Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Ernesta, Jana, Marka , 27 marca 2025

Ignorujemy już to, co nas otacza

2025-02-25, Nasze rozmowy

Z Pawłem Pękaczem z II Liceum Ogólnokształcącego w Gorzowie, radnym Młodzieżowej Rady Miasta, rozmawia Maja Szanter

medium_news_header_42774.jpg
Fot. Maja Szanter

- Ile masz lat?

- Osiemnaście.

- Podoba Ci się Gorzów?

- To jest miasto z dużym potencjałem. Jest stąd blisko zarówno do morza, jak i gór, mamy piękne jeziora, lasy, dorzecze Warty. Odbywa się tu również wiele wydarzeń, które świadczą o tym, że miasto zaczyna się rozwijać i inwestować.

- To jest potencjał, a jak odbierasz miasto tu i teraz?

- Niestety, na dziś nie wygląda ono najlepiej.

- Byłeś na grudniowym spotkaniu w magistracie, na którym podsumowano wyniki ankiety miejskiego architekta dotyczącej estetyki Gorzowa. Właśnie dlatego? Bo miasto nie wygląda w Twojej ocenie najlepiej?

- Tak, gdyż zacząłem się interesować sprawami miejskimi, obserwować strony na Facebooku, skąd dowiedziałem się, że taka ankieta i spotkanie się odbywa. Byłem członkiem samorządu uczniowskiego i wspólnie uznaliśmy, że warto, aby nasz reprezentant przedstawił problem związany z wszechobecnym zaśmiecaniem przestrzeni miejskiej przez reklamy.

- Powiedziałeś wtedy odważnie, że reklamy w mieście są upierdliwe, a my przyzwyczailiśmy się do tej patologii.

- Jest wiele rzeczy, które psują miejską estetykę. Według mnie jednym z większych niszczycieli przestrzeni miejskiej są reklamy, którymi jesteśmy bombardowani. Przy samej katedrze jest ich około dwudziestu, co jest porażającą liczbą, szczególnie że one szpecą elewacje budynków i zabytkowe obiekty, na przykład fontannę Pauckscha. Poza tym ich nadmiar powoduje, że przekaz ich jest mniej czytelny i nieatrakcyjny dla potencjalnego klienta.

- Taka była też jedna z konkluzji ankiety. Reklamy nie mają przełożenia na decyzje zakupowe gorzowian. Zgadzasz się z pozostałymi wynikami sondażu?

- Tak. Sam brałem też udział w ankiecie i wyraziłem swoją opinię, że reklam jest za dużo, a miasto przez to wygląda gorzej. Rozmawiałem zresztą o tym z panią architekt.

- Poszedłeś na osobne spotkanie do magistratu?

- Tak, poszedłem i powiedziałem, że jako młodzież mamy swoje spostrzeżenia, pomysły na to, co można zrobić i wyraziłem swoje zdanie o wynikach ankiety.

- Co można według was zrobić?

- Jednym ze sposobów są dobrze przygotowane uchwały lokalne regulujące tę kwestię. To jest moim zdaniem nasz kierunek.

- Spotkanie z panią architekt odebrałeś jako konstruktywne?

- Tak, naprawdę widzę zmiany, które już się dokonały dzięki pani architekt, na przykład pojawiło się więcej zieleni w przestrzeni miejskiej, co poprawia znacząco estetykę miasta.

- Inne plusy?

- Bardzo cieszy mnie to, że zaczęły się prace nad Schodami Donikąd, które uważam za świetną inwestycję dla miasta - na razie jest to etap przygotowywania dokumentów o dofinansowanie z Unii Europejskiej. Schody bowiem są unikatowym obiektem, niespotykanym w innych miastach, dzięki któremu mielibyśmy rozpoznawalne miejsce, które by nas wyróżniało i definiowało jako Gorzów. Romane Dyvesa czy żużel to za mało. Generalnie miastu przydałoby się również większe wydarzenie kulturalne, z którego bylibyśmy znani, na przykład festiwal bądź jarmark na przykład związany z rodzimą renetą landsberską. Poza tym, wracając do tematu - schody mają ciekawą lokalizację w otoczeniu parków, które mogą łączyć różne części miasta. Dodatkowo w pobliżu znajduje się amfiteatr, który dzięki uruchomieniu schodów mógłby w końcu pełnić funkcję, do jakiej został stworzony.

- Na grudniowym spotkaniu powiedziałeś bardzo ważną rzecz – że nam już szpetota nie przeszkadza. Ale tego żaden architekt nie naprawi.

- Niestety, ignorujemy już to, co nas otacza, co pokazały wyniki ankiety, kiedy pytano mieszkańców w ścisłym centrum o jego ocenę. Wiele osób nie dostrzegało dużej ilości reklam. Natomiast jeśli porozmawiamy z ludźmi, którzy przyjeżdżają do Gorzowa z innych miast, to ten nadmiar widzą od razu.

- Tu sie kłania edukacja w zakresie estetyki czy szerzej – sztuki. Macie taką?

- W liceum nie ma poza rozszerzeniem z historii sztuki. Myślę, że taka edukacja kończy się w podstawówce, ale i tam nie ma jakiejś większej dyskusji na te tematy.

- Brakuje takiej rozmowy?

- Myślę, że tak. To jest bardzo ważne. Uważam, że powinien nastąpić dialog między mieszkańcami a władzami miasta, żeby wspólnym wysiłkiem kształtować estetyczną przestrzeń miejską.

- Czytasz czasem komentarze w dyskusji o estetyce Gorzowa?

- Tak.

- Najczęściej mamy trzy ,,argumenty" osób, którym tu się podoba: Gorzów jest piękny, to temat zastępczy oraz że jak się komuś miasto nie podoba, to – mówiąc łagodnie – ma je opuścić. Na ogół tak wygląda ten ,,dialog". Co Ty na to?

- Uważam, że jest to poważny problem, przez który nie dochodzi do potrzebnej dyskusji o kierunku kształtowania ładu architektonicznego.

- OK, estetyka to nie tylko reklamy. To też układ architektoniczny, wygląd tego, co tworzy tę architekturę. Jak w tym aspekcie widzisz Gorzów?

- Nie najlepiej on wygląda. Dopadło nas to, co i całą Polskę, czyli pasteloza, czego najlepszym dowodem są nieestetycznie wyglądające bloki, wyglądające niczym rysowane w paincie.

- Oddać walkowerem czy próbować działać?

- W teorii jest rozwiązanie. Można byłoby opracować tabelę kolorów dla bloków i domów, tak aby pasowały one do siebie, wkomponowywały się w całość przestrzeni, a nie ją zaburzały. A niestety, mam wrażenie, że przy większych inwestycjach panuje tak zwana wolna amerykanka.

- Co byś jeszcze zmienił w Gorzowie?

- Bardzo ważną rzeczą, o której często się zapomina mówiąc o estetyce miasta jest to że, składa się na nią także wachlarz miejskich wydarzeń, które kształtują percepcję estetyki miasta. Nasze niasto ma naprawdę sporo eventów kulturalnych i sportowych, ale brakuje o nich informacji. O tym, że w Zielonej Górze jest Winobranie, a w Szczecinie The Tall Ships Races wiemy zewsząd, natomiast Gorzów ma ogromny problem z dotarciem do mieszkańców innych miast, jak i swojego z informacją. Dochodzi do kuriozalnej sytuacji, w której wydawane są ogromne pieniądze na ciekawe, lecz słabo wypromowane wydarzenia. Należałoby to jak najszybciej zmienić. Rozwiązaniem jest inwestycja w informowanie na szeroką skalę, bez tego miasto nie będzie nigdy tętniło życiem.

- Jak? Organizatorzy zamieszczają informacje na stronach internetowych, są plakaty, ulotki. Każda instytucja ma biura promocji i informacji, od Urzędu Miasta zaczynając.

- Bardzo prostym rozwiązaniem byłoby użycie cyfrowych totemów led zlokalizowanych w pobliżu kluczowych przystanków komunikacji miejskiej - obok katedry, Askany czy Nova Parku. Według badań i raportów, na przykład Raportu OOH Trendy w 2024 AMS mają one ogromną skuteczność, są estetyczne i atrakcyjne cenowo. A skoro już chcemy uczynić naszą komunikację miejską darmową, to ją wykorzystajmy choćby przez użycie ekranów w autobusach i tramwajach do promocji bieżących wydarzeń. Trzeba pamiętać, że nie każdy gorzowianin i turysta śledzi strony internetowe.

- Wchodzisz do Młodzieżowej Rady Miasta. Wasz głos jest brany pod uwagę przez dorosłą Radę Miasta?

- Myślę, że jest w tej kwestii parę rzeczy do poprawienia. Cieszy mnie jednak fakt, że niektóre osoby w Radzie Miasta starają się i chcą nas słuchać. Czasem brane są pod uwagę nasze propozycje, na przykład darmowa komunikacja miejska dla uczniów, która ma zostać wdrożona już od września. Ogólnie dialog występuje, ale sądzę, że mogłby być on jeszcze lepszy. Pragnę zaznaczyć, że młodzież ma naprawdę wiele ciekawych pomysłów na funkcjonowanie miasta.

- Na przykład?

- Jednym z ciekawszych pomysłów, który przedstawiliśmy Radzie Miasta po czerwcowych konsultacjach z młodzieżą, żeby ograniczyć problem mazania sprejami po budynkach, są graffity street, czyli wyznaczone miejsca do wyrażania siebie. Aktualnie z uwagi na ich brak całe miasto staje się płótnem takich młodych artystów. Kolejnym ważnym pomysłem jest zwiększenie atrakcyjności karty mieszkańca. Proponowaliśmy jako Młodzieżowa Rada Miasta, żeby można było ją wyrobić online i żeby posiadała dłuższy termin ważności, na przykad dwa lata. Niestety, nie udało się na razie do tego doprowadzić.

- Za rok zdajesz maturę. Planujesz studia?

- Tak.

- W Gorzowie?

- Nie.

- Chcesz później tu wrócić?

- Szczerze mówiąc, zastanawiam się. W mojej przyszłej branży niestety nie ma tu zbyt dużego zatrudnienia... Nie wiem po prostu, czy znajdę tu pracę. To jest fajne, bogate w kulturę miasto, ale jest drogie i nie oferuje wiele dla wykwalifikowanej kadry. Chciałbym wrócić, ale nie wiem, czy będzie po co, a też miasto nie pokazuje nam, młodym, że warto wracać do Gorzowa i w nim mieszkać.

- Twoi koledzy też tak myślą?

- Większość z nich nie widzi tu perspektyw. Gorzów cierpi na brak rozwiniętych firm high-techu oraz firm z innych specjalistycznych dziedzin oferujących zatrudnienie. Nie należy zapominać również o wysokich kosztach wynajmu i utrzymania oraz o niskich zarobkach na tle innych miast wojewódzkich. Miasto ma potencjał, ale co najgorsze, jest wykluczone komunikacyjnie z resztą Polski. Nie mając auta stąd nie wyjedziesz, ponieważ mamy śmieszną liczbę połączeń kolejowych, nie wspominając o braku bezpośrednich połączeń autobusowych. Mieszkańcy wiele mogą wybaczyć miastu, ale nie jego niedostępność i brak perspektyw na dobre zatrudnienie. Na samym potencjale nic nie zbudujemy.

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x