Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Bony, Horacji, Jerzego , 24 kwietnia 2024

Klary: Miód na serce w tych wyścigowych czasach

2021-09-29, Nasze rozmowy

Z Beatą Patrycją Klary, poetką, animatorką życia literackiego, laureatką wielu nagród literackich, rozmawia Renata Ochwat

Fot. Archiwum prywatne Beaty Patrycji Klary
Fot. Archiwum prywatne Beaty Patrycji Klary

- Czy obok twego domu rośnie samo jadalne zielsko?

- Oj nie. Obok mego domu rosną także zimowity, bardzo, bardzo trujące rośliny.

- Pytanie o zielsko było nie bez kozery, ponieważ jesteś na etapie wydawania bardzo ciekawej książki kucharskiej.

- No tak, ale przepisów na zimowity tam nie ma, więc nie trzeba się martwić.

- Zatem na czym polega niezwykłość tej książki?

- Niezwykłość jest o tyle, że ja bym jej nie nazwała książką kucharską, chociaż ma ponad 80 przepisów na różnego rodzaju potrawy. Tam obok części przepisowej są wspomnienia, są opowieści rodzinne, nie tylko moje, ale osób ze mną zaprzyjaźnionych, które użyczyły mi swoich przepisów domowych i przy okazji opowiedziały historie o swoich babciach, ciotkach. I choć te osoby już nie żyją, to nadal w przepisach są ciągle wspominane. Poza tym w tej książce jest kilka moich wierszy, znalazło się tu także kilka innych – poetki ze Śląska, która także porusza się w kręgu roślin, zdrowego żywienia. To się ze sobą tak splata, że powstaje nowy sposób patrzenia na kulinaria, gdzie zaspokajane są wszystkie zmysły – a więc i duchowość, i cielesność.

- Ze swoją książką wpisujesz się w ciekawy i chyba modny obecnie nurt wegetarianizmu. Od jak dawna jesteś wegetarianką?

- W pełni to będą cztery lata. Ale muszę się przyznać, że bywają drobne odstępstwa, co oznacza, że czasami jadam rybę. Mój organizm zmusza mnie do tego poprzez sny. Śniło mi się – zjedz rybę, zjedz rybę. A ja słucham swego organizmu i skoro on mówi zjedz rybę, to ja ją jem (śmiech). Ale innego mięsa od czterech lat nie jem. Bywało wcześniej, że miałam długie okresy niejedzenia mięsa, jeszcze bez refleksji, że swoją postawą chcę troszkę pomóc światu, że nie chcę brać udziału w pewnych procederach. Dla mnie najgorszy jest proces mechanicznego chowu zwierząt, co jest straszne i okupione wielkim cierpieniem zwierząt.

- Czy twoim zdaniem w Gorzowie da się zauważyć klimat dla wegetarian? Ludzie zaczynają gotować wegetariańskie jedzenie, powstają wegetariańskie knajpki?

- Nie zawężałabym tego do kwestii tylko Gorzowa, ale widać ten ruch. Widać to choćby po tym, że ograniczamy jedzenie mięsa. To nas zabezpiecza przed rakiem jelita grubego, bo jest nierozerwalny związek między rakiem a mięsem. Można zatem powiedzieć, że ludzie są zainteresowani zmianą diety, ale ciągle mało jest takich miejsc, restauracyjnych miejsc, w których ja bym mogła spokojnie coś zjeść wegańskiego nawet, czyli takiego, gdzie nie będzie ani mleka, ani miodu w tym. Ale wszystko idzie do przodu, zmienia się na lepsze.

- Wróćmy jeszcze do książki, która choć o kulinariach, opowieściach, to jednak ma bardzo poetycki wyraz. Ty potrafisz wyjść poza poezję?

- Tak, myślę, że potrafię. Przecież pisałam prozę, opowiadania, bajki dla dzieci. Ale forma poetycka mi najbardziej odpowiada, ponieważ ona jest takim kondensatem. To znaczy, że trzeba uważać na każde słowo, niczego nie można podlewać słowami, nie ma jak upchać waty słownej. Trzeba mieć w sobie pewną dyscyplinę. A ja lubię szukać w języku takich rozwiązań, które mi pomogą tę dyscyplinę utrzymać.

- No właśnie. Z jednej strony zdyscyplinowana poetka z workiem nagród na koncie, z drugiej kobieta, która gotuje wegetariańskie jedzenie i potrafi o tym fantastycznie napisać, a z trzeciej strony animatorka życia literackiego w mieście. Co ważna rocznica literacka, to ją upamiętniasz. Po co ty to robisz?

- Lubię spotykać się z ludźmi, a to jest kolejna z możliwości spotkań. Spotkań z ludźmi, którzy są tak samo zakręceni, mają takiego samego fioła, jakim jest literatura w każdej odsłonie. I kiedy się spotykamy, to rozmowa jest prosta, bo wiemy, o czym mówimy, nie musimy naddawać, rozumiemy metaforę. Rozumiemy porównanie. I to jest chyba najważniejsze. Fajną rzeczą jest także i to, kiedy trafiam na kogoś, kto nie jest piszący, dawno nie miał do czynienia z literaturą, a nagle przyjdzie, posłucha i wychodząc ze spotkania, jak choćby ostatnio, po spotkaniu z Dominiką Lewicką-Klucznik i Barbarą Kunert, czyli z dziewczynami z Gdańska, kiedy wyszła pewna pani i powiedziała, że ona potrzebowała czegoś takiego jak przeplecenie się życia z literaturą. Literatura staje się dla niej ważna, bo daje nadzieję. Literatura pokazała jej, że nie jest sama ze swoimi problemami, bo ktoś je też widzi i opisał. Takie wydarzenia to miód na moje serce, zwłaszcza w tych wyścigowych czasach. A przecież wiadomo, że literatura przestaje odgrywać jakąkolwiek rolę, w tym tę wiodącą, jaką miała kiedyś. A ja akurat potrzebuję tego, tej roli literatury w życiu i szczęściem znajduję podobnych sobie ludzi.

- Zwróć uwagę, że w Gorzowie jest jednak całkiem sporo ludzi, którzy biorą udział w życiu literackim, czy to przez udział w spotkaniach literackich, czy poprzez pisanie, czy poprzez bardzo aktywne czytanie. Literatura jednak cięgle jest w życiu.

- Oczywiście, że jest. I ja się z tego cieszę. Ale mogę tu dodać jedno narzekanie. Otóż gorzowscy artyści z reguły biorą udział tylko w wydarzeniach, które dotyczą tylko ich. Są promocją tylko ich książki czy też spotkaniem z nimi. Bywa tak, że na festiwalu literackim zaliczają tylko punkt, gdzie się prezentują a potem już ich nie ma. Oczywiście nie jest to problem tylko Gorzowa. Staram się z tym walczyć, ale jest, jak jest.

- Przez lata razem z Agnieszką Kopaczyńską-Moskaluk robiłaś festiwal poetycki FurmanKa, poświęcony twórczości Kazimierza Furmana, który absolutnie festiwalowym poetą nie był. A wam się udało pokazać jego poezję w bardzo różny sposób.

- Od dwóch lat ten festiwal robi Agnieszka, ale przez lata faktycznie robiłyśmy go razem. Nie trzeba być poetą z tak zwanego pierwszego świecznika, aby jego poezja przez lata potrafiła żyć. Poezja Furmana jest aktualna. Od początku wiedziałam, że ona właśnie taka jest. Wiedziałam, że Furman jest takim twórcą, który nie zaginie. I nie dlatego, że my mu nie damy umrzeć. Ale dlatego, że jego twórczość porusza takie nuty, takie elementy naszego życia, że jest aktualna bez względu na czas. Można też powiedzieć, że choćby i przez to, że Kazimierz bywał na festiwalach, odbierał mnóstwo nagród, był znany i wielu krytyków pisało bardzo dobrze o jego poezji, był popularny. Jednak najbardziej popularny jest teraz, po latach kiedy odszedł. Odchodzimy bowiem od jego postaci, jako Kazimierza Furmana, barwnego poety, a skupiamy się właśnie na jego poezji.

- Jednym słowem udało nam się w Gorzowie mieć poetę, który jest stale obecny.

- Oczywiście, że tak. Bardzo się z tego cieszę. Mało tego, bywa tak, że twórcy, którzy przyjeżdżają pierwszy raz do Gorzowa, słyszeli o mieście wcześniej właśnie przez poezję i osobę Kazimierza Furmana. Bywa też, że jak jestem w Gdańsku dla przykładu, to słyszę – no tak, byliśmy w Gorzowie, trafiliśmy do was przez Furmana.

- A skoro o literaturze, to może też i o tym, że mamy województwo z dwiema stolicami i jedną nagrodę literacką – Lubuski Wawrzyn Literacki, którego ty też jesteś laureatką. Co jest takiego, że oni tam na południu mają więcej uzdolnionych pisarzy piszących prozą? Mają większe środowisko. Z czego to wynika?

- Była nawet taka konferencja, na której się nad tym zastanawialiśmy. Jest jakiś genius loci. Jest ten duch jakiegoś miejsca. Ale tak naprawdę tego nikt jeszcze nie rozgryzł. Przecież miejscem, który się wybija, jest choćby Wrocław.

- Ale to jest wielkie miasto.

- Fakt, ale w takich sytuacjach przypominają mnie się słowa Marcina Świetlickiego, który mówi, że aby zostać poetą, musiał się przeprowadzić do Krakowa. Pisał wcześniej, ale musiał być w tym odpowiednim miejscu, wśród takich a nie innych wydawców, takich a nie innych odbiorców, aby jego poezja się rozświetliła. Nikt za bardzo nie wie, na czym to polega. Tak jest, że w jednym miejscu coś działa, a w innym nie. Nie tworzę podziałów na województwa, miasta, myślę o zachodniej stronie kraju.

- Dziękuję bardzo.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x