Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

Życie codzienne to nie mecze żużlowe

2014-02-22, Nasze rozmowy

Z Jerzym Synowcem, radnym, adwokatem i społecznikiem, rozmawia Robert Borowy

medium_news_header_6515.jpg

- Przed czterema laty poważnie zastanawiał się pan nad kandydowaniem do rady miasta, mówiąc że polityka nie jest dla pana. Ostatecznie dał się pan jednak przekonać i uzyskał wysokie poparcie mieszkańców. Dzisiaj nie żałuje pan tamtej decyzji?

- Miałem wątpliwości, ponieważ w małej miejscowości czy gminie radni nie są utożsamiani z ugrupowaniami politycznymi i mogą nawet w pojedynkę dużo więcej zrobić dla swojej społeczności niż w miastach 100-tysięcznych lub większych. U nas liczy się już szyld partyjny i matematyka. Kto ma większość może coś zdziałać. Jestem w klubie radnych PO, ale nigdy nie byłem w tej partii, dlatego te minione lata w radzie nie były takie efektywne, jakie mogły być. Nie powiem, że są to zmarnowane lata. Sporo nauczyłem się, przy czym gdybym należał do jakiejś partii łatwiej byłoby przeforsować mi kilka ciekawych pomysłów. A tak mogę tylko mówić, pisać, tupać nogami, denerwować się, przekonywać, a i tak niewielu mnie słucha. Założyłem nawet Towarzystwo Miłośników Gorzowa, do którego zaprosiłem zacnych obywateli naszego miasta, ale to wszystko jest wciąż za mało. Mnie nie interesuje polityka dla polityki, mnie interesuje dobro miasta. Nie zamierzam startować do sejmu, senatu czy europarlamentu. Chcę wraz z innymi mieszkańcami wygodnie żyć w Gorzowie, pragnę żeby moja córka zmieniła decyzję i chciała pozostać w miejscu urodzenia. Mam nadzieję, że w nowym rozdaniu platforma wejdzie szerszą ławą do rady i będzie miała większy wpływ na rządzenie oraz prezydenta.

- Zależy panu na dobru partii, a przykłada pan rękę do jej rozbijania, zgadzając się na stworzenie drugiego koła. Nie jest to chyba właściwe działanie kilka miesięcy przed wyborami?

- Czemu? Jestem pewny, że gorzowskiej platformie jest potrzebna świeża krew, niekoniecznie w ramach tego samego kierownictwa. Powstanie koła nr 2 spowoduje dwie rzeczy. Przede wszystkim zdrową rywalizację, a więc mocny krok do przodu a nie dreptanie w miejscu. Koleżanki i koledzy z koła nr 1 będą musieli żywiej przebierać nogami, żeby dorównać czemuś nowemu. Ponadto gorzowscy politycy skupieni wokół nowej inicjatywy chcą poszukać odpowiedniego dialogu z Zieloną Górą. I to nie tylko na płaszczyźnie partyjnej, ale także administracyjnej. Dotychczasowe relacje są kiepskie, żeby nie powiedzieć, że bardzo złe. Ja czuję w sobie moc i potrzebę, żeby wreszcie znormalizować stosunki z partnerami z południa województwa. Życie codzienne to nie mecze żużlowe. Trzeba wspólnie działać, z korzyścią dla obu stolic i dla całego województwa. Wiem, że nie jest to takie proste, ale trzeba przynajmniej spróbować, a nie dąsać się nawzajem.

- Obserwując pana dotychczasową działalność społeczną, polityczną, sportową nie wyobrażam sobie, żeby potrafił pan grać w jednej drużynie partyjnej i to z pozycji szeregowego członka. Pan był, jest i będzie osobą niezależną...

- Uważam, że można być niezależnym i działać na rzecz ugrupowania politycznego. Nawet nie będąc w jego kierowniczych strukturach. Bo mnie nie interesuje uprawianie wielkiej polityki na lokalnym podwórku. Ja mam konkretne zadanie do wykonania. Chcę rozwoju Gorzowa i to inni powinni chcieć to zauważyć. Działanie na rzecz miasta to formuła bardzo szeroka.  Mogę współpracować z każdą partią w tych obszarach, w których można coś konkretnego i pożytecznego załatwić na rzecz miasta.

- Skoro jest pan tak otwarty to może powinien zostać prezydentem?

- Takich aspiracji nie mam, choć otrzymałem kilka propozycji w tej sprawie. Uważam, że są lepsi kandydaci, ja natomiast wolę spełniać się na płaszczyźnie społecznej.

- Chodząc po gorzowskich ulicach i obserwując czasami posiedzenia rady miasta zastanawiam się, czy naprawdę trzeba powoływać koalicje partyjne, żeby załatać dziurę w jezdni, żeby odmalować jedną czy drugą kamienicę, żeby rozebrać walącą się budę?

- Nie, koalicji do załatwiania takich spraw nie trzeba powoływać. Wystarczy mądry prezydent, który kocha swoje miasto. A także urzędników, którzy zamiast siedzieć za biurkami powinni pochodzić po mieście i przyjrzeć się naszym ulicom. Wyglądają one paskudnie. Oczywiście dobra współpraca pomiędzy prezydentem i radą miasta jest potrzebna. A tego u nas brakuje. Wierzę, że niedługo to się zmieni, bo proszę mi wierzyć, że w ciągu roku, dwóch można zmienić oblicze Gorzowa. Jest mnóstwo rzeczy, które prezydent jest w stanie załatwić jednym telefonem. Wydaniem jednego polecenia.

- Jeżeli to takie proste, czemu nie wykona tego telefonu, nie wyda polecenia?

- Dobre pytanie. Moim zdaniem nie chce mu się, albo robi komuś coś na przekór. Jakim problemem jest zlikwidowanie walących się płotów, zlikwidowanie szpetnych obiektów, słowem posprzątanie miasta. Estetyka jest czymś istotnym, tego chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć. Urzędnicy działają tylko wtedy, kiedy dziennikarze podniosą larum i wskażą palcem miejsce, które powinno być uporządkowane.

- Można rządzić takim miastem jak Gorzów bez zaplecza politycznego?

- Można, tylko będzie to byle jakie rządzenie. Żeby skutecznie rządzić trzeba mieć poparcie polityczne i oczywiście społeczne.

- Prezydent Tadeusz Jędrzejczak ma ciche poparcie polityczne lewej sceny oraz silne poparcie społeczne, czego dowodem są dotychczasowe wyniki wyborów. Trudno w takiej sytuacji znaleźć innego kandydata, który mógłby wygrać wybory z poparciem różnych partii, bo reprezentanci poszczególnych formacji nie mają szans.

- W pełni zgadzam się z tą diagnozą, przy czym proszę zwrócić uwagę, że największą siłę elektoratu prezydenta stanowią mieszkańcy, którzy bezpośrednio lub pośrednio są zależni od niego. Mowa tu o urzędnikach, pracownikach spółek zależnych od miasta i ich rodzin. Opozycja musi chcieć zagospodarować pozostałą część wyborców. Uważam, że w Gorzowie jest kandydat, mogący połączyć centrowo-prawicową scenę polityczną oraz większość mieszkańców. Za wcześnie jeszcze, żeby upubliczniać jego nazwisko, ale jest to osoba świetnie znana wszystkim i co ważne w tej chwili jest apolityczna. W tej chwili nie mam pewności, czy zgodzi się wystąpić w wyborach samorządowych, ale wierzę, że miłość do ratowania miasta zwycięży.

- Mieszkańcy chcą mieć realny a nie pozorowany wybór. Przypuszczam jednak, że nasze lokalne partyjki będą wystawiać kandydatów, żeby zdobyć kilka procent poparcia, które w rzeczywistości umocnią pozycję urzędującego prezydenta?

- Mam nadzieję, że jak pojawi się silna osobowość, kandydat o ugruntowanej pozycji i silnym społecznym poparciu, to większość partii pójdzie w jednym szeregu. Gorzów mocno już ucierpiał pod rządami obecnego prezydenta. Szczecin też miał kiedyś swojego prezydenta, magazyniera Jurczyka, który swoje miasto niemal zrujnował i dopiero teraz Szczecin zaczyna łapać wiatr w żagle. Dotychczasowa formuła naszego gospodarza miasta już się wyczerpała. On jest zmęczony miastem, miasto nim i musi pojawić się ktoś nowy, z nową energią.  

- Może problem tkwi w czymś innym, dokładnie w programie. Prezydent Jędrzejczak w ostatnich latach skupił się na wielkich sprawach i planach, odpuszczając drobne rzeczy. Pan ma inną wizję, dlatego namawia pan do zmian?

- Nie mam nic przeciwko temu, żeby prowadzić duże inwestycje, ale niech niosą one w sobie korzyści dla nas wszystkich. Niech przynoszą zyski w postaci rosnącej liczby miejsc pracy. Jestem zaś przeciwny wydawaniu dużych pieniędzy na coś bezproduktywnego. Jakie korzyści mają mieszkańcy z filharmonii? Świat od takich wielkich rzeczy odchodzi. Na to mogą pozwolić sobie najbogatsi. Albo pomysł budowania wielkiego magistratu, autostrady do Jenina czy hali na 5 tysięcy ludzi. W pierwszej kolejności trzeba postawić na wygodę życia w mieście. Dla wszystkich. Wyremontujmy trakt królewski, naprawmy chodniki, drogi, odmalujmy budynki, wybudujmy parkingi, zasadźmy drzewa, zróbmy wszystko, żeby wychodząc na spacer czuć się dobrze.

- Czy to wszystko o czym pan tu opowiada nie jest zbyt idealistyczne?

- Może, nie wiem. Jeżeli nie uda mi się zrealizować tych wszystkich zamierzeń, pogodzę się z losem i uznam, że tak miało być. Uczynię to z żalem, ale cóż, demokracja ma swoje zalety i wady.

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x