2025-06-11, Książki przeczytane...
Ida nie chce słyszeć o małżeństwie, choć w jej sferze to norma. Ma spędzić nudne lato na dalekim zesłaniu u ciotki, ale… nic nie jest tak, jak powinno być. Wydarzenia zaczynają wręcz galopować.
Zaczyna się jak u Alfreda Hitchcocka. Od małego trzęsienia ziemi, czyli próby uwolnienia – celowo nie napiszę, kogo lub czego i niemal spalenia Teatru Miejskiego w Szczecinie. Mamy rok 1890, wielki kanclerz Otto von Bismarck poszedł na emeryturę, rządzi Wilhelm II domu panującego Hohenzollern, a Ida, Ideburga von Flemming nie jest zwyczajną nastolatką. To jej udaje się niemal spalić teatr, za to oświecony, starszy brat skazuje ją na wygnanie wakacyjne do ciotki Guni w Dworzyszczu, czyli w okolicach dzisiejszego Trzęsacza.
Ma być wakacyjne, nudno i jak na XIX wiek przystało, statecznie. Tyle tylko, że Ida jak magnes opiłki przyciąga niebanalne wydarzenia. Kiedy kąpie się w morzu, nagle podpływa do niej spróchniała trumna z trzęsackiego cmentarza. I to jest kolejna zapowiedź, że coś się wydarzy.
Dzieje się i to maksymalnie dużo.
Najnowsza powieść Leszka Hermana, szczecińskiego architekta i znakomitego pisarza, tym razem kreuje nową bohaterkę. Choć nazwisko Flemming oraz fakt, że rzecz się dzieje na Pomorzu, może stałym czytelnikom książek Hermana przypomnieć Igora Fleminga, głównego bohatera poprzednich, które otworzyło znakomite Sedinum.
Jak już powiedziane zostało, rzecz się dzieje na Pomorzu, dwa lata po dojściu do władzy Wilhelma II. Autor daje wspaniałą panoramę pomorskich rodów junkierskich. Bo mamy i starą szlachtę niemiecką, ale i całkiem młodą, która szlachectwo kupiła sobie całkiem niedawno za bajońskie pieniądze. Mamy rodzącą się technikę – samochody! Mamy miłość, namiętność, zdradę, spektakularne morderstwo, niezwykłe dochodzenie i… zakończenie otwarte. Bo powieść kończy się w kolejnym momencie zwrotu akcji.
Leszek Herman ma niezwykłą lekkość w kreowaniu fabuły. Do tego znakomicie buduje swoich bohaterów – postaci to z krwi i kości są. Obdarza ich iście ułańską fantazją. Do tego dochodzi znajomość tła historycznego i mamy polską powieść łotrzykowską, tyle tylko, że łotrzykami w tym przypadku są przedstawiciele klasy szlacheckiej Prus końcówki XIX wieku. To lektura i rozrywkowa, ale i kształcąca, bo daje wgląd w to, jak to onegdaj bywało.
I jak to w dobrym kryminale – zaczyna się od pożaru, a potem wydarzenia gęstnieją, napięcie rośnie i kiedy wydaje się, że już, że koniec, to znowu coś gruchnie.
A jeśli dodać, że wielki pożar zdarzył się naprawdę, a pałac w Dreżewie istnieje do dziś, to historia nabiera dodatkowego znaczenia…
Lubię książki Leszka Hermana, przeczytałam je wszystkie i teraz znów będę czekać z niecierpliwością na kolejny tom, bo zwyczajnie nie zakładam, że na tym koniec…
Polecam bardzo, bo to naprawdę przednia lektura.
Renata Ochwat
Ideburga. Igranie z ogniem, Leszek Herman, Wydawnictwo Muza, ISBN: 9788328736269, ss. 320.
Ida nie chce słyszeć o małżeństwie, choć w jej sferze to norma. Ma spędzić nudne lato na dalekim zesłaniu u ciotki, ale… nic nie jest tak, jak powinno być. Wydarzenia zaczynają wręcz galopować.