Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Bony, Horacji, Jerzego , 24 kwietnia 2024

Lukianowa: Nikt nie chce siedzieć bezczynnie, wszyscy szukają pracy

2022-03-16, Nasze rozmowy

Z Darią Lukianową, Ukrainką mieszkającą od siedmiu lat w Polsce, zaangażowaną w pomoc rodakom uciekającym przed wojną, rozmawia Renata Ochwat

Daria Lukianowa
Daria Lukianowa Fot. Renata Ochwat

- Pani Dario, od początku wojny w Ukrainie pomaga pani rodakom, którzy docierają do Gorzowa. Co pani robi?

- Teraz to już ciężko określić zasięg tego, co robię. Naprawdę zajmujemy się wszystkim. Przede wszystkim informujemy, co ludzie mają robić. Gdzie mogą dostać jakieś zakwaterowanie. Pomagamy z ofertami pracy. W punkcie wsparcia uchodźców z Ukrainy przy Urzędzie Miasta zapisujemy dzieci do szkół, do przedszkoli. Jednym słowem podajemy maksymalnie dużo różnych informacji, żeby ludzie wiedzieli, gdzie i co robić, żeby załatwić swoje potrzeby.

- Z czym trafiają tutaj ludzie? Z jakimi potrzebami?

- Przede wszystkim szukają mieszkania, szukają pracy, szukają sposobów na zajęcie się dziećmi. Nikt za bardzo nie wie, jak będzie wyglądała nauka. Wie pani, ludzie są zagubieni. Nawet bardzo mocno. Nie wiedzą, jak tu funkcjonować. Nikt nie chce siedzieć bezczynnie. Chcą pracować, chcą zarabiać pieniądze na swoje utrzymanie. Ale prawda jest taka, że ofert pracy nie mamy za dużo. Kobiety chcą wynajmować mieszkania, ale też mamy coraz krótszą listę dostępnych lokali. Ciężko to mówić, ale na razie tu jest dramat. Mam nadzieję, że za tydzień, dwa sytuacja się trochę uspokoi, trochę unormuje. Uda nam się wypracować jakąś całościową strukturę – jak to ma wyglądać, jak skutecznie pomagać.

- Jak wielu ludzi tu do państwa trafia?

- Myślę, że 200 osób to jest minimum.

- 200 osób każdego dnia?

- Tak. Tak to trzeba liczyć. I to są niemal codziennie kolejni, nowi ludzie. Zdarzają się dni, że tych ludzi jest i więcej.

- Jak pani prognozuje, jak to się będzie układało z przyjazdem pani rodaków tutaj?

- Ciężko teraz powiedzieć cokolwiek jak to będzie wyglądało. Ja wiem, jak ja bym chciała, żeby to wyglądało. Wiem, że wiele różnych instytucji musi zgrać wspólnie swoje działania. To jest niezbędne, aby ci ludzie, którzy uciekają przed wojną, mogli jakoś w miarę normalnie funkcjonować. Pracować, posyłać dzieci do szkoły. No żyć.

- Jest tu pani od początku. Czy macie państwo wsparcie od innych osób mówiących po ukraińsku lub rosyjsku?

- Tak, mamy sporo wolontariuszy, którzy nam tu pomagają w tym punkcie. Sami byśmy nie dali rady.

 

PRZECZYTAJ: Przyjaciółka – Przyjaciółce. To ważna akcja w ramach pomocy uchodźcom!

 

- Czy pani rodacy będą się musieli nauczyć polskiego?

- Zdecydowanie. I już wiem, że będą miejskie programy polegające na uczeniu polskiego. Będę kierowane do tych uchodźców, którzy będą się chcieli uczyć języka polskiego. Ludzie bardzo się chcą integrować, funkcjonować jak zwykli obywatele.

- A jak z dziećmi? Tak z marszu, z dnia na dzień chcą zapisać dzieci do szkoły?

- Oczywiście. Dla mnie to jest naturalne, że o to pytają. Bo co robić z dziećmi w wieku szkolnym. No tylko posłać do szkoły. To dla nich najlepsze miejsce. Z tego, co wiem, teraz mają powstać takie ukraińskie klasy z podstawowym programem integracyjnym, w którym ważna będzie nauka języka polskiego. I to jest główna podstawa. A później zobaczymy, jak to będzie wyglądało. Szczerze mówiąc, wszyscy mają nadzieję, że to wszystko się skończy i ludzie wrócą do siebie, do swoich domów. Ale już wiadomo, że czasami sytuacja wygląda tak, że tego domu po prostu nie ma. Nie ma za bardzo dokąd wracać.

- A jak oni teraz myślą? Deklarują, że przyjechali tu na chwilę? Zamierzają zostać?

- Powiem tak. W tym stresie, w którym ludzie teraz przyjeżdżają, nikt za bardzo się nie określa. Ale już wiem, że nawet jeśli nie mówią, to mają tę wiarę, że to się skończy. I ludzie będą mogli wrócić do swojego kraju, do rodziców, którzy  często tam zostali. Do mężów, którzy walczą za ojczyznę. Można powiedzieć, że tu mają przystanek, bezpieczny, ale wracamy do domu jak tylko będzie można.

- Jedną z form pomocy, jaką tu państwo oferujecie, jest paczka ,,Przyjaciółka-przyjaciółce’’. Jak to wygląda?

- Bardzo dobrze. Ciągle nas ktoś zasila, a potrzeby są ogromne. Bo szczerze mówiąc, niejedna z kobiet zwyczajnie się wstydzi poprosić o środki higieny osobistej. Pomoc generalnie idzie do dzieci, spływają środki medyczne, a o kobietach i ich potrzebach w takich sytuacjach myśli się rzadko lub wcale. Dlatego to jest tak ważne. One są ogromnie wdzięczne właśnie za te paczki.

 

ZOBACZ TEŻ: Przy gorzowskiej lecznicy rusza budowa Stacji Dializ

 

- Gdzie się pani nauczyła tak dobrze mówić po polsku?

- Tak naprawdę uczyłam się języka polskiego przez rozmowę, pracę i kontakty z Polakami.

- Iloma językami pani mówi?

- Po ukraińsku, rosyjsku, polsku i angielsku.

- To co, będzie dobrze?

- Ja mam nadzieję, że tak i w to wierzę, jak wszyscy Ukraińcy.

- Bardzo dziękuję za rozmowę (trzeba kończyć, bo telefon pani Darii non stop dzwoni).

Renata Ochwat

 

ZOBACZ TEŻ: Nie wynagradzajmy dzieci kupnem zabawek

 

 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x