Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Bernarda, Biruty, Erwina , 16 kwietnia 2024

Kielec: Dysponujemy najlepszym terenem inwestycyjnym

2022-08-10, Nasze rozmowy

Z Krzysztofem Kielcem, prezesem Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, rozmawia Robert Borowy

Prezes Krzysztof Kielec, pierwszy z lewej
Prezes Krzysztof Kielec, pierwszy z lewej Fot. K-S SSE

- Kostrzyńsko-Słubicka Specjalna Strefa Ekonomiczna zakupiła 100 hektarów terenu inwestycyjnego w rejonie ul. Mironickiej w Gorzowie. Co dalej?

- Kiedy przed ponad pięcioma laty rozpoczynaliśmy pracę w celu ukształtowania stosunków własnościowych przy ulicy Mironickiej w sposób umożliwiający zbudowanie realnej oferty inwestycyjnej, to byliśmy w tym procesie sami. Na przestrzeni lat dzięki zaangażowaniu wielu osób udało się doprowadzić do umożliwienia zagospodarowania tego terenu zgodnie z przeznaczeniem, czyli pod działalność gospodarczą. Dzięki bardzo dobrym wynikom Spółki mogliśmy się zaangażować w ten proces w odpowiedniej skali i nabyliśmy jak dotąd 100 ha. Obecnie trwają starania w celu pozyskania środków na uzbrojenie terenu z programu rządowego, w których Spółka aktywnie uczestniczy, gdzie  pula do alokacji jest rzędu trzech miliardów złotych przeznaczonych na przygotowanie parków przemysłowych. Choć decyzji o przyznaniu środków nie podjęto, to w dziwnym pośpiechu zwołano nadzwyczajną sesję rady miasta, w trakcie której  przeznaczono 500 tysięcy na przygotowanie planów dotyczących dalszego rozwoju terenów inwestycyjnych poprzez rozbudowę układu komunikacyjnego północnej części miasta.  

- Czy w obecnej sytuacji gospodarczej, sporych zawirowań nie obawia się pan, że w najbliższym czasie może być kłopot z pozyskaniem atrakcyjnych inwestorów?

- Nie obawiam się o to w ogóle. Już w tej chwili stale otrzymujemy zapytania i nic dziwnego, bo ten teren ma bardzo dużą wartość inwestycyjną. Znaliśmy potencjał tego miejsca od dawna i postaramy się go wydobyć. Naszym celem jest  ulokowanie inwestycji o dużej wartości dodanej dla Gorzowa i regionu. Teren nie jest jeszcze  uzbrojony w infrastrukturę techniczną. W mojej ocenie dysponujemy obecnie najlepszym obszarem inwestycyjnym w zachodniej Polsce, a po wybudowaniu właściwej infrastruktury będzie to jeden z bardziej atrakcyjnych terenów nie tylko w skali kraju ze względu na wielkość, położenie i możliwości gestorów sieci energetycznych.

- A jaka jest bliższa panu koncepcja: sprzedaż terenu jednemu bardzo dużemu inwestorowi czy kilku mniejszym?

- Nie należy tego wartościować w ten sposób, liczba podmiotów jest wtórna. Najważniejsze aby te podmioty jak najwięcej wniosły w kontekście kapitału i kompetencji, przyczyniając się do rozwoju. 

- Spodziewał się pan, że to tak wszystko długo będzie trwało?

- Jak wspomniałem, najwięcej czasu zabrało najpierw ukształtowanie stosunków własnościowych, teraz przygotowanie terenu pod kątem oferty inwestycyjnej. Chciałbym by Spółka to wszystko doprowadziła do samego końca, choć – powtarzam to cały czas – nie jest to łatwe w realizacji. Przyznam też, że na pewnych etapach sprawa została niepotrzebnie rozdmuchana medialnie, z zaskoczeniem obserwowałem, jak nagle zaczęło pojawiać się wielu ojców niedokonanego sukcesu, a naprawdę to nie sprzyjało dalszym działaniom. Czasami mam wrażenie, że w Gorzowie prowadzona jest medialna polityka, celem której jest jak najszybsze ogłaszanie sukcesów, których jeszcze nie ma. Wywoływanie niepotrzebnego zamętu nie służy tej sprawie.

- Biznes lubi ciszę?

- Zdecydowanie. Wypuszczenie określonej informacji na zewnątrz może zaszkodzić prowadzonym rozmowom. Zawsze powtarzam, że samorządy mogą być partnerami w wielu obszarach, lecz również mogą być konkurentami.

- Sytuacja gospodarcza nie tylko w kraju, ale i w Europie, a nawet na świecie jest bardzo niepewna. Czy w sytuacji szalejących cen, inflacji i niestabilności kursów walut można cokolwiek przewidzieć?

- Niestety przez obecne turbulencje gospodarcze nikt nie przejdzie suchą stopą. Zarówno my,  jak i kraje najlepiej gospodarczo rozwinięte. Jeżeli mógłbym tutaj zastosować jakąś analogię, to najlepiej przypomnieć sobie kryzys energetyczny z 1973 roku, kiedy to w wyniku wybuchu wojny izraelsko-arabskiej w krótkim czasie cena ropy wzrosła o 600 procent. Co prawda wtedy gospodarki były o innych strukturach, ale skutki były podobne jak dzisiaj. Najgorsza dla przedsiębiorców jest niestabilność cenowa.

- Zwłaszcza, że jesteśmy świeżo po okresie pandemii…

-  Tak, ale to był inny problem. Część pracy została ukierunkowana na inne obszary, choćby pracę zdalną, wiadomo też było, co robić zaraz po powrocie do normalności. W okresie covidu pojawiły się duże niedobory podażowe, szczególnie na rynkach dóbr rzadszych, ale teraz mamy potężny problem z surowcami podstawowymi. Mówimy tutaj o nośnikach energii, węglowodorach, a najważniejszy w tym wszystkim jest gaz. Duże wahania mamy na rynkach węglowych. Zobaczmy co się dzieje w Polsce z węglem, ceny mocno wzrosły, a przecież jesteśmy w środku lata. Niestety, stan rzeczy, jaki mamy został wywołany wojną i w tej chwili musimy zakładać, że sytuacja powróci do normy tylko wtedy, gdy zakończy się wojna. Można się spodziewać, że na podstawie decyzji politycznych, nastąpi uruchomienie alternatywnych dostaw energii, a przecieranie nowych szlaków dla ogromnych wolumenów już się wiąże z wyższymi kosztami.

- Czyli przedsiębiorcy, ale i odbiorcy indywidualni muszą przygotować się na trudniejszy czas, na oszczędności. Na co jeszcze?

- W tej chwili nie ma złotego środka, nie ma konkretnej recepty. W sensie ekonomicznym powinniśmy postępować w sposób racjonalny. Gospodarka to jest również strona popytowa i nadmiernie oszczędzając dzisiaj możemy za jakiś czas uzupełniając niedobory sporo wydawać, a to może przyczynić się do asymetrycznych wzrostów popytu i  gwałtownego wzrostu cen. Najlepiej rozłożyć zaspokajanie potrzeb adekwatnie w czasie, by przedsiębiorcy mogli właściwie dostosować się. Starajmy się postępować jak dotychczas, musimy przeczekać ten najbardziej burzliwy czas.

- Rosnąca inflacja powoduje działania NBP, który od kilku miesięcy podnosi stopy procentowe. Czy ma to również wpływ na wyhamowanie inwestycji gospodarczych?

- Pamiętam jak bank centralny był krytykowany,  kiedy tych stóp nie podnosił. Kiedy zaczął je podnosić pojawiły się różne komentarze, iż za szybko rosną, lecz zwróćmy uwagę, że stoimy przed dwoma zagrożeniami. Pierwsze to zagrożenie inflacyjne, które ma bardzo poważne skutki gospodarcze, drugie wyzwanie dotyczy rozwoju. Obecnie balansujemy na granicy spowolnienia wzrostu gospodarczego, a nawet krótkotrwałej recesji. Do tego dochodzi jeszcze usytuowanie złotówki jako waluty w odniesieniu międzynarodowym. Mówiąc wprost, jeżeli nie będziemy podejmowali działań analogicznych to złoty jako waluta będzie albo za drogi, albo za tani. W obu przypadkach nie jest to dobre, gdyż łatwo można stać się wtedy celem ataków spekulacyjnych. Prowadzona obecnie polityka stóp procentowych ma szeroki kontekst. Najważniejsze jest jak najszybsze doprowadzenie do pokoju w Europie i znalezienie alternatywy dla niedoborów surowców.

- Dziękuję za rozmowę.

Fot. K-S SSE

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x