2025-04-02, O tym się mówi
30 tysięcy złotych lub nawet areszt i pozbawienie wolności – takie mogą być konsekwencje dla podpalaczy traw. Lubuska straż notuje rekordową ilość zgłoszeń.
Jeszcze dwa lata temu w pierwszym kwartale roku lubuska straż pożarna zanotowała niecałe 60 zgłoszeń do płonących traw, w ubiegłym roku było to już 130 przypadków, w tym roku – 350.
Podobne proporcje wystąpiły w statystykach krajowych – w roku 2023 i 2024 było to około 4 tysięcy zgłoszeń, w 2025 roku – 14 tysięcy.
Jak informuje mł. bryg. Arkadiusz Kaniak, rzecznik prasowy Lubuskiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej, najwięcej winy za pożary traw ponoszą ludzie. - Pożary naturalne przytrafiają się niezwykle rzadko, mogą powstać wskutek burz i towarzyszących im wyładowań atmosferycznych, ale to naprawdę promil zdarzeń. Sprawcą większości z nich jest człowiek czy to przez brak rozsądku i nieumyślne sprowokowanie pożaru, czy też świadome podpalenie – mówi A. Kaniak.
Nierozsądne jest choćby wjechanie samochodem na trawę, możliwości zaprószenia ognia są tu całkiem spore. Najczęściej jednak są to podpalenia w celu użyźniania gleby, zwyczaju, który pokutuje od pokoleń. Zarówno zdaniem strażaków, jak i przyrodników – zwyczaju błędnego. - To problem absurdalny w dzisiejszych czasach. Kilkadziesiąt lat temu funkcjonowało przekonanie, że wypalanie traw służy użyźnianiu gleby, jej umineralizowaniu, ale nawet wtedy odbywało się to na małych obszarach. Istnieje jednak już cały szereg badań naukowych, które obalają ten mit i pokazują, że wypalanie ma marginalny wpływ na użyźnienie gleby, natomiast przynosi zdecydowanie więcej szkód – mówi dr Piotr Grochowski z Zakładu Nauk Biologicznych Zamiejscowego Wydziału Kultury Fizycznej w Gorzowie.
Okazuje się bowiem, że w wyniku pożaru niszczona jest cała żywa materia nawet do kilkudziesięciu centymetrów wgłąb ziemi. - Zniszczeniu ulega nie tylko trawa, ale nasiona innych roślin, części przetrwalnikowe jak kłącza czy korzenie, mikroorganizmy, gniazda, żerowiska, ptaki, ssaki – wylicza dr Grochowski. - Na przykład jeże czy zające nie uciekają przed ogniem, tylko się kulą, tulą i w ten sposób chcą przetrwać zagrożenie. Oczywiście giną. Co ważne, odtworzenie ekosystemu po takim pożarze jest możliwe, natura sobie poradzi, ale zajmie jej to czasem nawet kilkadziesiąt lat, żeby w pełni zrekultywować to, co zostało unicestwione. To paradoks i kompletny bezsens, że nadal jest to praktykowane – przyznaje P. Grochowski.
Dr Waldemar Kaak z Wydziału Prawa i Bezpieczeństwa Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie, doradca wojewody lubuskiego ds. bezpieczeństwa podkreśla wielowymiarowość szkód spowodowanych wypalaniem traw – od biologicznych, przez zagrożenie dla okolicznych mieszkańców, strażaków i samych podpalaczy, po ogromne koszty gaszenia pożarów.
Jak pokazują statystyki, nie pomagają liczne apele strażaków o niewypalanie traw, pojawiające się mediach od przynajmniej dwudziestu lat. Aby trafić do potencjalnych wypalaczy, Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej zwróciła się swego czasu o wsparcie do kurii biskupich, aby podczas niedzielnych kazań księża przekazywali informacje o szkodliwości i niebezpieczeństwach wynikających z wypalania traw. A te nie są wcale takie małe i rzadkie. - Ze względu na to, że pożarom często towarzyszy wiatr, dochodzi do szybkiego rozprzestrzeniania się ognia, nad którym można stracić kontrolę. Zdarzają się wówczas pożary pobliskich lasów, gospodarstw, ale także straty w ludziach – mówi mł. bryg. A. Kaniak.
Rok temu w wyniku pożarów traw rannych zostało 36 osób, zginęło pięć. Tylko w pierwszym kwartale tego roku poszkodowane zostały 33 osoby, a ofiar śmiertelnych jest już sześć.
Wypalanie traw, co podkreśla W. Kaak i o czym należy wiedzieć, jest nielegalne. Stosowne zapisy są w kodeksie wykroczeń, karnym, Ustawie o ochronie środowiska i Ustawie o lasach.
Najmniej dotkliwa dla podpalacza jest nagana. Im więcej strat, tym surowsze konsekwencje. Może być to kara grzywny nawet do 30 tysięcy złotych, areszt lub ograniczenie wolności.
Maja Szanter
Gastronomik, Odzieżówka i CEZiB – te szkoły jako ostatnie pokażą swoją ofertę uczniom klas ósmych.