2025-10-02, Czy warto nad Wartą?
Karawan jeszcze nie zajechał pod stadion przy ulicy Śląskiej, ale sytuacja Stali ciekawa nie jest.
Wtorkowa sesja rady miasta nie zakończyła się bezrefleksyjnym dosypaniem publicznych środków do tonącego klubu, jak chcieliby niektórzy. Rozsądek górą. Bynajmniej na jakiś czas. Jednak nie powiedziano ostatniego słowa. Niewykluczone, że ostatecznie radni w większości ulegną „dobru wyższemu”, a dzisiejsza postawa to tylko teatrzyk dla mieszkańców. Mieć ciastko i zjeść ciastko. Byle się nim nie zadławić.
Póki co Stal Gorzów nie dostanie poręczenia kredytu od miasta. Większość radnych zagłosowała przeciw wprowadzeniu uchwały prezydenta pod obrady. Apel pięciu radnych, którzy prosili o wsparcie dla klubu żużlowego również zatonął jak Titanic w odmętach Warty.
Klub nadal nie otrzymał miejskiego wsparcia, a stawką jest licencja na nowy sezon PGE Ekstraligi. Jak się okazuje, nasz żużlowy „worek bez dna” potrzebuje… 9 milionów złociszy polskich, by utrzymać się na powierzchni. Pełne zadłużenie klubu to 9 milionów złotych, z czego prawie 6 milionów to zobowiązania, które trzeba uregulować do końca października.
Miasto Gorzów - a więc my podatnicy, którzy zrzucamy się do miejskiej kasy, miałoby poręczyć kredyt na 3 miliony. Grubo, jeśli do tej pory klub żył ponad stan.
Nawiązując do „Folwarku Zwierzęcego” George'a Orwella - Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre zwierzęta są równiejsze od innych. Nie zapominajmy, że Gorzów to nie tylko faworyzowany żużel. Są także inne dyscypliny sportowe, jak również inne potrzeby. Nie ma nawet pewności, iż Stajnia Augiasza została gruntownie wysprzątana przed jej malowaniem na koszt podatników.
Trudno oczekiwać entuzjazmu od mieszkańców drugiej kategorii, czyli osiedlowych blokowisk, którzy niebawem będą robić pranie w Warcie, by zaoszczędzić na nowym „śmieciowym haraczu”, gdy miasto lekką ręką chce wydać kolejne miliony.
Ciąg dalszy tejże opery mydlanej, pod tytułem „doszuflujcie kasy na żużel”, z pewnością nastąpi…
Robert Trębowicz
Karawan jeszcze nie zajechał pod stadion przy ulicy Śląskiej, ale sytuacja Stali ciekawa nie jest.