Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Pod rozwagę - Augustyn Wiernicki »
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy , 18 kwietnia 2024

W sidłach zachłannej finansjery

2023-01-05, Pod rozwagę - Augustyn Wiernicki

Ponad 33 lata temu, 28 grudnia 1989 r., Sejm RP przyjął komplet ustaw planu Balcerowicza.

medium_news_header_35738.png
Fot. Archiwum

1 stycznia 1990 roku w Polsce rozpoczęła się zmiana gospodarki socjalistycznej na gospodarkę rynkową. Ten proces upadku systemu widziałem bardzo dobrze, bo z pozycji prezesa firmy wyrzuconego z pracy za poglądy opozycyjne. Początki planu Balcerowicza to był horror. Już na początku uchwalono 320 ustaw oraz 12 tysięcy innych aktów prawnych, co zamiast porządkować gospodarkę i system społeczny pogłębiło chaos i niepewność.

Zanim ogłoszono plan Balcerowicza, początkowo w latach 1982-1987 nadano zakładom pracy większy zakres samodzielności i nieco ograniczono władzę sekretarzy z PZPR nad przedsiębiorstwami. Polskim firmom pozwolono wówczas na tworzenie spółek z kapitałem zagranicznym, aby w ten sposób stwarzać „okna na świat” dla innowacyjności i handlu zagranicznego. Nie odcięto jednak tej toksycznej gospodarczej i militarnej zależności od Kremla. W 1983 r. Polska musiała na zbrojenia Układu Warszawskiego wydać 8% PKB, co mocno obciążało budżet państwa.

Próbowano w latach 1982-1987 wydobyć gospodarkę Polski Ludowej z głębokiego kryzysu, w jakim znalazła się po tzw. przyspieszeniu socjalistycznego rozwoju w latach 70., w czasach Edwarda Gierka, który postawił na zachodnie licencje i nowoczesne technologie, inwestował w tzw. przemysł terenowy w małych miastach tworząc miejsca pracy jak najbliżej domu. Gorzów Wlkp. był miastem wielkiego przemysłu. Powstała wtedy nowoczesna linia produkcyjna ciągnika rolniczego marki Ferguson na bazie zakładów Ursus czy nowa linia produkcyjna w Silwanie i Stilonie gorzowskim.

Jednak  inwestycjami wpuszczono E. Gierka w pułapkę zadłużenia i równolegle wywołana została hiperinflacja. Na polski rynek weszły wówczas lepsze i lepiej opakowane zachodnie towary, a rodzimych nie było gdzie sprzedać, więc zalegały magazyny. Banki zaczęły podnosić stopy procentowe proporcjonalnie do stopy inflacji i wykańczały przedsiębiorstwa, a ten proces „naprawczy” nadzorowały właśnie zachodnie banki oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW).

Dzisiaj wiemy, że nic dobrego nie mogło z tego wyjść, tym bardziej, że socjalistyczne mechanizmy ekonomiczne praktycznie nie funkcjonowały. Dzisiaj państwa potrafią się bronić przed finansową inwazją, jak to ukazuje choćby obecny przykład Polski, ale wtedy były bezbronne. Sam myślałem, że Edward Gierek nawet może miał dobre zamiary, jednak, wiadomo, dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. On wpadł w sidła zachłannej finansjery, która dla swego interesu musiała dopełnić dzieła zagłady polskiej gospodarki, wyciągnąć z niej jak najwięcej i za bezcen przejąć masę upadłościową. O tych metodach „pomocy” państwom w kryzysie pisze w książce Globalizacja były prezes MFW i Banku Światowego Joseph E. Stiglitz (Nobel w 2001 r.).

Każda z transformacji zaczynała się inflacją pochłaniającą oszczędności, a później gospodarka doznawała szoku, bezrobocia i stagnacji. Te modele „pomocy” powtarzano wszędzie na świecie. Za rządów Zbigniewa Messnera i Mieczysława F. Rakowskiego oraz Wojciecha Jaruzelskiego (prezydent od lipca 1989 r. do grudnia 1990 r.) doszły jeszcze gigantyczne korupcje. Z tego czasu  pamiętam kradzież Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Tak Polskę ówczesne służby specjalne oddłużały, że w końcu miliardowy fundusz rozkradli, a winnych dotychczas nie znaleziono… Znaleziono za to martwego pracownika NIK, który tę gigantyczną kradzież odkrył. Za czasów Pawlaka, Oleksego i Cimoszewicza tworzono, od 1995 r., Narodowe Fundusze Inwestycyjne (NFI), które stanowiły ważny element Programu Powszechnej Prywatyzacji. Każdy z nas, Polaków, otrzymał wówczas świadectwo udziałowe i mógł je zamienić na akcje NFI w prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych.

Zapowiadało się propagandowo dobrze. Utworzono 15 narodowych funduszy i każdy z 26 milionów dorosłych Polaków otrzymał udziały w polskich firmach NFI, dzięki czemu poczuł się ich cząstkowym właścicielem. Zarząd nad funduszami oddano w większości w ręce firm zagranicznych. Pod zarządami funduszy było ponad pół tysiąca firm. Jedna czwarta zaraz zbankrutowała, inne sprzedano za bezcen, a część z nich przynosiła gigantyczne straty. Należy zaznaczyć, że do NFI przekazano najlepsze polskie firmy, znane w Polsce i w świecie.

NFI były największym przekrętem trzeciej Rzeczypospolitej. Zamiast naprawiać i restrukturyzować to przedsiębiorstwa warte miliardy złotych rozkradziono lub zlikwidowano, a pieniądze wyprowadzono z Polski. To są tylko te spektakularne przykłady kradzieży polskiego majątku narodowego już na samym początku szokowego planu prof. Balcerowicza. „Gdyby rząd zdecydował się na normalny tryb prywatyzacji, a nie tworzenie funduszy, to nie musiałby dokładać do tego mechanizmu pieniędzy podatników, które łożył na utrzymanie firm zarządzających funduszami” – powiedział profesor PAN Ryszard Bugaj. I dodał: „Ta prywatyzacja nie przyniosła żadnych korzyści społeczeństwu”.

Profesor Paweł Bożek odpowiada Markowi Belce w 25. rocznicę tego „wielkiego sukcesu Balcerowicza”: „[…] 30-40 proc. Polaków żyje na skraju minimum biologicznego” („Super Express”, 2015). Mówi też, że Polska w czasie uruchamiania planu Balcerowicza była zadłużona tylko na 9,5% dochodu narodowego. Problem był inny: nie mieliśmy już polskich banków ani wielkich korporacji, a te, które były, to od 1989 r. niszczono lub za grosze sprzedano. Profesor Bożek pyta retorycznie: „Jak można rządzić krajem, nie mając polskich banków ani wielkich polskich korporacji?”. Dlaczego więc doradcy Gierka dopuścili do tak głębokiego kryzysu? Polska przed kryzysem ekonomicznym, jeszcze w latach 80., była liczącą się gospodarką nie tylko Europy, ale i świata i nie należało wszystkiego niszczyć, tylko ekonomicznie postawić na właściwe tory oraz pomóc w modernizacji. Gierek, niestety, naiwnie zawierzył  finansjerze, która brutalnie rozpoczęła likwidację naszej gospodarki.

Od 1989 r. mamy w Polsce gospodarkę neoliberalną na wzór krwiożerczego kapitalizmu. Dlatego pojawiło się ogromne bezrobocie i exodus młodzieży na Zachód; wyjechało ponad dwa miliony młodych ludzi, których brak nasza gospodarka dzisiaj bardzo odczuwa. Ówczesna elita politycznych reformatorów nie miała zielonego pojęcia o tym, co tak naprawdę opracował młody doktor ekonomii o poglądach socjalistycznych z USA, z tytułem profesora, Jeffrey David Sachs (ur. 1955). Nawet w USA ze zdziwieniem pytano, kto to jest i dlaczego właśnie jemu Polska powierzyła losy swojej gospodarki. Sachs zarobił 500 tys. dolarów i uciekł do USA.

Kto zawinił? Głównie stara nomenklatura PZPR podczepiona pod szyld solidarnościowych reformatorów. Wcześniej ta nomenklatura komunistyczna ukończyła różne szkolenia z ekonomii liberalnej w USA. Tam ich wyuczono, że kapitał nie ma narodowości, i dlatego tak łatwo było im wszystko, co polskie, sprzedawać za bezcen, a nawet likwidować. Dlatego po 1990 r. Polska przestała się liczyć w gospodarce światowej. Szybko pozostała bez przemysłu, bez banków, z upadającym rolnictwem, bez handlu i pieniędzy, które „zjadła” inflacja. Po tych stażach w USA są m.in. Leszek Balcerowicz i Marek Belka – i myślę, że dlatego obaj działają w interesie instytucji międzynarodowych.

Potwierdził tę informację prof. P. Bożek na łamach „Super Expressu” (2015). Podobnie tłumaczy prof. Krzysztof Rybiński, były zastępca prezesa NBP L. Balcerowicza. Większość kryzysów zaczynała się galopującą inflacją. Wtedy, w 1989 r., też tak było. Początkowo inflacja wyniosła ok. 190%, a już za cały 1989 rok wzrosła aż do 600%. Z taką inflacją już się nie dało żyć. Ludzie tracili wszelką wartość swoich pieniędzy i było im wszystko jedno, jakie będą rozwiązania, byleby tylko tę destrukcję opanować. I tu na scenę wkracza prof. L. Balcerowicz ze swoim „cudownym” uzdrowieńczym planem reform.

Ten plan powstaje jednak znacznie wcześniej. W maju roku 1988 amerykański miliarder George Soros, za zgodą władz PRL, stworzył w Warszawie Fundację Batorego, która miała być zapleczem eksperckim dla reform w Polsce i całego bloku państw wschodnich. Soros zabiegał w rządzie Rakowskiego o zdobycie pełnomocnictw ówczesnej Rady Ministrów PRL do negocjacji z rządami krajów zachodnich na temat zadłużenia PRL. Chciał stworzyć zarząd powierniczy nad majątkiem polskich przedsiębiorstw, a dług miał być umarzany przez stopniowe przekazywanie zachodnim firmom i rządom części lub całości byłych przedsiębiorstw państwowych. Nawet zgłosił to do prezydenta USA George’a Busha.

Co ciekawe, rząd PRL nie zgodził się na taki plan, który prowadziłby do utraty polskiej suwerenności gospodarczej. Ten plan nie wypalił… Soros ustanowił więc swojego pełnomocnika w kontaktach z władzami PRL, a był nim młody ekonomista ze szkoły chicagowskiej, Jeffrey Sachs, który w nieco inny sposób, z polecenia swego guru, cel osiągnął – tzw. reformą. Latem 1989 r. na senackiej Komisji Gospodarki przedstawił założenia reformy gospodarczej, które później były tezami planu Balcerowicza. Leszek Balcerowicz, już jako minister finansów, realizację swego planu zaczął od podwyżki cen prądu (o 150%), benzyny o 60%, a za dwa miesiące o kolejne 50%; ceny węgla i gazu podwyższono o 400%, elektryczności o 300%, a kolej podrożała o 250%. Ustawy do pakietu reform przygotowywał zespół pod kierownictwem Jeffreya Sachsa, z udziałem Stanisława Gomułki, Stefana Kawalca, W. Kuczyńskiego oraz Davida Liptona, który towarzyszył Sachsowi. Polskie przedsiębiorstwa tego nie wytrzymały… zaczęły bankrutować.

Plan Balcerowicza powstawał w ciekawym towarzystwie i trudnych do zrozumienia warunkach i w podejrzanych okolicznościach. Po wyborach 4 czerwca 1989 r. J. Sachs i D. Lipton zorganizowali spotkanie z A. Michnikiem, J. Kuroniem i B. Geremkiem, jako głównymi strategami Solidarności. Sachs pisze w swej książce pt. Koniec z nędzą, że najpierw spotkał się z Geremkiem, ale ten nie miał zielonego pojęcia o działaniach wolnego rynku. Geremek powiedział tylko: „Myślę, że pan ma rację”. „[…] Pracowaliśmy całą noc do świtu, aż w końcu wydrukowaliśmy piętnastostronicowy tekst” – relacjonuje Sachs. W innym miejscu swej książki pisze: „Usiadłem przy klawiaturze komputera i razem z Liptonem zaczęliśmy pisać tekst planu transformacji Polski. […] Było około godziny 23:30, razem z Liptonem i Lindenbergiem udaliśmy się do siedziby »Gazety Wyborczej«. […] Kuroń chciał mieć go gotowego już następnego dnia”.  Naomi Klein w Doktrynie szoku pisze: „Sachs i Lipton napisali plan polskiej terapii szokowej w ciągu jednej nocy. Miał piętnaście stron i, jak twierdził Sachs, »był to, jak sądzę, pierwszy raz, gdy ktoś napisał całościowy plan przejścia z gospodarki socjalistycznej do wolnego rynku«”. Po napisaniu przez Sachsa i Liptona planu, który zostanie nazwany „planem Balcerowicza”, obaj udali się do Michnika. Relację z tego spotkania zdał prof. Kieżun w książce Patologia transformacji. „Pierwsza wersja koncepcji była gotowa rano. Sachs zaniósł ją do Kuronia i natychmiast udał się do Michnika. Michnik wciąż powtarzał: »Nie jestem ekonomistą. Nie rozumiem tych rzeczy«. Na koniec rozmowy zapytał: »Czy to się uda?«. »Tak, uda się« – powiedział Sachs”. I rzeczywiście się udało… sprzedać lub zlikwidować polski przemysł, rolnictwo, banki i handel. „Na wiele lat zostaliśmy gołodupcami” – mówi prof. Bożek. Oni wszyscy sobie z Polski i Polaków zakpili, a społeczeństwo im zaufało i przyjęło ten plan w dobrej wierze. Za naiwność polityków Polacy zapłacili ogromną cenę, oby ostatni już raz!

Augustyn Wiernicki

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x