2021-11-05, Książki przeczytane...
Kiedy Kalina wraca do Wałbrzycha, bo zwyczajnie musi, wcale nie wie, że zamieszka na odludnej wsi i jeszcze że pozna rodzinna historię. Joanna Bator wykreowała kolejną zajmująca i przejmującą opowieść.
Kiedy się bierze do ręki książki Joanny Bator, trzeba się liczyć z tym, albo się je natychmiast pokocha, albo natychmiast odrzuci. Tak jest z „Gorzko, gorzko”, opowieścią o świecie kobiet powiązanych krwią, podobnymi losami, miejscami, w których mieszkają.
To długa opowieść, bo życia czterech kobiet nie da się zamknąć w jednym zdaniu. To opowieść o Niemce Bercie, która z miłości do Cygana popełniła straszną zbrodnię, to opowieść o jej córce Barbarze, która musiała się nauczyć rzucać nożem, musiała się nauczyć dawać sobie radę w dziwnych okolicznościach życia. Jej córka Violetta, no cóż, przekonana o własnej urodzie, talencie i innych przymiotach, nie rozumie, dlaczego świat ich nie dostrzega. I Kalina w końcu, kiedyś cukierniczka, teraz tropicielka rodzinnych sekretów. Kolejna kobieta w rodzinie, która ma szansę na normalne życie u boku mężczyzny, który najpierw zbadał jej psa, a potem przyniósł pudełko smardzów.
Dlaczego Berta popełniła zbrodnię? Kiedy Barbara nauczyła się tak dobrze rzucać nożem? Dlaczego Violetta otworzyła wek Pandory i co w nim było? Czy Kalinie uda się poznać prawdę? Historię Berty, Barbary i Violetty opowiada Kalina, która w Wałbrzychu, Unisławiu Śląskim i Sokołowsku odnajduje brakujące fragmenty rodzinnej historii i zszywa je w całość. Mozolnie rekonstruując pamięć swej naznaczonej traumą rodziny, mierzy się zarazem z własną miłosną utratą.
To niezwykle wciągająca opowieść, która ma smak czekolady, ale i owego gorzko, gorzko. I albo się czytelnik podda tej magii, albo też odrzuci tę opowieść w całości. Bo jak już zostało powiedziane, albo się kupuje ten świat, albo nie.
Joanna Bator napisała niezwykłą sagę licząca ponad 600 stron bez dialogów. To czysta narracja, co staje się dodatkowo atrakcyjne w czasie, kiedy większość książek to dialog. To zdecydowanie literatura na chłodny czas, kiedy wieczory są długie, ciepła herbata paruje w kubku obok, człowiek siedzi zawinięty w kocyk na wygodnym fotelu.
Mnie ta literatura uwiodła, podobnie jak i inne książki autorki, choć pojawia się w nich okrucieństwo, to jednak mają magiczną moc. Tak w każdym razie jest z „Gorzko, gorzko”.
Renata Ochwat
Joanna Bator, Gorzko, gorzko, Wydawnictwo Znak, ss. 656, ISBN 978-83-24061-03-7
To zdanie z „Ani z Zielonego Wzgórza” Lucy Maud Montgomery znają wszystkie miłośniczki rudej Ani.