2022-08-22, Czy warto nad Wartą?
Kilka dni temu udałem się nad Odrę, by na własne oczy zobaczyć, jak wygląda królowa rzek zachodniej Polski.
Pojedyncze sztuki martwych ryb w wodzie. Fetoru nie czuć. Ptactwa praktycznie brak. Nad rzeką spotkałem licznych mieszkańców Kostrzyna, którzy w milczeniu obserwowali dzieło zniszczenia. Oby ta piękna rzeka, która w historii przeszła niejedno, szybko wylizała się z ran.
Większość z nas zastanawia się, co leży u źródła tej ekologicznej tragedii. Znajdą się zapewne tropiciele spisków twierdzący, że to Donald Tusk w towarzystwie Angeli Merkel płukał w Odrze nocą butelki po swoich winach. Odkryta po tymże płukaniu alga jest zaś mityczną niemiecką Wunderwaffe, której Hitler nie zdążył użyć w 1945 roku. Znajdą się również zwolennicy teorii, że to ścieki z narodowej telewizji zatruły rzekę, która na domiar złego historycznie nie jest wystarczająco polska. Z tym brakiem polskości coś jest. Słuchając rządzących czasem odnoszę wrażenie, że bliższy jest im Dniepr.
Temperatura wokół tematu powoli opada. Może lepiej dla wszystkich. W początkowej fazie polityczne termometry tak się przegrzały, że wystrzeliło z nich rtęcią. Metale ciężkie całe szczęście wykluczono. Chyba, bo w polskich realiach trudno być pewnym czegokolwiek. Obecnie głównym podejrzanym są złote algi. Czyżby prezes Glapiński na dnie rzeki zdeponował swoje sztabki złota, które naiwnych mają przekonać, że szorująca po dnie złotówka cieszy się zaufaniem? Koniec końców okaże się, że to jakaś strudzona pielgrzymka wymoczyła w Odrze obolałe nogi, co dokonało żywota ryb.
Jeśli jednak prawdą jest, że algi zagłady nie są szkodliwe dla ludzi, to premier powinien dać wszystkim dobry przykład, spożywając wieczerzę z odrzańskiej ryby w towarzystwie dwunastu ministrów. Dla tak zacnej sprawy zapewne Magda Gessler usmaży tę rybę pro bono. Dla lepszego trawienia warto popić winem Tuska. Smacznego…
Robert Trębowicz
Ekonomista, publicysta. Forum Interesów Komunikacyjnych Gorzowa
Przy okazji niedawnej podróży do Brukseli, koleją oczywiście, zdecydowałem się na trasę przez Kostrzyn, by na własne oczy ocenić postęp prac przy budowie mostów na Odrze oraz Warcie.