Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Nasze rozmowy »
Anieli, Kasrota, Soni , 28 marca 2024

Dźwigalska: Nie miała przekonania, żeby opuścić Gorzów

2022-09-14, Nasze rozmowy

Z Katarzyną Dźwigalską, byłą koszykarką AZS AJP Gorzów, rozmawia Przemysław Dygas

Katarzyna Dźwigalska z córką
Katarzyna Dźwigalska z córką Fot. Piotr Kaczmarek/AZS AJP

- Niedawno ogłosiła pani oficjalnie zakończenie kariery motywując tym, że chciałaby więcej czasu poświęcić rodzinie. A czy mimo tego były namowy ze strony trenera i działaczy, aby jednak jeszcze kolejny rok przedłużyć bieganie po koszykarskich parkietach?

- Była taka propozycja, aby jeszcze zagrać kolejny rok i trener miał argumenty, aby mnie przekonywać. Wspominał m.in. o nowej hali, żeby dotrwać do jej oddania, ale mimo wszystko podjęłam ostateczną decyzję o zakończeniu kariery sportowej. Z drugiej strony też do końca nie wiadomo, kiedy dokładnie ta hala powstanie. Ostatnio miałam zabawną historię, gdy jechałam z córką koło tej powstającej hali i zapytała mnie - mamo, a po co oni budują tą nową halę jak ty skończyłaś grać? Oczywiście świetnie, że taki nowoczesny obiekt wreszcie powstanie, to są zupełnie inne perspektywy dla klubów, dla mieszkańców miasta na spędzanie wolnego czasu.

- Spodziewała się pani, rozpoczynając przygodę z koszykówką, że aż tyle sukcesów osiągnie, łącznie z występami w kadrze narodowej czy licznymi medalami?

- Krótko odpowiem, że nie. Rodzice mnie zapisali do klasy sportowej do Szkoły Podstawowej nr 13, bardziej pod kątem aktywności fizycznej niż jakiejś kariery zawodowej. Rodzice też nie mieli jakiegoś parcia, abym gdzieś zawodowo grała. Potoczyło się to jednak tak, że zostałam przy koszykówce, a rodzicom jestem wdzięczna za to, że później cały czas mnie wspierali czy zajmowali się dziećmi, gdy wyjeżdżałam na mecze.

- Był taki moment w historii gorzowskiej koszykówki, gdy klub przeżywał pewien kryzys organizacyjno-finansowy. Czy były wówczas u pani jakieś chwile zwątpienia i propozycje zmiany barw klubowych?

- Może to nie były problemy organizacyjne tylko bardziej finansowe, zmniejszyły się dotacje na klub, ale nadal zespół występował w najwyższej klasie rozgrywkowej. Propozycje jakieś były, natomiast ja nie miałam w sobie takiego przekonania, aby opuścić Gorzów. To już był taki etap, że ja miałam rodzinę, byłam w ciąży, a potem klub stanął na nogi. Tu też miałam wsparcie ze strony rodziców, teściów, zaczęłam też budowę domu i to wszystko złożyło się na to, że według mnie nie było sensu wyjeżdżać z Gorzowa. Tu również miałam swoje wyzwania i nie żałuję, że zostałam w Gorzowie.

- Mnóstwo zawodniczek zagranicznych przewinęło się przez cały ten okres w gorzowskim klubie. Pokusiłaby się pani, aby wymieć te trzy najlepsze pod względem sportowym?

- Z pewnością Sharnee-Zoll świetna zawodniczka, miło wspominam Ludmiłę Sapową z jej mocnym charakterem, zawzięciem i poglądami na to, co się robi. Bardzo dobrze prezentowała Nkolika Anosike w czasach euroligowych. Było naprawdę kilka świetnych zawodniczek.

- A czy z tych wielu spotkań był jakiś mecz, z którego była pani szczególnie dumna, gdy na koncie było wiele punktów i asyst?

- Z Polkowicami zdobyłam kiedyś 17 punktów, ostatnio zdobyłam po raz pierwszy i ostatni MVP kolejki za mecz z Warszawą, miłe wspomnienia mam z mistrzostw Europy U-20 z reprezentacją Polski, również z występów euroligowych czy mistrzostw Polski w kategorii juniorek. Natomiast takich jednych, pojedynczych spotkań to człowiek nie pamięta, gdyż naprawdę było tego sporo.

- W czasie wielu wyjazdów z kadrą oraz klubem była okazja do poznawania nowych miejsc i zwiedzania?

- Najczęściej to były hale i lotniska, ale były oczywiście okazje i czas, aby zobaczyć wiele pięknych miejsc. Miło wspominam wyprawę z reprezentacją Polski do Stanów Zjednoczonych. Byliśmy tam ponad tydzień i zobaczyliśmy wiele ciekawych miejsc oraz miast takich jak Nowy Jork czy Waszyngton. W czasie uniwersjady w Bangkoku, też udało się wiele zobaczyć w ciągu trzech tygodni. Do tego Moskwa czy Jerozolima i inne miasta w czasie choćby występów euroligowych.

- Odnosiło się wrażenie, że jest pani ulubioną zawodniczką trenera Dariusza Maciejewskiego, który zresztą w samych superlatywach się wyrażał o pani. Może pani to potwierdzić?

- To już raczej pytanie do trenera, wsparcie od trenera czułam, ale wiadomo jak to jest z trenerami. Jak się gra dobrze, to jest dobrze, jak się gra źle to sie obrywa. Były różne momenty lepsze i gorsze, a nieraz dostałam burę od trenera. Jestem wdzięczna trenerowi za to, że we mnie wierzył i dał mi szansę na rozwój poprzez dużą ilość minut na parkiecie.

- Ile zagrywek miała pani wyuczonych w trakcie meczu?

- Było tego naprawdę bardzo dużo. Każda zagrywka ma swoją nazwę, gest czy okrzyk. Od kilku lat jest już taka specjalna książka z zagrywkami, którą trzeba było sobie przyswoić. Liczba rozwiązań taktycznych była też modyfikowana w czasie sezonu pod kątem danego przeciwnika.

- Czy była jakaś zawodniczka, z którą rozumiała się pani w trakcie gry bez słów?

- Wiadomo, że im dłużej z kimś się gra, to ta współpraca wygląda lepiej. Wiele lat wspólnie grałyśmy z Justyną Żurowską i myślę, że pod koniec mogłyśmy pewne zagrywki grać w ciemno. Ostatnio natomiast zmiany są bardzo częste i zanim się dobrze poznamy, to już jest połowa sezonu.

- Utrzymuje pani jakiś kontakt z byłymi koleżankami z zagranicy?

- Mam sporadyczny kontakt z zawodniczkami z zagranicy, najczęściej z Julią Dureiką, która dłużej grała w Gorzowie.

- Co pani robi w wolnym czasie?

- Najczęściej czas poświęcam dzieciom, całe życie związana byłam ze sportem i ten sport przyciąga. Niedawno właśnie byłam z dziećmi na meczu piłkarzy ręcznych i myślę, że ta aktywność sportowa będzie ze mną cały czas.

- Pracuje pani od kilku lat w szkole podstawowej. Jak wygląda podejście dzieci do zajęć wychowania fizycznego?

- Jest problem, mamy grupę dzieci, które chcą ćwiczyć, ale jest spora grupa osób, która najlepiej by nic nie robiła i nie ćwiczyła. Co by człowiek nie wymyślał i nie wiem jak się starał, to niektórych ciężko zmusić do ćwiczeń. Jeszcze niektórym bardzo przypadła nauka zdalna, gdzie ciężko było wyegzekwować ćwiczenia.

- A czy zgłaszały się do pani partie polityczne, aby przykładowo została pani radną?

- Nie, nie było czegoś takiego, zresztą ja jestem daleka od polityki i nie są to moje klimaty.

- Jakie są konkrety co do pani przyszłości, czy może była jakaś propozycja z klubu?

- Propozycja z klubu była, rozmawiamy cały czas z trenerem, są różne opcje, również bez klubu. W tej chwili mam czas, aby odpocząć i zastanowić się na spokojnie, co dalej.

- Dziękuję za rozmowę.

Fot. Piotr Kaczmarek/AZS AJP

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x