2023-09-15, Książki przeczytane...
Mieszkańcy Drezna długo wierzyli, że zły, wojenny los ominie ich miasto. Kiedy 13 lutego 1945 roku zawyły syreny, nikt się nie spodziewał zagłady.
Do dziś różne ośrodki są podzielone w postrzeganiu zagłady Drezna, dokładnie jego starego, cudnej urody barokowego, koronkowego centrum. Już było wiadomo, że II wojna światowa ma się ku końcowi. Triumfalny pochód Armii Czerwonej z jednej strony i wojsk alianckich z drugiej zbliżały się w nieubłagalny sposób do stolicy wówczas gadziego państwa, nazistowskich Niemiec. Wiadomo było, że wojna się kończy i to z widomym skutkiem dla tego, kto ją rozpętał.
Kraj był już po doświadczeniach dywanowych nalotów na Hamburg i Zagłębie Ruhry. Jednak mimo wszystko nikt nawet nie przypuszczał, ze zagłada może dotknąć właśnie Drezno, stolicę Saksonii, miasto rzadkiej urody, które jak mało które było opisane i zapisane na kartach tekstów kultury.
Dlatego też, kiedy wieczorem 13 lutego 1945 roku, w Ostatki, nagle zawyły syreny zwiastujące nalot, nikt się nie spodziewał, że nadciąga zagłada. Najpierw jeden, potem drugi i w końcu trzeci nalot sprawił, że Drezno zamieniło się w dymiące ruiny i miejsce śmierci około 35 tys. drezdeńczyków oraz tych, którzy przed rosyjskim wojskiem przyjechali do miasta nad Łabą.
Co się wydarzyło, jak do tego doszło, dlaczego właśnie Drezno – na te pytania odpowiada w sposób bardzo klarowny, zrozumiały książka brytyjskiego historyka Sinclara McKaya Drezno 1945. Ogień i mrok. To kolejna pozycja na dość długiej drezdeńskiej półce, bo wydarzenie bez precedensu, za jakie wszyscy znawcy przedmiotu uważają zagładę tego miasta, jest nieźle opisane – zarówno przez historyków, jak i przez literatów.
Szczególną wartość dla nas, czytelników z Gorzowa ma ta książka choćby z tego powodu, że jedną z głównych postaci, osią, wokół której osnuto całą opowieść, jest prof. Victor Klemperer, landsberski Żyd, konwertyta na ewangelicyzm, ale jednak urodzony w Lansbergu i tu mieszkający przez kilkanaście pierwszych lat swojego życia. Autor LTI czyli Lingua Tertii Imperii – Język Trzeciej Rzeszy oraz wstrząsających dzienników przeżył - raz wywózki do obozów śmierci – udało mu się uniknąć, dwa zagładę miasta, w którym mieszkał do śmierci.
Niezwykle się czyta tę historię, kiedy ma się w oczach bohatera, którego w pewien sposób uznaje się za krajana. Kiedy patrzy się na Drezno jego oczyma, kiedy potem konfrontuje się ową historię i patrzy na odbudowane miasto.
Dlaczego właśnie Drezno? Dlaczego w tak okropny sposób? Dlaczego tylko Stare Miasto? Ta książka pokazuje splot okoliczności, które doprowadziły do zagłady stolicy Wettynów. I wcale nie chodzi w niej o relatywizowanie win i kar, nie chodzi o usprawiedliwianie lub też obciążanie winą. To trzeźwe spojrzenie brytyjskiego naukowca, którego miasto nad Łabą zachwyciło. Dlatego też stara się zrozumieć koła wojny, choć w pewnym momencie i on staje się bezradny wobec tego, co uczyniono temu akurat miastu.
Dla mnie lektura znakomita – po Rzeźni nr 5 Kurta Vonneguta i kilku książkach historycznych, kolejna, która tłumaczy mi to, co tam się wydarzyło.
Jeżdżę do Drezna, mało tego, pamiętam Drezno w ruinie, przeżyłam tam dwie duże powodzie na Łabie. I cały czas nie rozumiem, jak można było uczynić to, co uczynili alianci. Podobnie jak wielu innych historyków i ludzi, którzy zwyczajnie lubią w Dreźnie bywać. Lektura dla lubiących to miasto, jak i historię, wręcz obowiązkowa. Dodam tylko, że znakomicie się czyta. Polecam.
Renata Ochwat
Sinclair McKay, Drezno 1945. Ogień i mrok, tłumaczenie Jan Dzierzgowski, Wydawnictwo Znak 2022, ISBN: 978-83-240-8439-5, ss. 448.
Mieszkańcy Drezna długo wierzyli, że zły, wojenny los ominie ich miasto. Kiedy 13 lutego 1945 roku zawyły syreny, nikt się nie spodziewał zagłady.