2024-07-05, Czy warto nad Wartą?
Tradycyjnie w lipcu Gorzów – Landsberg świętował kolejne urodziny, czyli rocznicę alokacji grodu nad Wartą oraz Kłodawką, o strategicznej rzeczce Srebrna nie wspominając.
Miastu stuknęło 767 lat. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby ortodoksyjni „gorzowianie wielkopolscy” liczyli wiek miasta według swojego kalendarza, czyli 79 lat.
Poselstwo z kwiatami od strony młodszej siostry Zielonej Góry vel. Grünberg in Schlesien co prawda nie przybyło, ale ostatnio oba miasta jakby zbliżyły się do siebie ciut bardziej. Swoją cegiełkę do owego zbliżenia dołożył także lubuski przewoźnik regionalny. Z siedzibą, jakże by inaczej, w Zielonej Górze. Od pewnego czasu z uznaniem obserwuję, że pociągi pomiędzy obiema lubuskimi stolicami zaczęły kursować jak należy. Znienawidzone autobusy komunikacji zastępczej, kręcące piruety po wiejskich drogach, ku uciesze pasażerów zniknęły. Oby tak już pozostało na dłużej. Normalność powraca na podgorzowskie tory.
Szkoda tylko, że szumnie obiecywany przez centralę Polregio prezent, w postaci trzech pojemnych szynobusów SA136 odkupionych od województwa zachodniopomorskiego, zanim do Gorzowa dotarł, rozpłynął się we mgle. Tyle go widziano. Kruki przy torach kraczą, że przedziera się torami do Gdyni, gdzie będzie służył tamtejszym mieszkańcom. Co prawda nazwy obu miast zaczynają się na literę „G”. Nie zmienia to jednak faktu, że mieszkańcy Gorzowa mają prawo czuć się co najmniej zrobieni w przysłowiowego „Karolka”. Zrozumiałbym jeszcze, gdyby zabłądził do Wielkopolski, gdyż nazwa naszego miasta skutecznie wprowadza w błąd. Ale Pomorze?!…
Na osłodę po tych wszystkich komunikacyjnych niedogodnościach, których gorzowianie zaznają każdego dnia, miasto postanowiło zazielenić ulicę Hawelańską. Letni wypoczynek w mieście, leżak w leżak z nadwarciańskim Januszem, to niekoniecznie dobry pomysł. Warto jednak docenić nowy zielony trend, choć wymuszony licznymi protestami mieszkańców. Mam nadzieję, że epoka betonowych patelni w centrum miasta ostatecznie, definitywnie oraz nieodwołalnie dobiega końca.
Robert Trębowicz
Czas upływa szybko jak woda w dorzeczu Kłodawki. Jackowi Wójcickiemu, pierwszemu obywatelowi miasta Gorzów, zegar na katedralnej wieży (gdyby działał…) odmierzyłby równe dziesięć lat sprawowania urzędu.