2023-01-05, Piłka nożna
W 1959 roku piłkarze Unii Gorzów osiągnęli ogromny sukces i awansowali do drugiej ligi.
Udział w tym triumfie miał m.in. znany gorzowski architekt Jerzy Kaszyca, wówczas zaledwie 16-letni piłkarz, regularnie występujący w pierwszym składzie Unii.
- Na piłkarskie treningi i mecze chodziłem w tajemnicy przed ojcem, on o tym nic nie wiedział – opowiada nam Jerzy Kaszyca. - Miałem natomiast obowiązek chodzenia do szkoły muzycznej na lekcje gry na skrzypcach. Gdy przychodził mecz wyjazdowy ubierałem się w garnitur brałem skrzypce i mówiłem ojcu, że jadę na koncert. Koledzy i trenerzy zawsze mnie prosili, abym coś zagrał i tak zaczynały się śpiewy i dobra w atmosfera w wesołym autobusie – dodał.
Po pokonaniu lokalnych drużyn z ówczesnego województwa zielonogórskiego piłkarze Unii przystąpili do baraży o wejście do drugiej ligi. Rywalami były zespoły Pafawagu Wrocław, Lotnika Warszawy i Polonii Poznań. Ostatecznie gorzowski zespół po zaciętej walce wygrał rywalizację z przeciwnikami z większych ośrodków i awansował do drugiej ligi.
- W Poznaniu w meczu wyjazdowym wygraliśmy z Polonią Poznań, a ja strzeliłem jedną z decydujących bramek. Radość moja była ogromna, a powrót do Gorzowa, jak zwykle, urozmaicałem grając na skrzypcach. Szeroka relacja o naszym zwycięstwie pojawiła się na drugi dzień w prasie. Zobaczył to mój tato i niesamowicie się zdenerwował. Trochę mi się dostało po tyłku, a na skrzypcach w domu, jako karę, musiałem ćwiczyć dłużej. Tak to po trzech latach moja tajemnica wyszła na jaw, że zamiast na występach ze skrzypcami na koncertach, skupiam się na piłce nożnej - wspomina z uśmiechem Kaszyca.
Fragment relacji z Gazety Zielonogórskiej z dnia 28 września 1959 roku
Młody Kaszyca otrzymał kategoryczny zakaz treningów i spotkań piłkarskich od rodzica i miał się skupić tylko na szlifowaniu umiejętności gry na skrzypcach.
- Mogłem tylko pomarzyć o kopaniu piłki i o swojej sytuacji powiedziałem działaczom Unii. Powiedzieli mi, żebym się nie martwił i oni jakoś to załatwią. Odwiedzili w domu ojca i po dłuższych rozmowach go „rozmiękczyli”. Mogłem znowu grać w piłkę, ale priorytetem były nadal skrzypce, a koledzy i trenerzy stale prosili, abym coś im zagrał na wyjazdowych eskapadach - zakończył Kaszyca.
Kaszyca swoją sportową drogę kontynuował we Wrocławiu, gdzie studiował i zdecydował się ostatecznie na koszykówkę. Jako koszykarz grał m.in. w drugoligowej Pogoni Szczecin, a potem w Komunalnych Gorzów. Dalej został głównym architektem nowo powstałego województwa gorzowskiego, ale cały czas był obecny przy sporcie pełniąc różne funkcje m.in. prezesa Gorzowskiego Okręgowego Związku Koszykówki.
Przemysław Dygas
Relacja z Gazety Zielonogórskiej z dnia 2 listopada 1959 roku
W kolejnym spotkaniu trzeciej ligi zespół CFB Stilonu zagrał na własnym boisku z Podlesianką Katowice.