Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Pod rozwagę - Augustyn Wiernicki »
Bernarda, Mony, Roksany , 14 września 2024

Spada poziom optymizmu przedsiębiorców

2024-08-09, Pod rozwagę - Augustyn Wiernicki

Obniżył się w Polsce w pierwszym półroczu 2024 r. Miesięczny Indeks Koniunktury. Dlaczego?

Na nowo musimy uczestniczyć w uruchamianiu Nowego Jedwabnego Szlaku
Na nowo musimy uczestniczyć w uruchamianiu Nowego Jedwabnego Szlaku Fot. pixabay.com

Od początku bieżącego roku do przedsiębiorców docierają nie najlepsze informacje z rynku wewnętrznego, ale też i z rynków zagranicznych. Główny analityk portalu Bankier.pl podaje, że w maju koniunktura w polskim sektorze wytwórczym pozostaje kiepska i raczej nie poprawi się w najbliższym czasie. Analitycy oczekiwali znacznie lepszego wyniku w polskiej gospodarce, tym bardziej że wynik za 2023 rok był dość obiecujący.

„W maju br. spadają przede wszystkim nowe zamówienia od kontrahentów i kooperantów, spada przez to eksport, produkcja i zatrudnienie. Aktywność zakupowa w handlu wewnętrznym też ma tendencję spadkową” – podała firma analityczna S&P Global.

Na rynku europejskim popyt w maju na wyroby przemysłowe produkowane w Polsce był nadal spadkowy. Tempo tego spadku było już pod koniec 2023 roku. Przyczyn tego stanu musimy szukać przede wszystkim w zaistniałych naszych gospodarczych warunkach, ale nie można też nie zauważyć pogorszenia się koniunktury u naszych sąsiadów na zachodzie. Źródło spadku zamówień eksportowych musimy też widzieć w poważnych kłopotach gospodarki niemieckiej i francuskiej oraz innych tzw. państw strefy euro. Obydwie gospodarki, szczególnie niemiecka, są mocno powiązane kooperacyjnie z gospodarką polską. Niemcy też popadają w pesymizm, a to Polsce niczego dobrego nie przyniesie. Zdaniem analityków nie ma gwarancji, że przy obecnej polityce gospodarczej państwa polskiego koniunktura szybko nadejdzie.

Widzimy to też w Gorzowie. W sklepach kolejek nie ma, nawet w tych spożywczych najpilniejszej potrzeby. Galerie są raczej puste, w niektórych większych zakładach produkcyjnych mamy do czynienia ze zmniejszaniem zatrudnienia, małe sklepy się zwijają, a małe zakłady ledwo już wegetują. W sprzedaży dóbr bardziej luksusowych jest wyraźny spadek, w branży gospodarstwa domowego widać, że ludzie oszczędzają i zakupy przesuwają na plan dalszy. Regulacje płac nie wyrównały utraty siły nabywczej płac sprzed tej zeszłorocznej kilkunastoprocentowej inflacji, ale obecne płace nie nadążają też za aktualną inflacją, choć już jednocyfrową. Przedsiębiorcy boją się robić podwyżki swoim załogom ze względu na niepewną sytuację finansową swych firm. I tak błędne koło gospodarki składające się z postępującej drożyzny towarów, wplecionej w stagnację produkcji i spadającej konsumpcji oraz eksportu, popyt dławiony inflacją i spadającą realną siłą nabywczą płac, się zamyka.

Czy jest jakieś antidotum na to zaklęte koło gospodarczej niemocy? Oczywiście, że jest! Teoria ekonomiczna Keynesa zakłada, że w okresach niskiego popytu rządy powinny podejmować działania mające na celu pobudzenie gospodarki. A więc potrzebna jest dziś wyjątkowa aktywność rządu. Jeden z czynników aktywizacji gospodarczej próbuje uruchomić prezydent Andrzej Duda obiecującą czerwcową wizytą w Chinach i owocnym spotkaniem z przewodniczącym ChRL  Xi Jinpingiem.

W Polsce potrzebne są duże inwestycje w technologie nowej generacji, w przemysł energetyczny i techniczny, a to złożona oferta dla Chin. My zaś mamy spore nadwyżki wysokiej jakości produkcji spożywczej, rolniczej i ogrodniczej. Za największy sukces prezydenta Polski należy uznać zniesienie zakazu importu do Chin polskiego drobiu i regionalizację jego tam sprzedaży oraz podpisanie pięciu ważnych porozumień gospodarczych z Chinami. Gdyby to się uruchomić udało… Ale w kolejnym etapie tej aktywności w chińskim kierunku potrzebny jest spory wysiłek ministrów i ministerek obecnego rządu. Mam wrażenie, że ci nowi i młodzi ministrowie oraz ministerki dopiero się uczą tej międzynarodowej gospodarki. Lepiej im idzie walka z religią w szkole i z Kościołem, wymyślanie programów szkolnych, które na przykład w Szwecji dawno „zbankrutowały” – i dlatego czasu na gospodarkę im nie staje… To wygląda jakby nie było ważniejszych spraw dla Polaków.

A tu pojawiają się nowe szanse. Zaraz po wizycie prezydenta w Chinach tam do swoich odpowiedników winni jechać nasi ministrowie czy ministry (?) i już na roboczo finalizować przepływ towarów i usług na kierunku Polska – Chiny. Na nowo musimy uczestniczyć w uruchamianiu Nowego Jedwabnego Szlaku, który ma początek od Lanzhou, przez Urumczi, Ałma Atę, dalej przez Samarkandę, Duszanbe, Teheran, Istambuł, przed wojną z Ukrainą była też Moskwa i dalej przez wiele polskich miast do Rotterdamu – oczywiście Szlak działa w obydwie strony. A droga morska Nowego Jedwabnego Szlaku zaczyna się w Kantonie, dalej przez Singapur i Kuala Lumpur i kończy się w Gdańsku.

Każde główne miasto na trasie Szlaku pełni funkcję centrum przeładunkowego. Żeby obsłużyć towarowo taką trasę, a później wielki rynek chiński, to raczej zabrakłoby nam towarów. Polska musiałaby stać się wielkim hubem i europejskim centrum logistycznym tego Szlaku, szczególnie dla środkowo-wschodniej Europy. Obiecująca to perspektywa i godna wielkiego wysiłku. Tylko kto na ten Nowy Jedwabny Szlak Polskę wprowadzi, sprawnie uruchomi i pójdzie „za ciosem” dobrej atmosfery po wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w Pekinie u samego Xi Jinpinga? Przywódca chiński naszego prezydenta nazwał przyjacielem! Czy to nic nie znaczy? Chińczycy wiedzą, co robić, bo im Polska w tym rejonie świata jest potrzebna…

A my? A my jeszcze dyskutujemy, czy budować Centralny Port Komunikacyjny, mimo że lotnisko Chopina jest już niewydolne, czy rozbudowywać porty i stocznie, nabrzeża przeładunkowe i elewatory zbożowe, czy udrożnić transport Odrą, a w końcu czy budować elektrownie atomowe, bo w innym wypadku prąd trzeba będzie kupować z Niemiec. Dzisiaj mamy informację, że CPK chętnie przejmą małe Węgry, bo zauważyły w tym ogromną i historyczną swoją szansę. A u nas działa zaklęcie: „pieniędzy nie ma i nie będzie”…

Funkcjonują tematy zastępcze, jakby na przekór Polakom. Potrzebni są nam tacy Grabski i Kwiatkowski, którzy wiedzieli, jak rozwijać gospodarkę w warunkach wtedy światowego kryzysu. W oparciu o polskie banki, polski pieniądz i polską pracowitość ruszyli przecież polską gospodarkę w okresie międzywojennym z kompletnych popiołów pożogi I wojny światowej. Przecież to samo zrobiliśmy po II wojnie światowej i odbudowaliśmy zrujnowaną Polskę. Tak trudno to zrozumieć? Tak trudno się tego nauczyć?

Chińczycy dzisiaj nie zajmują się żadnym CO2, nie obciążają swego rozwojowego budżetu kosztami Zielonego Ładu. Jak trzeba będzie, to nasze CO2 odkupią i przerobią je najnowszymi już technologiami na czysty i wysokokaloryczny węgiel (C) oraz czysty tlen (O2). Jeszcze będzie tak, że tego CO2 zabraknie. Takie technologie przerobu CO2 już są, tylko na razie nie na dużą skalę i dlatego dość drogie.

Chiny pieniądze ładują w rozwój gospodarczy, a my?… A my się borykamy z Zielonym Ładem, walczymy z CO2, siłujemy się z uchodźcami, którym musimy budować całe osiedla i dawać wysokie zasiłki, a oni pracować u nas ani myślą. Transport dotychczasowy likwidujemy, bo przez dyrektywy unijne już nam się zaczyna nie opłacać i przestajemy być transportową potęgą Europy; swoje samochody zamieniamy na kosztowne elektryki, a Chińczycy mają to gdzieś... Ewentualnie będą nam te swoje tańsze elektryki sprzedawać, wykańczając tym europejski przemysł samochodowy, co zresztą już czynią i kryzys w UE pogłębiają.

Likwidujemy kopalnie węgla i próbujemy na siłę przechodzić na tzw. odnawialne i ryzykowne źródła energii, a oni zwiększają produkcję węgla i wprowadzają technologie czystego spalania. Tą zieloną ideologią doprowadzamy swoje społeczeństwa do biedy, a oni budują na naszej ideologicznej zielonej naiwności swój dobrobyt. Jest to wszystko bardzo ciekawe i tajemnicze – tylko po co to wszystko UE robi?

Już pisałem, że o czystość naszej planety trzeba dbać, tylko dlaczego w taki ideologiczny sposób? Liczymy na duże pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Rzeczywiście, jeżeli UE nam je w końcu przekaże, oczywiście na swoich i dla nas kontrowersyjnych warunkach, a my je uruchomimy i dobrze zainwestujemy, to może być z tego wielki pożytek. Tylko trzeba pamiętać, że to nie jest nam dawana jakaś finansowa darowizna. Nie wdając się w szczegóły: to są pieniądze oprocentowane, które bezpośrednio w ratach lub pośrednio w składce unijnej i tak spłacić musimy.

„Czy z tego będzie chleb?” – zapytałby człowiek mądry. Będzie, jeżeli nie wydamy tych pieniędzy na jakieś ścieżki rowerowe, budowanie „betonozy”, kolejnych kosztotwórczych, a nie produkcyjnych inwestycji, na różne zbytki, na wiatraki z niemieckiego odzysku, na wymianę niedawno instalowanych nowych pieców gazowych na, ponoć, bardziej eko źródła ciepła z importu zachodniego... aby tylko nie na budowę polskich fabryk produkujących urządzenia taniej energii odnawialnej. Jak mówią politycy, te pieniądze są w dużej mierze znaczone i adresowane pod określony globalny zachodni przemysł.

Już pisałem, że to mi pachnie wojną gospodarczą, która nas osłabia! Dookoła nas tylko wielkie zachodnie centra handlowe i wielkie bazy logistyczne służące zachodnim korporacjom. My dla swego rozwoju z tego niewiele mamy. To wszystko powoduje, że spada poziom optymizmu przedsiębiorców oraz obniżył się w Polsce w pierwszym półroczu 2024 r. Miesięczny Indeks Koniunktury. Idzie bieda i trzeba jej już zaradzić!  Będzie gorzej po podwyżkach cen energii elektrycznej, gazu, wody i paliw. Ministerstwo Finansów niedawno podało, że deficyt budżetu państwa po maju br. wyniósł 53,1 mld zł, co już stanowi 28,9 proc. planu rocznego. Przecież do końca roku przynajmniej się podwoi. Zbliża się katastrofa budżetowa. Unia uruchomiła wobec Polski procedurę nadmiernego zadłużenia. Polska będzie musiała uruchomić ogromny program naprawczy, który de facto polega na zaciskaniu pasa. W naszym przypadku to program biedy, jak w Grecji.

Szykuje nam się dodatkowo armagedon w  systemie prawnym, szczególnie w ustawodawczym i prokuratorsko-sędziowskim, a dodatkowo Unia wymaga od Polski totalnego podporządkowania kosztem utraty suwerenności. To wszystko nie idzie tak jak powinno, ten kierunek trzeba zmienić. Będzie źle… może nawet bardzo źle! Zdajemy sobie sprawę, że dla rządu polskiego jest to trudna polityczno-gospodarcza sytuacja, ale też dlatego społeczeństwo dzisiaj wymaga jedności w działaniu dla Polski wszystkich sił politycznych, a od rządu polskiego twardego zdeterminowanego stanowiska oraz działania bez kompromisów godzących w interesy Polaków.  PILNE!

„Larum grają! Wojna! Nieprzyjaciel w granicach! A ty się nie zrywasz? Szabli nie chwytasz? Na koń nie siadasz?”. Niech nam drogowskazem będzie dzisiaj ten fragment z Pana Wołodyjowskiego Henryka Sienkiewicza. Boże Błogosław Polsce.

Augustyn Wiernicki

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x