2020-02-19, Nasze rozmowy
Z Tomaszem Surdackim, zastępcą dyrektora ds. technicznych i członkiem zarządu PWiK Sp. z o.o w Gorzowie, rozmawia Robert Borowy
- Od kilku lat Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji prowadzi bardzo dużo inwestycji. Czy pod tym względem 2019 rok był dla spółki wyjątkowo pracowity?
- Był bardzo pracowity, a najlepszym tego wynikiem jest to, że w trakcie tych dwunastu miesięcy realizowaliśmy ponad 80 większych lub mniejszych zadań inwestycyjnych. To naprawdę dużo. Wszystkie wymagają bowiem podobnej procedury. Wymogi dla prowadzenia dużych inwestycji czy małych są praktycznie takie same. Niektóre z tych prac już zakończyliśmy, część nadal jest realizowana i już ruszamy z następnymi.
- Przyzwyczailiśmy się do tego, że niewiele inwestycji w mieście jest oddawanych w terminie. Jak to wygląda w przypadku PWiK?
- Inwestycje zależne tylko od naszej firmy i związane z naszą podstawową działalnością są realizowane w planowanych terminach i najczęściej w przyjętych kosztach. Gros naszych prac jest jednak uzależnionych od inwestycji drogowych. Tam, gdzie występują opóźnienia przy realizacji inwestycji drogowych, również u nas skutkuje zmianą planowanego terminu wykonania robót, gdyż nie możemy działać niezależnie od wykonawców prowadzących te roboty. Zdarzają się także sytuacje, których nie można było wcześniej przewidzieć i ma to potem wpływ na podniesienie kosztów inwestycji czy wydłużenia ich realizacji w określonym czasie. Mówię o potrzebie choćby wykonania dodatkowych prac. Przykładem niech będzie ulica Kostrzyńska, gdzie w trakcie prac drogowych okazało się, że niektóre przewody kanalizacji sanitarnej i wodociągowe wymagają ingerencji, przez co musiał zostać rozszerzony front robót o te prace. A to z kolei wiązało się z potrzebą wykonania dodatkowego projektu, znalezienia wykonawcy i przez to terminy się wydłużyły na całej inwestycji drogowej.
- Często zdarza się, że dopiero po odkryciu infrastruktury wodno-kanalizacyjnej znajdującej się w ziemi jesteście zaskakiwani ich stanem?
- Nie powiedziałbym, że często, ale zdarzają się takie sytuacje. Mamy dobrze rozpisaną miejską infrastrukturę, dzięki czemu wiemy, co gdzie i w jakim stanie się znajduje. Obecnie prowadzone modernizacje głównych arterii drogowych w mieście stanowią jednak dobrą okazję, żebyśmy mogli uporządkować naszą sieć na kolejne kilkadziesiąt lat. Jedynie na wspomnianej Kostrzyńskiej byliśmy nieco zdziwieni widokiem części głównych instalacji, która była w złym stanie technicznym a nawet na znacznych odcinkach obetonowana. Są to dwa przewody o średnicy 800 mm każdy. Z punktu widzenia technicznego za bardzo nie wiemy, czemu to działanie służyło, zwłaszcza że znajdująca się w tym miejscu sieć pochodzi z lat 80-tych, a więc nie jest bardzo stara. Niedaleko przy Warcie swój park pontonowy kiedyś mieli saperzy i być może ten odcinek drogi musiał na ich potrzeby zostać wzmocniony. Swoją drogą przewody te, zwłaszcza wodociągowe, już mają drobne uszkodzenia i dlatego są wymieniane.
- Czy kosztowo wcześniej przygotowane wyliczenia pokrywają się poźniej na przetargach z ofertami wykonawców?
- W ostatnim okresie rynek wyraźnie się ustabilizował i osiągamy na przetargach ceny, na które jesteśmy przygotowani. Dlatego pod tym kątem nie ma problemów. One występują gdzie indziej, przy przebudowie skomplikowanych instalacji z jednoczesnym zachowaniem ciągłości podawania wody i odbioru ścieków. Wiąże się to bowiem z wykonaniem dodatkowych prac, które trudne są wcześniej do skosztorysowania, ponieważ wielu z nich nie można przewidzieć z góry.
- W bieżącym roku nadal największą grupę inwestycji stanowić będą te powiązane z remontami miejskich dróg?
- Tak, musimy zakończyć prace na ulicy Sikorskiego, Żwirowej, czy na DK 22 przy wylotówce na Gdańsk. Nie chodzi tylko o samą instalację wodną, bo w przypadku ulicy Żwirowej korzystamy z okazji i kładziemy też kanalizację sanitarną dla domostw znajdujących się od cmentarza w kierunku ulicy Roosvelta. Ponadto prowadzimy jeszcze roboty na ulicy Szczecińskiej i wielu innych miejscach.
- Z nowych inwestycji, jakie prace ruszą niebawem?
- Z takich większych inwestycji mamy już podpisane porozumienie z miastem i przygotowujemy się do prac na ulicach Chrobrego, Mieszka I-go czy Spichrzowej.
- Praca w tym rejonie, gdzie znajduje się sporo przedwojennych kamienic, będzie wiązać się z utrudnieniami?
- Ciężko prowadzi się prace modernizacyjne z jednoczesnym utrzymaniem wysokiej jakości usług dla mieszkańców. Do tego w centrum zdecydowana większość przewodów pochodzi z XIX wieku, czyli są to pierwsze rury położone w chwili budowy wodociągu. Musimy być przez to przygotowani na liczne niespodzianki, dlatego bardzo ważna będzie dobra współpraca z wykonawcą.
- Ale mieszkańcy wspomnianych ulic muszą przygotować się na czasowe odcięcie ich od wody?
- Nie, przy takich pracach wyłączenia są chwilowe, jedynie w razie konieczności przeprowadzenia przełączeń. Mogą też wystąpić drobne awarie w konkretnych budynkach, bo stan niektórych instalacji wewnętrznych jest różny. Jak przy każdym remoncie mogą pojawić się chwilowe zabrudzenia wody w momencie jej przełączania lub wymiany filtrów. Zawsze ważna jest kultura wykonawstwa, a ona w dużej części jest zależna od firmy prowadzącej remont. My oczywiście staramy się uczulać je na to i prowadzimy nadzór, a więc spodziewam się, że wszystko potoczy się, jak w innych częściach miasta, gdzie prowadzimy prace.
- To ile inwestycji jest zaplanowanych na 2020 rok?
- Podobnie jak w ubiegłym roku zapisanych mamy ponad 80 różnych tytułów inwestycyjnych. Przeznaczymy na nie ponad 36 mln złotych własnych środków oraz 6 milionów złotych z puli unijnej. Zdecydowana większość prac będzie miała na celu poprawę stanu technicznego naszych urządzeń, w tym kierunku, żeby dostawa wody i odbiór ścieków przebiegał bardzo sprawnie.
- Jak wygląda obecna gorzowska mapa kanalizacji sanitarnej? Nadal dużo jest na niej białych plam?
- Obecnie, obok wspomnianej ulicy Żwirowej, prowadzimy dużą inwestycję budowy kanalizacji w rejonie ulicy Szczecińskiej w okolicach Baczyny. Mamy tam do podłączenia kilkadziesiąt budynków. W zeszłym roku skończyliśmy prace dla rejonu ulic skupionych wokół Wylotowej. Wspominając o tych pracach chcę zwrócić uwagę, że systematycznie realizujemy wieloletni plan na terenie Związku Celowego Gmin MG-6. Nie tylko w Gorzowie, ale skoro rozmawiamy tylko o naszym mieście, to najwięcej do zrobienia jest na Zakanalu, w rejonie ulicy Kasprzaka. Już w tym roku chcemy przygotować dokumentację. Ze względu na rozproszoną zabudowę inwestycja ta potrwa kilka lat. Przy czym mówimy tutaj o naprawdę sporym terenie, bo przez hasło ,,Kasprzaka’’ rozumiemy wiele innych ulic znajdujących się w sąsiedztwie, jak choćby Nowy Dwór, Kręta, Podgórna, Niwicka.
- Ciekawą inwestycją będzie zapewne położenie nowych instalacji wodnej i kanalizacyjnej pod dnem Warty. Konieczność czy znak czasu?
- Stan techniczny przewodów znajdujących się na moście kolejowym jest już na tyle kiepski, że trzeba je wymienić. I mając teraz do wyboru różne technologie uznaliśmy, że najlepiej będzie umieścić je siedem metrów pod dnem rzeki.
- Jaki jest problem, żeby wymienić instalację w dotychczasowym miejscu?
- Na moście nie ma odpowiedniego dojścia do wykonania takich prac, trzeba byłoby najpierw przygotować kładkę. Poza tym wszystkie prace czy prowadzenie potem konserwacji każdorazowo wiązałoby się z zamknięcie ruchu kolejowego, a na to nikt nie może sobie pozwolić.
- Z technicznego punktu widzenia ta inwestycja jest skomplikowana?
- Dzisiaj już nie. Nawet w Gorzowie niektóre instalacje idą pod dnem akwenów, jak choćby pod kanałem Ulgi. Zwrócę uwagę, że samo ujęcie wody znajduje się w Siedlicach za rozlewiskiem Warty w rejonie ulicy Żytniej. I stamtąd przewody przechodzą pod starorzeczem Warty. Swoją drogą będziemy je także wymieniać. Wartość inwestycji to blisko 10 milionów złotych. Mamy już przygotowany projekt. Całość ponownie zostanie przeprowadzona pod dnem znajdujących się tam cieków wodnych.
- Jak sprawdza się farma fotowoltaiczna w Siedlicach i czy są planowane kolejne tego rodzaju inwestycje na potrzeby PWiK?
- Sprawdza się świetnie, zwłaszcza teraz w dobie ostatnich znaczących zmian cen energii. Jak zaczęliśmy budować farmę megawatogodzina kosztowała nas około 200 złotych, teraz jest to znacznie powyżej 300 złotych. Opłacalność inwestowania w farmy jest coraz wyższa i tam, gdzie są potrzebne i jest miejsce, będziemy budować. Głównie w oczyszczalni ścieków. Jeżeli pojawią się dodatkowe środki pomocowe, to wybudujemy mikroinstalacje w rejonach naszych dużych przepompowni wód.
- W planie firmy jest zakup samochodów elektrycznych. Skąd taki pomysł?
- To potrzeba, gdyż zgodnie z ustawą o elektromobilności, czyli stopniowym przechodzeniu na samochody elektryczne, nasze przedsiębiorstwo jest zobowiązane do osiągnięcia określonego wskaźnika, jakim jest 20 procent pojazdów elektrycznych w całym taborze. Dlatego w tym roku chcemy zakupić sześć pojazdów, w przyszłym kolejne trzy. Będą to samochody dla naszych służb interwencyjnych poruszających się głównie po mieście. Chodzi o krótkie trasy, ale sporo wyjazdów, dlatego korzystać z tych aut będą głównie elektrycy i elektromonterzy oraz pracownicy wydziału obsługi odbiorców, w tym monterzy wodomierzy.
- Dziękuję za rozmowę.
Z Martyną Cyrko, piosenkarką, rozmawia Dorota Waldmann