Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Pod rozwagę - Augustyn Wiernicki »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Szykuje nam się rewolucja energetyczna

2022-07-10, Pod rozwagę - Augustyn Wiernicki

Węgiel jako paliwo do ogrzewania musimy w Polsce całkowicie wyeliminować – tak zaleciła Unia Europejska.

medium_news_header_34140.jpg
Fot. pixabay.com

Mamy poważny kryzys energetyczny w UE w związku z wojną Rosji z Ukrainą. Byłem przekonany, że to wystarczy, aby Unia czasowo złagodziła swoją politykę energetyczną. Pod niemiecką presją UE jednak przyspiesza dekarbonizację. Zapewne zachód Europy chce wykorzystać przewagę swego przemysłu energii odnawialnej wobec Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polski. Szczególnie chodzi o turbiny wiatrowe, solary, fotovoltaikę oraz o pompy ciepła. Są obawy, że koszty z tym związane spowodują poważne problemy gospodarcze oraz obniżenie poziomu życia, a efekt tej dekarbonizacji może wynieść tylko ok. 1,5% zmniejszenia CO2 w atmosferze ziemskiej. Czy Indie, Chiny i USA przyłączą się do tego planu walki z CO2? Wątpliwe.

Mniej pieców węglowych na pewno przełoży się na poprawę czystości atmosfery. „Kopciuchy” już od kilku lat zamieniamy na gazowe, elektryczne, na peletowe lub na drewno, a nawet na słomę. W Unii ustalono, że szczególnie ekologicznym paliwem jest gaz, więc na gaz wszyscy postawiliśmy. Nawet Niemcy z Rosją zafundowały sobie przesył gazu Nord Stream 1 i Nord Stream 2, tak by stały się one hubem gazowym Europy. Polska w celu ochrony przed uzależnieniem gazowym od Niemiec i Rosji wybudowała rurociąg Baltic Pipe, port gazowy w Świnoujściu oraz magazyny paliw na Litwie. Nie przewidziano tylko wojny Rosji przeciw Ukrainie, która skomplikowała rynek energii. Niemcy, ze względu na wojnę, zostały zmuszone do wstrzymania przesyłu paliw tymi rosyjskimi rurociągami. W związku z tym „niemiecka” Unia zmieniła politykę energetyczną i ogłosiła arbitralnie, że gaz, ropa, a nawet atom już dla nich nie są ekologiczne. Komisja Europejska, nie zważając na obecny kryzys i galopującą inflację spowodowaną rosyjską wojną oraz kryzysem pocovidowym, ustaliła, że ogrzewanie paliwami kopalnymi może być stosowane tylko przez najbliższych siedem lat, a po tym terminie konieczne będzie przejście na źródła ekologiczne. Piece najpierw węglowe, a teraz gazowe mają być bezpowrotnie zabronione. Taki zapis komisarz Frank Timmermans zawarł w  projekcie „Fit for 55”.

Są to działania słuszne, tylko że wydają się być wykorzystywane przeciwko państwom słabszym i nieprzygotowanym na rewolucję energetyczną. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przedstawiła dokument w maju br., mówiąc, że jest on planem uniezależnienia się krajów UE od rosyjskiego węgla, gazu i ropy. W zasadzie dobrze… Ale eksperci liczą, że to przedsięwzięcie będzie kosztowało kraje UE nawet bilion euro. Unia ma do 2030 r. osiągnąć 45% udziału odnawialnych źródeł w produkcji energii, a ogrzewanie gazowe umieszczono wysoko na cenzurowanym. Kto wymienił węglowe kotły na opalane gazem, ten już poniósł poważne wydatki. Niestety, gaz uznano za nieekologiczny i trzeba te piece gazowe też wymieniać na systemy solarne, fotowoltaiczne lub na pompy ciepła. I znów kolejne koszty…

Węgiel, gaz i ropa jako źródła energii są do likwidacji w ciągu kilku lat! Komisja Europejska chce, żeby panele słoneczne oraz pompy ciepła były w każdym domu i zakładzie, a już niebawem przymusowo w każdym nowo budowanym obiekcie. Za cztery lata wprowadzony zostanie obowiązek instalowania paneli słonecznych w nowych budynkach publicznych i handlowych oraz w nowych domach mieszkalnych; obejmie on wszystkie nowe obiekty publiczne i komercyjne o powierzchni powyżej 250 m kw., a dla starszych obowiązek ten zacznie się od 2027 r. Każdy, kto buduje nowy dom lub posiada inny obiekt publiczny, musi już zawczasu pamiętać, że instalacja grzewcza będzie go dodatkowo więcej kosztowała. Wejdą przepisy zaostrzające efektywność energetyczną budynków oraz nowe parametry urządzeń grzewczych. Wszystko po to, aby kotły na węgiel, olej i gaz przestały istnieć do 2029 r.

Najnowsze rozwiązania hybrydowe typu pompy ciepła w połączeniu z kotłami gazowymi będą dopuszczone, ale z nowymi parametrami. Nasz rząd powinien wynegocjować w Unii Europejskiej korzystne wsparcie finansowe dla Polski i nie ulegać energetycznemu szantażowi. Odchodzenie od paliw kopalnych musi odbywać się tak, abyśmy my, Polacy, nie popadli w kłopoty finansowe i w biedę.

Informacja z ostatniej chwili: Niemcy obliczyli, że po ograniczeniu dostaw gazu z Rosji zabraknie im energii na jesienno-zimowy sezon grzewczy, więc nie zważając na dyrektywy unijne, ogłosili powrót do węgla na najbliższe lata. Poinformował o tym niemiecki minister gospodarki Robert Habeck. Austria i Holandia również zapowiedziały zwiększenie produkcji energii z elektrowni węglowych. Polska musi zrobić to samo! Tylko jak na razie za niezamknięcie kopalni Turów, wyrokiem TSUE, Unia nalicza Polsce bezprawnie kary.

W związku z tą sytuacją energetyczną stoimy u progu globalnej zawieruchy gospodarczej, może nawet recesji. Główni gracze tworzą przy tym nowy światowy układ gospodarczo-obronny. Ważne, gdzie znajdzie się Polska: uzależniona od Rosji, w podległości z Niemcami czy w układzie z USA i Wielką Brytanią?

Parlament Europejski przyjął za jeden z głównych celów, aby za 13 lat zlikwidować sprzedaż nowych aut spalinowych w UE. Na ich miejsce ma się rozpocząć produkcja samochodów elektrycznych. Zastąpienie samochodów spalinowych elektrykami będzie dla Polski poważnym problemem. Mimo że dynamika sprzedaży elektryków jest dobra, to jednak, aby na naszych drogach one były większością, jest w tak krótkim czasie niemożliwe. W Polsce jest obecnie ok. 22,5 tys. samochodów elektrycznych i ok. 24,2 tys. aut hybrydowych na stan ok. 20 mln pojazdów osobowych ogółem. Komisja Europejska już w 2021 r. zapowiedziała w ramach programu „Fit for 55” ograniczenie sprzedaży samochodów spalinowych, tak aby w 2035 r. wprowadzić całkowity zakaz ich sprzedaży i produkcji.

Głównym argumentem ograniczania spalinowców jest konieczność ochrony klimatu i zmniejszenia emisji spalin. Unia zaproponowała podatek od samochodów spalinowych, żeby przyspieszyć ich wymianę na elektryki. Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki już zapowiedział, że Polska na taki podatek się nie zgodzi. Niemcy najpierw chcieli, a teraz mówią, że na taką rewolucję samochodową się nie zgadzają. Ich przemysł samochodowy się załamuje, a na rynek wejdą tańsze samochody amerykańskie, koreańskie i chińskie.

Na ten karkołomny plan przeciw transportowi spalinowemu Unia daje 13 lat. Do realizacji tego przedsięwzięcia potrzebne będzie przestawienie rynku i całych gałęzi motoryzacyjnych na samochody elektryczne oraz wybudowanie stacji ładowania baterii i przestawienie bazy serwisowej. A przecież po drogach będą jeszcze jeździć spalinowce i także one będą wymagać obsługi. Unia szykuje nam niezły ferment… W eksploatacji auta elektryczne będą tańsze, ale przesiadka ze spalinowego na elektryczny będzie bolesna finansowo. Elektryki będą w zakupie droższe o 40-50% od spalinowców. Wielu na to nie będzie stać. Pozostaje jeszcze problem jakości i żywotności samochodowych baterii, no i kwestia, co robić z hałdami akumulatorów po ich zużyciu. „Produkcja i utylizacja litowych baterii wcale nie jest eko” – pisze izraelski publicysta w „Jeruzalem Post”.

Polski Instytut Ekonomiczny podaje, że Polska jest jednym z najlepiej przygotowanych krajów na wstrzymanie dostaw rosyjskiego gazu. Magazyny Terminalu LNG w Świnoujściu są pełne i w tym roku zaczyna funkcjonować polski gazociąg Baltic Pipe. Jego pełna wydajność, to znaczy ok. 10 mld m3, planowana na 2023 r., to tyle, ile importowaliśmy z Rosji. Należy zauważyć, że wiele państw UE nie jest przygotowanych na brak rosyjskiego gazu, a Niemcy są od niego uzależnione.

Polska pomiędzy Niemcami, Rosją i w bliskim sąsiedztwie wojny na Ukrainie jest w bardzo trudnej sytuacji geopolitycznej. To, że sobie radzi finansowo i gospodarczo, jest chyba cudem. Kraj nasz ma jeden z najlepszych wskaźników rozwoju i poziomów zadłużenia w stosunku do PKB. W dodatku UE wcale Polsce w tej sytuacji nie ułatwia, a nawet blokuje 24 mld euro należnych nam dotacji na rozwój pocovidowy. Polskę po prostu próbuje się osłabić, „zagłodzić” – jak zapowiedziała wiceszefowa Parlamentu Europejskiego Niemka Katarina Barley. Tylko to nie są żarty – ten scenariusz jest realizowany przez Unię dość konsekwentnie.

Chleba nam nie zabraknie, bo to już widać po stanie naszych zbóż i płodów rolnych, ale gospodarczo recesję mogą nam zafundować! Nie bez przyczyny Polska i Wielka Brytania ogłosiły nowy etap współpracy wolnych i niezależnych państw w sojuszu z USA, a swój akces zgłosiła też Ukraina i inne państwa. Taki alians zmieniłby układ sił w Europie i ma silne wsparcie finansowo-gospodarcze USA i prezydenta Joe Bidena. Stany Zjednoczone porzuciły koncepcję Europy pod przywództwem Niemiec w obliczu tego, co one robią podczas inwazji Rosji na Ukrainę. Stawiają na Polskę. Nie bez przyczyny 25-26 marca br. prezydent Stanów Zjednoczonych przyleciał do Polski z wizytą specjalną, a 8 czerwca telefonicznie rozmawiał z prezydentem Andrzejem Dudą. To nie tylko sympatia – to tworzy się nowy układ geopolityczny, w którym Polska przy wsparciu USA i Wielkiej Brytanii przejmuje przywództwo Trójmorza. To spowoduje, że nasz kraj w krótkim czasie wznieść się musi na wyższy poziom gospodarczy i militarny w swoim rejonie geopolitycznym. Analogicznie było kiedyś z Arabią Saudyjską, Koreą Południową czy Tajwanem, a wcześniej z Izraelem. W polityce światowej nie ma sentymentów – jest tu zimna amerykańsko-brytyjska kalkulacja, w którą polski rząd się dobrze wpisuje.

Polska staje się nie tylko ważnym hubem energetycznym, ale także zostaje naznaczona na kraj przewodzący Europie Środkowo-Wschodniej i już musi podążać drogą do gospodarczej i militarnej potęgi z największą i jedną z najlepiej uzbrojonych armii w NATO. Rodzi się nasza polska historyczna szansa. Ale łatwo nam nie będzie. 24 czerwca br., w Niemczech minister Robert Habeck ogłosił wielki kryzys gazowy i ostrzegł przed wzrostem cen gazu. Drożyzna oraz brak żywności dotyka coraz więcej państw afrykańskich, a to grozi kolejnym exodusem głodnych ludzi na europejski kontynent. Co zrobimy, jak nam do UE przybędą miliony Afrykanów?

Inflacja w wielu krajach jest obecnie największa od 40 lat, ceny rosną, puste półki zaczynają się pojawiać nawet w sklepach na zachodzie Europy, Niemcy masowo wykupują w Polsce żywność, szykując się na ewentualny kryzys żywnościowy. A co robi UE? Właśnie wczoraj podjęli decyzję w Parlamencie Europejskim, że będziemy dodatkowo płacić za uprawnienia do CO2 prawie w każdym produkcie, m.in. za samochód, mieszkanie, za transport publiczny i Bóg wie jeszcze za co…

Bez wątpliwości o matkę ziemię oraz o jej atmosferę w interesie człowieka trzeba poważnie dbać, tylko że nie może Unia tego realizować kosztem Polski. Patrzę na komisarza UE Franka Timmermansa – głównego architekta dekarbonizacji – i mam takie wrażenie, że w tym szaleństwie jest metoda, że poprzez słuszną dbałość o klimat realizowana jest jakaś „ideologia panowania” w interesie jakiejś jedynie słusznej grupy trzymającej globalną czy europejską władzę. Daj Boże, żebym się w tym pomylił… A my? Oszczędzajmy, głupio nie wydawajmy, polskie produkty kupujmy i solidnie dla siebie, rodziny i Polski pracujmy.

Augustyn Wiernicki

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x