2024-05-08, Pod rozwagę - Augustyn Wiernicki
Druga wojna światowa zakończyła się nocą 8 maja 1945 roku aktem kapitulacji hitlerowskich Niemiec, przyjętym przez tzw. Wielką Trójkę, tj. USA, Anglię i Związek Radziecki.
Podczas konferencji jałtańskiej w lutym 1945 roku zapadła decyzja ustanowienia zachodniej granicy Polski, gdzie Gorzów i Ziemia Lubuska znalazły się w nowych polskich granicach. Tegoroczna 79. rocznica zakończenia II wojny światowej przywołuje szczególnie bolesne wspomnienia dla wielu żyjących świadków tamtych wojennych i powojennych dni. Pionierzy i Dzieci Wojny wspominają, jak wczesną wiosną 1945 roku rozpoczęły się przesiedlenia ich rodzin z polskich kresów wschodnich na ziemie zachodnie. Na Ziemię Lubuską, do Gorzowa przyjeżdżały całe transporty, po kilka rodzin w jednym towarowym wagonie, razem ze zwierzętami i niewielkim dobytkiem, jaki mogli zabrać ze sobą. Tu zastali w miastach zwały gruzów, splądrowane przez wojska sowieckie i rabusiów poniemieckie mieszkania, a na wsi puste spiżarnie i brak wszystkiego do życia.
To prawda, że Armia Czerwona zakończyła niemiecką okupację w Polsce. Równocześnie ta sama Armia, którą nadzorowała tajna policja NKWD, nie zapewniła bezpieczeństwa na ziemiach odzyskanych i pełnej niepodległości. Zaczęła się sowiecka niewola Polski i masowe represje stalinowskiego aparatu władzy. Polityczny aparat przejmował kontrolę nad Polską. Wdrażano od samego początku satelicki model zależności Polski od bolszewickiego i ateistycznego państwa. Armia Czerwona po przekroczeniu polskiej granicy w Sarnach na Wołyniu 3 stycznia 1944 r. nie zachowywała się jak sojusznik, ale jak zdobywca i okupant.
Obiekty Urzędu Bezpieczeństwa były typowymi katowniami. Dziesiątki tysięcy Polaków straciło w nich, lub przez nie życie, a kilkaset tysięcy zdrowie. NKWD zorganizowało sieć więzień, w których śmierć poniosło tysiące Polaków. W łącznym bilansie aresztowań dokonanych przez sowietów na ziemiach polskich (bez ziem wcielonych do ZSRS) wolność straciło aż 215 tys. osób.
Do dziś nie zbilansowano wszystkich zbrodni sowieckich w latach 1944-45, a w ogóle przemilczano zbrodnie okresu późniejszego, nawet te do lat siedemdziesiątych, a ofiar były tysiące. Polacy ginęli z rąk komunistów „przy okazji” rabunków polskiego mienia, gdy protestowali przeciw „władzy ludowej”, w obronie osób krzywdzonych, gwałconych kobiet czy kolektywizacji gospodarki rolnej. Polskę poddano po 1945 r. eksploatacji ekonomicznej. Przybrała ona formę wywozu Polaków na roboty, a także masowego zaboru mienia, wywożenia do Rosji całych fabryk, maszyn, wagonów, parowozów, a nawet elementów mostów i trakcji kolejowych. Bezmyślnie dewastowano, wyburzano całe śródmieścia miast i ich infrastrukturę. Oficjalnie te krzywdy były skrywane i cenzurowane, co do dziś utrudnia sporządzenie ich pełnego bilansu. Mamy jednak liczne relacje świadków i raporty, które pozwalają stwierdzić, że bandyckie zachowania czerwonoarmistów były normą. Do lasu chodzić dzieciom nie było wolno, bo tam były niewypały, a w szkole mówiono nam, że w lasach grasują „bandyci”. Dzisiaj wiemy, że byli to ukrywający się w lubuskich lasach partyzanci i żołnierze AK, którzy z lasów świętokrzyskich uciekli przed łapankami na zachód z myślą, że tu się ukryją. Miasta i fabryki były zrujnowane, studnie zniszczone, prądu nie było, sklepy puste i ludzie bez pieniędzy. Wiele rodzin oczekiwało na swych najbliższych, którzy nie wrócili z niewoli i z robót przymusowych, z obozów zagłady i wywózek w głąb Rosji. Dzieci sieroty przejmowały funkcję swoich nieobecnych rodziców, chłopcy na wsi musieli się zmierzyć z obowiązkami nieobecnych ojców, których nie pamiętali i często już nie zobaczyli. Sierocińce w Gorzowie były zapełnione. Dla dzieci, którym szkołę przerwała wojna, na naukę było już za późno, a do szkoły posyłano raczej te najmłodsze, bo starsze przejmowały obowiązki domowe. „O dobrych butach i ubraniu nie było co marzyć. W dodatku był stalinizm, bieda, zastraszone społeczeństwo i prześladowania UB ” - tak opowiadają nasze babcie i dziadkowie, Dzieci Wojny.
Krzywdy i cierpienia wyrządzone dzieciom podczas II wojny światowej są bezsporne i do dnia dzisiejszego bez zadośćuczynienia przez sprawców tego bestialstwa - hitlerowskich Niemiec, a następnie bolszewickiej Rosji. Od nich powinniśmy się domagać stosownych odszkodowań, których nie wyegzekwowały komunistyczne rządy i te liberalne, które nie miały i nadal nie mają woli nawet o tym Niemcom wspomnieć. Straty wojenne i pod okupacją niemiecką były ogromne. Zniszczono nam ponad 162.000 budynków mieszkalnych, 353.876 zagród wiejskich 14.000 fabryk, ponad 84.000 warsztatów rzemieślniczych i 968.000 gospodarstw domowych. Straty wojenne Warszawy wyniosły 85% - stolicę Polski zamieniono w wielkie gruzowisko. Warto odwiedzić Muzeum Powstania Warszawskiego by tą tragedię zobaczyć w dokumentach. Zniszczono 72% zabudowy mieszkalnej Polski, zniszczono i ukradziono 90% dóbr kultury narodowej i zabytków. Zniszczono muzea, teatry, kina i domy kultury, kościoły i biblioteki. Zniszczono 22 miliony książek. Niemcy zrabowały Polsce 616.000 dzieł sztuki o wartości 11 mld dolarów (wg kursu z 2001 r). Zniszczyli nam szkoły i uniwersytety, szpitale, ośrodki zdrowia i sanatoria. Niemcy zniszczyli nam 65% przemysłu chemicznego i 64% poligraficznego, 60% elektrotechnicznego i ponad 55% odzieżowego, 53% spożywczego i 48% metalowego. Zniszczyli polskie rolnictwo, hodowlę i lasy. Zagrabili lub zniszczyli 2.465 lokomotyw, 6.250 wagonów, 64 statki, Zniszczono 5.948 km torów kolejowych, 47.767 metrów bieżących mostów kolejowych i wiaduktów oraz 14.900 km dróg o twardej nawierzchni i 15.500 metrów mostów drogowych.
To tylko niewielki wycinek z katalogu strat wojennych Polski. Biuro Odszkodowań Wojennych przy Prezydium Rady Ministrów po II wojnie światowej oszacowało wartość strat wojennych Polski powstałych w wyniku okupacji i działań wojennych Niemiec (wartość z roku 2004) na ok. 700 miliardów dolarów amerykańskich. Straty wojenne Warszawy wynoszą 54 miliardy dolarów. Tych pieniędzy nam dzisiaj ciągle brakuje. Polska miała się z tej ruiny już nigdy nie podnieść, a jednak z tych „popiołów” powstała wielkim narodowym wysiłkiem, niczym cud.
Polska poniosła relatywnie największe wojenne straty osobowe. Pod okupacją niemiecką śmierć poniosło 2,7 miliona ludności narodowości polskiej i ok. 2,7 miliona obywateli polskich narodowości żydowskiej, w tym w niemieckich obozach koncentracyjnych zamordowano ponad 1,86 mln polskich Żydów. Zginęło 2,2 miliony dzieci, w tym milion to dzieci żydowskie, kilkaset tysięcy zostało okaleczonych fizycznie i psychicznie przez okupantów niemieckich. Prawie 1,5 miliona dzieci zostało sierotami i półsierotami. Dzieci były ofiarami gestapo, tylko niektóre przeżyły obozy masowej zagłady i pracy przymusowej. Były poddawane nieludzkim eksperymentom, wyniszczane głodem i ciężką ponad ich siły pracą fizyczną, upokarzane i nierzadko gwałcone. W okrutny sposób były zabierane rodzicom, co przez Międzynarodowy Trybunał w Norymberdze uznane zostało za zbrodnie. Niemcy ukradli polskim matkom do germanizacji ponad 200 tysięcy dzieci, a tylko 15% powróciło do Polski. Dzieci wywożone też były przez bolszewików do obozów w głębi Rosji i na Syberię, przeżyły koszmar deportacji, a później przesiedleń w bydlęcych wagonach, w warunkach urągających zasadom sanitarnym i higieny osobistej. Wiele dzieci na wygnaniu i w transporcie umarło. Były Małymi Żołnierzami w Warszawskim Powstaniu, były świadkami niemieckich egzekucji i łapanek. Doznały cierpień fizycznych i psychicznych, głodu, zimna, nieprzespanych nocy, pozbawione prawa do kształcenia i zdobycia zawodu.
Szczególny przykład bestialstwa miał miejsce w koncentracyjnym obozie w Łodzi – jedynym tego rodzaju w okupowanej Europie, gdzie 8 tys. polskich dzieci było zmuszone do ciężkiej pracy, Dzieci Zamojszczyzny wywożono do niemieckich rodzin w III Rzeszy i tak je germanizowano, że większość z nich nie wiedziała o swoim polskim pochodzeniu. Po wojnie wiele dzieci rozpoczęło tułaczkę, poszukiwanie najbliższych i walczyło o przetrwanie. Zmagały się w wyrównaniu utraconych szans edukacyjnych i zawodowych, co udało się tylko nielicznym. To właśnie Dzieci Wojny mają ogromny wkład w odbudowę zniszczonej Polski i zrujnowanego Gorzowa, to nasze babcie i dziadkowie, dzisiaj seniorzy powyżej 79. roku życia, których wg danych GUS jest w Polsce jeszcze ok. 2 mln. Dzieci Wojny w zdecydowanej większości nie uzyskały od Niemców żadnego zadośćuczynienia mimo bezspornie największego rachunku krzywd. To zawsze będziemy Niemcom przypominać.
Polskie Dzieci Wojny jeszcze do niedawna były zapomniane w publicystyce, pracach naukowych, w środkach przekazu, w podręcznikach szkolnych, a w polskiej polityce historycznej prawie nieobecne. Próbuje się ograniczać historię z nauczania szkolnego, szczególnie o okresie II wojny światowej. Czyżby działało w Polsce tak potężne lobby proniemieckie? Niemcy, jako sprawcy, koniecznie chcą wygasić wspominanie II wojny światowej. Żyją jeszcze Polskie Dzieci Wojny, to nasze babcie i dziadkowie, którzy pamięć o wojennej gehennie przekazują wnukom w depozycie dla kolejnych pokoleń.
Augustyn Wiernicki
Mimo wielu przeciwności wewnętrznych, ale przede wszystkim tych zewnętrznych, szczególnie związanych z covidem oraz wojną Rosji z Ukrainą, aktywność polskiej gospodarki, mierzona wskaźnikiem PKB, w pierwszym półroczu 2024 r. jest dobra i prognozuje się, że w br. gospodarka nasza wzrośnie o 3,5%.