2022-11-15, Czy warto nad Wartą?
Problem elektrycznych hulajnóg co jakiś czas powraca jak bumerang. Nic mnie już nie zdziwi.
Hulajnogi topione w Warcie, Kłodawce, czy też parkowane na miejskiej fontannie. Tylko patrzeć, kiedy zielone ustrojstwo dostrzeżemy na wieży katedralnej. Każdego dnia potykamy się o dziesiątki z nich. Stoją gdzie tylko popadnie. Pół biedy, gdy są widoczne. Gorzej z osobami niedowidzącymi lub niewidomymi.
Stanowcze ,,nie" walającym się na każdym kroku hulajnogom mówią także radni. Sprzęt, który miał uprościć poruszanie się po mieście, w praktyce stał się zmorą gorzowskich chodników. Mam nadzieję, że miasto potraktuje ten głos jako sygnał do działania. Wystarczyłyby 1-2 lawety do zbierania zielonych zawalidróg. Dodatkowy wpływ do budżetu z pewnością się przyda. Ustalenie osoby kierującej nie stanowi problemu. Cyfrowe zapisy w aplikacji zawierają zarówno dokładną lokalizację jak również czas zakończenia usługi. Jeśli po tym czasie przestawienia dokona osoba postronna, wypożyczający może spać spokojnie. Teoretycznie resztę powinien załatwić miejski monitoring.
Odrębna kwestia to wyścigi hulajnóg na miejskich chodnikach. Ułańska fantazja ponosi zbyt często. Chciałoby się rzec, jakie czasy takie rumaki miejskich rycerzy. Z tą jednak różnicą, że rycerze przynajmniej chronili głowy stosownym hełmem. W naszych warunkach kask na głowie to jednak abstrakcja. Szpitalne SOR-y pełne są mistrzów brawury.
Potencjalna zmiana przepisów nie rozwiąże wszystkich problemów. Czas najwyższy postawić na zdroworozsądkową edukację. Także w szkołach. Krótka pogadanka o zasadach bezpieczeństwa z pewnością nie zaszkodzi, a być może kilku osobom pozwoli uniknąć wizyt na chirurgii…
Robert Trębowicz
Spacer brzegiem Warty tym razem skłonił mnie do bardziej filozoficznych refleksji niż problemy lokalnego Truman show. Pardon… Jacek show.