2025-03-18, Nasze rozmowy
Z Michaelem Schubertem, niemieckim spikerem zawodów żużlowych, rozmawia Przemysław Dygas
- Jak pan wspomina ostatnie gorzowskie Grand Prix, gdzie pracował pan jako spiker dla kibiców niemieckich?
- To było moje drugie Grand Prix w Gorzowie i po raz kolejny byłem bardzo podekscytowany. Atmosfera i życzliwość ludzi była naprawdę imponująca. Świetnie się również bawiliśmy w strefie kibica i był to bardzo udany dzień. Dziękuję działaczom gorzowskim, że mogłem w tym żużlowym święcie uczestniczyć.
- Od kogo wyszła ta inicjatywa?
- Już w 2023 roku działacze Stali zapytali mnie, czy chciałbym być na Grand Prix 2023 w Gorzowie jako spiker niemieckojęzyczny. Była to dla mnie wielka przyjemność, ale i wielki zaszczyt. Ostatecznie kibiców z Niemiec było naprawdę sporo na zawodach w Gorzowie.
- Chciałby pan pracować w tym roku przy kolejnej rundzie Grand Prix w Gorzowie?
- To byłby dla mnie naprawdę wielki zaszczyt. Taką propozycję otrzymałem już w poprzednim roku. Jednak, jak wiadomo, warunki w Stali nieco się zmieniły i są nowe władze. Mam jednak nadzieję, że klub będzie chciał, żebym pracował jeszcze w tym roku, w każdym razie zaplanowałem sobie datę gorzowskich zawodów w moim kalendarzu.
- Co pana szczególnie pociąga w zawodach żużlowych?
- Wszystko… Prędkość, akcja, adrenalina i bliskość sportowców oraz kibiców.
- Kryzys finansowy w Stali Gorzów był dla pana zaskoczeniem?
- Nie mogę i nie chcę tego komentować, gdyż nie jestem w to aż tak mocno zaangażowany.
- Kto jest w tej chwili najlepszym żużlowcem w Niemczech?
- Myślę, że niestety mamy tylko czterech żużlowców, którzy obecnie rywalizują na poziomie międzynarodowym. Są to: KevinWölbert, Kai Huckenbeck, Norick Blödorn i Erik Riss.
- Czy udział niemieckich zespołów w polskiej lidze to dobry pomysł?
- W przypadku występów drużyny AC Landshut działa to bardzo dobrze. Niestety, wcześniej jednak klub z Wittstocku nie zrobił w Polsce najlepszego wrażenia. Zasadniczo uważam, że my w Niemczech nie jesteśmy w stanie zorganizować ligi w formacie międzynarodowym. Dlatego niemieckie kluby, które spełniają podstawowe wymagania, z pewnością mają potencjał, aby uczestniczyć w takich ligach tak te w Polsce czy Danii.
- Ma pan swoje ulubione tory w Niemczech i w Polsce?
- W Niemczech, gdy pracuję jako spiker, uwielbiam Brokstedt, Landshut i Miśnię. Jako kibic natomiast uważam również, że tory w Güstrow, Moorwinkelsdamm i Wolfslake są bardzo fajne. W Polsce uwielbiam atmosferę stadionów Gorzowa i Zielonej Góry. Wynika to może też z kwestii moich osobistych korzeni. Rodzina mojego ojca pochodzi z Klenicy, gdzie wciąż mam tam wielu krewnych. Jest to miejscowość położona między Gorzowem a Zieloną Górą.
- Co pan sądzi o występach kobiet na żużlu?
- Zasadniczo jestem za tym, aby panie startowały. Na poziomie młodzieżowym wygląda to bardzo dobrze. Chciałbym jednak, aby liga składała się wyłącznie z kobiet i zaczynała się od pewnej grupy wiekowej, ponieważ różnica w wynikach jest po prostu zbyt duża. W innych sportach na najwyższym poziomie również nie ma takiego połączenia. Może byłoby lepiej, gdyby więcej kobiet wybierało żużel.
- Różni włodarze Stali na przestrzeni ostatnich lat mówili o potrzebie działań marketingowych na rynku niemieckim, aby zachęcić kibiców z tego kraju do przyjazdu do Gorzowa. A jaki pan ma pomysł, jak to powinno wyglądać?
- Uważam, że osoby odpowiedzialne w klubie za to zrobiły w Niemczech w ciągu ostatnich dwóch lat bardzo dobrą reklamę. Myślę, że powinno być więcej współpracy z klubami niemieckimi, może po prostu potrzeba więcej dyskusji, aby stworzyć sytuacje, w których wszyscy będą zadowoleni. Powinno się z pewnością organizować więcej wydarzeń promocyjnych, zwłaszcza w Berlinie, gdyż to największe miasto Niemiec i oferuje ogromny potencjał dla publiczności. Najpopularniejszym sportem w Niemczech jest i pozostaje piłka nożna. Może działacze Stali powinni nawiązać współpracę z klubami piłkarskimi w Berlinie. Kiedy w Berlinie odbywa się finał Pucharu Niemiec w piłce nożnej, na Stadionie Olimpijskim gromadzi się ponad 70 tysięcy ludzi. Gdyby tam była reklama żużla, byłoby to zachęcające do przyjazdu do Gorzowa. Wiem oczywiście, że jest to jednak kwestia konieczności głębszego zaangażowania i odpowiednich pieniędzy na reklamę.
- Kto w tegorocznym w cyklu Grand Prix może zagrozić Bartoszowi Zmarzlikowi?
- To naprawdę trudne pytanie. Myślę, że niespodzianek będzie, co niemiara, od Grand Prix do Grand Prix, ale na razie tylko Zmarzlik wydaje się być zawodnikiem jeżdżącym na równym poziomie przez cały sezon.
- Co zrobić, aby uatrakcyjnić zawody Grand Prix?
- Myślę, że zawody Grand Prix już cieszą się dużą atrakcyjnością. Wydarzenia w Landshut i Gorzowie, w których miałem okazję pracować, jako spiker w zeszłym sezonie, były, moim zdaniem, doskonałe. Niestety, w Teterow nie szło już tak dobrze, gdzie uczestniczyłem w sumie cztery razy. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że w projekt zaangażował się AC Landshut, niemiecki klub, który wie, jak powinna wyglądać organizacja Grand Prix.
- Dziękuję za rozmowę.
Z Kariną Tymą, gorzowianką, siedmiokrotną mistrzynią Polski w squashu, kapitanem damskiej drużyny Drexel University w Filadelfii, rozmawia Maja Szanter