Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Pod rozwagę - Augustyn Wiernicki »
Anieli, Kasrota, Soni , 28 marca 2024

Krzywdy długo skrywane i cenzurowane

2022-05-05, Pod rozwagę - Augustyn Wiernicki

Druga wojna światowa zakończyła się nocą 8 maja 1945 roku aktem kapitulacji hitlerowskich Niemiec, przyjętym przez tzw. Wielką Trójkę, tj. USA, Anglię i Związek Radziecki.

Feldmarszałek Wilhelm Keitel podpisuje akt kapitulacji 8 maja 1945 roku
Feldmarszałek Wilhelm Keitel podpisuje akt kapitulacji 8 maja 1945 roku Fot. wikipedia.pl

Podczas konferencji jałtańskiej (II.1945) zapadła decyzja ustanowienia zachodniej granicy Polski, gdzie Gorzów Wlkp. i Ziemia Lubuska powróciła w nowych polskich granicach. Tegoroczna 77. rocznica zakończenia II wojny światowej przywołuje szczególnie bolesne  wspomnienia dla wielu żyjących świadków tamtych wojennych i powojennych dni. Pionierzy i Dzieci Wojny wspominają, jak wczesną wiosną 1945 roku rozpoczęły się przesiedlenia ich rodzin z polskich kresów wschodnich na odzyskane ziemie zachodnie. Na Ziemię Lubuską, do Gorzowa Wlkp. przyjeżdżały całe transporty, po kilka rodzin w jednym towarowym wagonie, razem ze zwierzętami i niewielkim dobytkiem, jaki mogli zabrać ze sobą. Tu zastali w miastach zwały gruzów, splądrowane przez wojska sowieckie i rabusiów poniemieckie mieszkania, a na wsi puste spiżarnie i brak wszystkiego, co niezbędne do życia.

To prawda, że Armia Czerwona zakończyła niemiecką okupację w Polsce. Równocześnie ta sama Armia, którą nadzorowała policyjna formacje NKWD, nie zapewniła bezpieczeństwa na ziemiach odzyskanych i pełnej niepodległości. Zaczęła się sowiecka niewola Polski i masowe represje stalinowskiego aparatu władzy. Tajna milicja i  polityczny aparat  przejmował kontrolę nad Polską. Wdrażano od samego początku satelicki model zależności Polski od bolszewickiego i ateistycznego państwa. Armia Czerwona po przekroczeniu polskiej granicy w Sarnach na Wołyniu 3 stycznia 1944 r.  nie zachowywała się jak sojusznik, ale jak zdobywca i okupant.

Jedną z konsekwencji zajęcia ziem polskich przez Rosjan stało się upodobnienie mechanizmów sprawowania władzy do modelu sowieckiego opartego na policji politycznej. Od początku Urząd Bezpieczeństwa sięgał po kadry wyszkolone w NKWD. Obiekty UB były typowymi katowniami. Dziesiątki tysięcy Polaków straciło w nich, lub przez nie życie, a kilkaset tysięcy zdrowie. Łączny bilans aresztowań dokonanych przez NKWD i polski UB, na terenie Polski lubelskiej, tylko za okres od października do końca 1944 r. to 13 tys. osób, z tego 70% za przynależność do AK.

Ofensywa styczniowa w 1945 r. doprowadziła do zajęcia w trzy miesiące całości ziem II RP i zorganizowania tam represji osób uznanych za „wrogów”. W łącznym bilansie aresztowań dokonanych przez sowietów na ziemiach polskich (bez ziem wcielonych do ZSRS) wykazano aż 215 tys. osób. NKWD zorganizowało sieć więzień, w których śmierć poniosło tysiące Polaków.

Do dziś nie zbilansowano wszystkich zbrodni sowieckich w latach 1944-45, a w ogóle przemilczano zbrodnie okresu późniejszego, nawet te do lat siedemdziesiątych. Na pewno ofiar były tysiące. Polacy ginęli z rąk komunistów „przy okazji” rabunków polskiego mienia, gdy protestowali przeciw „władzy ludowej”, w obronie osób krzywdzonych, gwałconych kobiet czy kolektywizacji gospodarki rolnej. Te ofiary komuniści przez lata ukrywali. Poza represjami politycznymi, Polskę poddano w 1945 r. eksploatacji ekonomicznej. Przybrała ona formę wywozu Polaków na roboty, a także masowego zaboru mienia,  wywożenia do Rosji całych fabryk, maszyn, wagonów, parowozów, a nawet elementów mostów i trakcji kolejowych. Przemarsz milionowych rzesz czerwonoarmistów skutkował masowymi kradzieżami mienia prywatnego i publicznego. Bezmyślnie dewastowano, wyburzano całe śródmieścia miast i ich infrastrukturę. Ten obraz masowych krzywd wyzwolicieli utrwalił się w pamięci naocznych świadków, z których jeszcze wielu żyje z grupy Dzieci Wojny. Oficjalnie te krzywdy były skrywane i cenzurowane, co do dziś utrudnia sporządzenie ich pełnego bilansu. Mamy jednak liczne relacje świadków i raporty, które pozwalają stwierdzić, że bandyckie zachowania czerwonoarmistów były normą. Jeden ze świadków tamtych czasów opowiada: „Jako mały chłopiec  za najlepszą zabawę  miałem chodzenie po gruzach zniszczonych domów, zbierałem różne rzeczy pozostawione przez niemieckich żołnierzach, a niewypałów, stosów prochu, trotylu i różnej amunicji było wszędzie pod dostatkiem. Do lasu chodzić dzieciom nie było wolno, bo tam były niewypały, a w szkole mówiono, nawet pod koniec lat 50-tych, że grasują tam  „bandyci”. Dzisiaj wiemy, że byli to ukrywający się w lubuskich lasach partyzanci i żołnierze AK, którzy z lasów świętokrzyskich uciekli przed łapankami na zachód z myślą, że tu się ukryją. Inni świadkowie  wspominają, że miasta i fabryki były zrujnowane, studnie zniszczone, po wodę trzeba było chodzić  ponad kilometr, prądu nie było, sklepy puste i ludzie bez pieniędzy. Wiele rodzin oczekiwało na swych najbliższych, którzy nie wrócili z niewoli, z robót przymusowych czy z obozów zagłady i wywózek w głąb Rosji. Dzieci sieroty przejmowały funkcję swoich nieobecnych rodziców, chłopcy na wsi musieli się zmierzyć z obowiązkami nieobecnych ojców, których nie pamiętali i często już nie zobaczyli. Dla dzieci, którym szkołę przerwała wojna, na naukę było już za późno, a do szkoły posyłano raczej te najmłodsze, bo starsze przejmowały obowiązki domowe. „Na wsi, ale i też na obrzeżach Gorzowa Wlkp.  każdy coś w swojej obórce chował, na ogrodzie i polu uprawiał, a na zimę zapasy szykował. O dobrych butach i ubraniu nie było co marzyć. W dodatku był stalinizm, bieda, zastraszone społeczeństwo i prześladowania UB ” - tak opowiada jeden z gorzowskich świadków.

Dzisiejsze Dzieci Wojny to w większości pokolenie skrzywdzonych wojną naszych babć i dziadków, może naszych rodziców, którzy w dniu wybuchu wojny nie mieli 18 lat, urodzili się w czasie II wojny światowej na terenach włączonych do III Rzeszy Niemieckiej, na okupowanych ziemiach wschodnich, w Generalnej Guberni, na zsyłkach w głąb ZSRR, w obozach zagłady, na przymusowych robotach ich rodziców w Niemczech i na Syberii. Krzywdy i cierpienia wyrządzone dzieciom podczas II wojny światowej są bezsporne i do dnia dzisiejszego bez zadośćuczynienia przez sprawców tego bestialstwa - hitlerowskich Niemiec, a następnie bolszewickiej Rosji. Od nich powinniśmy się domagać stosownych odszkodowań, których nie wyegzekwowały komunistyczne rządy  i te liberalne, które nie miały woli nawet o tym Niemcom wspomnieć. Straty wojenne i pod okupacją niemiecką były ogromne. Zniszczono nam ponad 162 000 budynków mieszkalnych, 353 876 zagród wiejskich 14 000 fabryk, ponad 84 000 warsztatów rzemieślniczych i 968 000 gospodarstw domowych. Straty wojenne Warszawy wyniosły 85% - Stolicę Polski zamieniono w wielkie gruzowisko. Warto odwiedzić Muzeum Powstania Warszawskiego by tą tragedię zobaczyć w dokumentach. Zniszczono 72% zabudowy mieszkalnej Polski, zniszczono i ukradziono 90% dóbr kultury narodowej i zabytków. Zniszczono muzea, teatry, kina i domy kultury, kościoły i biblioteki. Zniszczono 22 miliony książek. Niemcy zrabowały Polsce  616 000 dzieł sztuki o wartości 11 mld dolarów (wg kursu z 2001 r). Zniszczyli nam szkoły i uniwersytety, szpitale, ośrodki zdrowia i sanatoria. Niemcy zniszczyli nam 65% przemysłu chemicznego i 64% poligraficznego, 60% elektrotechnicznego i ponad 55% odzieżowego, 53% spożywczego i 48% metalowego. Zniszczyli polskie rolnictwo, hodowlę i lasy. Zagrabili lub zniszczyli 2465 lokomotyw, 6250 wagonów, 64 statki,. Zniszczono 5 948 km torów kolejowych, 47 767 metrów bieżących mostów kolejowych i wiaduktów oraz 14 900 km dróg o twardej nawierzchni i 15 500 metrów mostów drogowych. To tylko niewielki wycinek z katalogu strat wojennych Polski.  Biuro Odszkodowań Wojennych przy Prezydium Rady Ministrów po II wojnie światowej oszacowało wartość strat wojennych Polski powstałych w wyniku okupacji i działań wojennych Niemiec (wartość z roku 2004) na ok.700 miliardów dolarów amerykańskich. Straty wojenne Warszawy wynoszą 54 miliardy dolarów. Tych pieniędzy nam dzisiaj ciągle brakuje. Trzeba Niemcom o tym przypominać by nie byli pyszni i zarozumiali. Polska miała się z tej ruiny już nie podnieść, a jednak z tych „popiołów” powstała wielkim wysiłkiem niczym narodowy cudu. Wiele „ran” do dzisiaj jeszcze się nie zabliźniło. Polska poniosła relatywnie największe wojenne straty osobowe. Pod okupacją niemiecką śmierć poniosło 2,7 miliona ludności polskiej i ok. 2,7 miliona obywateli polskich narodowości żydowskiej, w tym w niemieckich obozach koncentracyjnych zamordowano ponad 1,86 mln polskich Żydów.  Zginęło 2,2 miliony dzieci, w tym milion to dzieci żydowskie, kilkaset tysięcy zostało okaleczonych fizycznie i psychicznie przez okupantów niemieckich.  Prawie 2 miliony dzieci zostało osieroconych z piętnem świadków bestialstwa wobec ich rodziców i najbliższych. Dzieci były ofiarami gestapo, tylko niektóre przeżyły obozy masowej zagłady i pracy przymusowej. Były poddawane nieludzkim eksperymentom, wyniszczane głodem i ciężką ponad ich siły pracą fizyczną, upokarzane i nierzadko gwałcone. W okrutny sposób były zabierane rodzicom, co przez Międzynarodowy Trybunał w Norymberdze uznane zostało za zbrodnie. Niemcy ukradli polskim matkom do germanizacji ponad 200 tysięcy dzieci, a tylko 15% powróciło do Polski. Dzieci wywożone do obozów w głębi Rosji i na Syberię przeżyły koszmar deportacji, a później przesiedleń w bydlęcych wagonach, w warunkach urągających zasadom sanitarnym i higieny osobistej, wiele na wygnaniu i po drodze umarło. Były Małymi Żołnierzami i Warszawskimi Powstańcami, były świadkami niemieckich egzekucji i łapanek. Doznały cierpień fizycznych i psychicznych, głodu, zimna, nieprzespanych nocy, pozbawione prawa do kształcenia i zdobycia zawodu.  Nierzadko były poczęte w wyniku gwałtu przez żołnierzy niemieckich, a często i  sowieckich.

Szczególny przykład bestialstwa miał miejsce w koncentracyjnym obozie pracy w Łodzi – jedynym tego rodzaju w okupowanej Europie, gdzie 8 tys. polskich dzieci było zmuszone do ciężkiej pracy, Dzieci Zamojszczyzny wywożono do niemieckich rodzin w III Rzeszy i tak je germanizowano, że większość z nich nie wiedziała o swoim polskim pochodzeniu. Po wojnie wiele dzieci rozpoczęło tułaczkę, poszukiwanie najbliższych i walczyło o przetrwanie. Zmagały się w wyrównaniu utraconych szans edukacyjnych i zawodowych, co udało się tylko nielicznym. To właśnie Dzieci Wojny mają ogromny wkład w odbudowę zniszczonej Polski, to nasze babcie i dziadkowie, seniorzy powyżej 77 roku życia, których wg  danych GUS jest w Polsce jeszcze ok. 3 mln. Dzieci Wojny w zdecydowanej większości  nie uzyskały od Niemców żadnego zadośćuczynienia mimo bezspornie największego rachunku krzywd. O tym zawsze będziemy Niemcom przypominać.

Poprzez polskie i nasze gorzowskie Dzieci Wojny mamy szansę umocnić pamięć historyczną wykorzystując ich jako jeszcze żyjących świadków tamtych wojennych i powojennych tragicznych dni.

Polskie Dzieci Wojny jeszcze do niedawna były zapomniane w publicystyce, pracach naukowych, w środkach przekazu, w podręcznikach szkolnych, a w polskiej polityce historycznej prawie nieobecne. Jeszcze nie tak dawno próbowano ograniczać historię z nauczania szkolnego, szczególnie o okresie II wojny Światowej. Dlaczego? Czyżby działało w Polsce tak potężne lobby proniemieckie?  Niemcy, jako sprawcy, koniecznie chcą wygasić historyczne wspominanie II wojny światowej. Żyją jeszcze Polskie Dzieci Wojny, a jest ich już coraz mniej, to  nasze babcie i dziadkowie, którzy pamięć o wojennej gehennie przekazują wnukom w depozycie dla kolejnych pokoleń.

Augustyn Wiernicki

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x