ułatwia.

- Był lęk przed pierwszym pójściem w góry?

- Tak, miałem strach, że może mi się nie udać, że to jest dla mnie za trudne. Wiadomo, góry to są kamienie, skały, przepaście i wyruszając w taką wyprawę trzeba mieć w sobie dużo siły i determinacji. Ja z racji swojej niepełnosprawności czułem się trochę niepewnie na początku, ale szybko przekonałem się, że strach ma wielkie oczy, a bariery są tylko w naszych głowach.

- Czy dojście na sam szczyt wynagradza wszelkie trudności?

- Tak. Wyprawa w góry zawsze wiąże się ze zmęczeniem, bólem kolan czy otarciami, ale nagroda w postaci wejścia na szczyt i ta satysfakcja, kiedy jesteś na tym szczycie to jest ponad to, co nas spotkało po drodze.

- Chodząc po górach wyobraża pan sobie ich widok?

- Bardzo często pada pytanie - po co idę w góry, skoro nie widzę. Odpowiadam wtedy, że góry to nie tylko widoki. Dla mnie góry to coś więcej – to wspomnienia, przygody, ludzie napotkani na szlakach oraz emocje towarzyszące wyprawom.

-  Zdobył pan wiele szczytów. Proszę opowiedzieć o swoich dokonaniach.

- Jestem pierwszą osobą niewidomą w naszym kraju, która zdobyła Koronę Gór Polski, czyli 28 najwyższych szczytów pasm górskich w Polsce, w tym Rysy. To jest moje takie największe osiągnięcie do tej pory, z którego jestem  bardzo zadowolony. Posiadam srebrną odznakę Górskiej Organizacji Turystycznej za zdobywanie szlaków turystycznych oraz srebrną odznakę PTTK Turysty – Przyrodnika, którą otrzymuje się za odwiedzanie parków narodowych, rezerwatów, głazów narzutowych, czy wodospadów. Mamy ich odwiedzonych 150.

-  Posiada pan także lokalne odznaczenia.

- Zgadza się. Otrzymałem nasze lokalne wyróżnienie, a mianowicie Złotą Odznakę Ziemi Gorzowskiej za odwiedzenie 66 miejsc związanych z turystyką i przyrodą w naszym regionie oraz Odznakę Zdobywcy Korony Województwa Lubuskiego.

- Czym jest Korona Województwa Lubuskiego?

- Tworzy ją 14 najwyższych wzniesień znajdujących się w powiatach z terenu naszego województwa.

- Wyprawy zagraniczne były?

- Tak, ostatnio zdobyliśmy szczyt  w Armenii Aragac, liczący prawie cztery tysiące metrów nad poziomem morza.

- Jakie kolejne wyzwania przed panem?

- Korona Sudecka oraz Diadem Polskich Gór, czyli 80 szczytów w Polsce w kolejności najwyższych. Lubię wyzwania, nie boję się ryzyka i zamierzam tego dokonać.

- Znając już pana dotychczasowe dokonania, entuzjazm oraz pozytywne myślenie nie mam wątpliwości, że dokona pan tego, czego serdecznie życzę.

- Dziękuję bardzo za tak miłe słowa. Mam jeszcze wiele marzeń i celów do osiągnięcia i zamierzam je sukcesywnie realizować.

- A takie marzenie poza zdobywaniem szczytów?

- Czuję potrzebę bycia takim ambasadorem osób niepełnosprawnych, zachęcającym do chodzenia po górach i aktywności. Zależy mi, aby pokazać, że góry dla niepełnosprawnych są realne do zdobycia.

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x