2025-04-21, Czy warto nad Wartą?
W grodzie nad Wartą i Kłodawką nastał czas wiosennych porządków.
Niestety, nie tych mentalnych w miejskiej stajni Augiasza przy ulicy Sikorskiego, a jedynie wizualnych. Dobre i to. W ruch poszły miotły, Kärchery oraz inne ustrojstwa szorujące. Wiosenne święta to wiosenne porządki. Nawet nadwarciański Janusz wyprał gacie oraz bazarową czapeczkę. O chińskich klapkach nie wspominając.
Deptakowi przy ulicy Sikorskiego mogłoby pomóc jedynie czyszczenie napalmem. Jasny beton jak gąbka pochłania wszelkie zanieczyszczenia. Podobnie jak Grażyna na promocyjnych łowach w Biedronce. Co wchłonie, to nie odda. Nie straszne mu szorowanie. Geniuszowi z miejskiego ratusza, który akceptował projekt, powinno się wystawić karny leżak obok Janusza. W dni największych upałów, by przemyślał swoje dzieło. Tudzież włożyć do pieca na trzy zdrowaśki, jak na kartach noweli „Antek” Bolesława Prusa. Jak się wypoci, to może na przyszłość zmądrzeje, a my więcej gniotów w przestrzeni miejskiej nie ujrzymy.
Robotnicy budowlani niedawno zakończyli kolejną, być może 99. edycję uzupełniania ubytków w centralnym deptaku miejskim. Całość zaczyna przypominać uzębienie pacjenta leczonego na Narodowy Fundusz Zdrowia. Tu jakiś granitowy amalgamat z drobnej kostki, tam brunatne osady. Czasem coś się rusza, jak przy szkorbucie. Zapłaciliśmy grube miliony za coś, co w dobrym stanie nie wytrzymało nawet dekady. Urzędnicy z pasją przepalają środki publiczne. Nie ponoszą przy tym praktycznie żadnej odpowiedzialności. Decyzje podejmowane jakby w stanie pomroczności umysłowej. Podatnicy ponarzekają, ale pensje zapłacą. Chwilo trwaj.
Jedyna dobra wiadomość to fakt, iż wiosna rozgościła się na dobre. Zieleń drzew skutecznie zamaskuje gorzowską bylejakość. Oby zielonych wysp na naszej betonowej pustyni było jak najwięcej.
Robert Trębowicz
W grodzie nad Wartą i Kłodawką nastał czas wiosennych porządków.