2024-06-07, Czy warto nad Wartą?
W sennym miasteczku nad rzeczką, a nawet dwoma rzeczkami, nastał letni marazm.
Robotnicy drogowi rozpoczęli nowe wykopaliska tuż za Mostem Śródmiejskim. Ulica Jancarza dalej w proszku. W przestrzeni publicznej pojawiają się deweloperskie koncepcje zabudowy placu przy Schodach Donikąd. Wraca także temat konsultacji dotyczących odchwaszczenia nazwy miasta. Codzienność, bez większych wodotrysków.
We fleszach medialnych reflektorów powraca temat konsultacji dotyczących zmiany nazwy miasta, której to zmiany jestem gorącym zwolennikiem. Swój entuzjazm biorę odważnie na klatę. Nawet jeśli część „wielkopolskich” mieszkańców Gorzowa postanowi spalić autora niniejszego felietonu na stosie. Spłonąć w dobrym towarzystwie zacniej, niż kisić się w wielkopolskim słoiku małomiasteczkowości.
Czas najwyższy zmierzyć się z wyzwaniem „odchwaszczenia” nazwy miasta, biorąc nazewniczego byka za rogi. Pominę z premedytacją wielokrotnie wałkowane historyczne argumenty, w których z lupą szukać wielkopolskości Gorzowa, na dodatek z dumnym brandenburskim orłem w herbie. Może przez krótką chwilę, za Piastów. Chwilę tak krótką jak mrugnięcie okiem. Gorzów Wielkopolski, stolica województwa lubuskiego na historycznych ziemiach Nowej Marchii. Obecna nazwa stoi w sprzeczności także z logiką.
Zawsze znajdą się malkontenci zmiany. ,,Po co to zmieniać, jak babcia przyjeżdżała z Kresów Wschodnich to był przecież Gorzów Wielkopolski i niech tak zastanie na wieki wieków amen", lub ,,Komu to przeszkadza, są ważniejsze tematy niż zajmowanie się pierdołami". Tylko, że jedno nie wyklucza drugiego, a wizerunek jest ważniejszy, niż nam się wydaje.
Zróbmy to dla młodego pokolenia. Trudno traktować poważnie miasto, którego nazwa jest jednym wielkim historyczno-geograficznym nieporozumieniem.
Robert Trębowicz
Lato nieubłaganie dobiega końca. Gorzowianie zwijają z nadbałtyckich plaż ostatnie parawany. Dzieciaki kończą budować babki z piasku.