Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Piłka nożna »
Agnieszki, Jarosława, Nory , 21 stycznia 2025

Często wracają i nie chcą już grać dalej

2023-05-11, Piłka nożna

Ze Sławomirem Bednarczykiem, prezesem i trenerem klubu sportowego Progres Gorzów, rozmawia Przemysław Dygas

Sławomir Bednarczyk i jego młodzi zawodnicy
Sławomir Bednarczyk i jego młodzi zawodnicy Ze zbiorów S. Bednarczyka

- Kilka lat temu gorzowskie kluby podpisały umowę o współpracy dotyczącą podniesienia poziomu młodzieżowej piłki w Gorzowie. Jak pan ocenia ten projekt i czy przyniósł spodziewane efekty?

- Tak, współpraca trwa nadal. Przekazujemy chłopców do Gorzowskiego Centrum Piłkarskiego. Sam projekt jest bardzo dobrym pomysłem. Chłopców łączymy w jeden zespół, co podnosi poziom sportowy. Martwi tylko to, że w seniorach nie do końca daje im się szanse. W juniorach praca z młodzieżą jest na bardzo dobrym poziomie.

- Czy dobry młody zawodnik w Gorzowie rzuca się od razu w oczy skautom z ekstraklasy czy musi jednak jeździć od klubu do klubu na testy?

- Oczywiście, że skautom rzucają się w oczy młodzi zdolni chłopcy. Trafiają do notesów i są obserwowani przez jakiś czas, następnie zapraszani na testy. Problem w tym, że rodzice szybko się „podpalają” i jeżeli tylko pojawia się oferta, natychmiast chcą oddawać syna do topowej akademii. Nie analizują środowiska, do jakiego ma trafić chłopiec. Myślą tylko w kategoriach „mój syn jest w topowej akademii”. Trafiają do zespołu, gdzie w wieku 11 czy 13 lat trzeba ciągle rywalizować o przetrwanie. To jest duże obciążenie dla chłopca.  Bez rodziców, z dala od domu, to nie są idealne warunki do rozwoju dla takiego adepta. Niewielki odsetek przetrwa. Wielu wraca i już nie chce uprawiać piłki, bo myśli, że są słabi, skoro tam nie dali rady. Szkoda, bo wielu utalentowanych zawodników przez to znika.  

- Przykład pana syna, który w młodym wieku trafił do Śląska Wrocław, to wzorowy model rozwoju młodego piłkarza, który musi w odpowiednim momencie wyjechać z Gorzowa?

- Patryk zawsze ciężko pracował na treningach.  Był zdeterminowany, aby grać w piłkę. Może być wzorem do naśladowania, jeżeli chodzi właśnie o pracę i determinację. W młodszych kategoriach nie był wiodącym piłkarzem. On od zawsze słuchał na treningach i starał się wykonywać wszystko jak najlepiej. W jego przypadku rzeczywiście mieliśmy wcześniej propozycje z innych akademii, ale uważałem, że nie jest gotowy na wyjazd z domu. Kiedy trafił do Gorzowskiego Centrum Piłkarskiego do trenera Kaczmarczyka uznaliśmy, że to jest idealne środowisko do rozwoju w danym momencie. Kiedy trafił do seniorów i nie otrzymywał szans na łapanie minut, w pewnym momencie pojawił się regres. Uznaliśmy, że najlepiej, jak wróci do juniorów i tak się stało. Tam ponownie się odbudował i stwierdziliśmy, że skoro tutaj będzie ciężko, żeby grać w seniorach, trzeba szukać gry w CLJ. Patryk otrzymał zaproszenie na testy do trzech akademii. W jednej z nich wypadł na podobnym poziomie jak ich zawodnicy, więc trener stwierdził, że szkoda żeby został i siedział na rezerwie dopóki nauczy się ich zadań. W kolejnych dwóch akademiach również wypadł dobrze.W ten sposób wylądował w Śląsku Wrocław. Jego przykład pokazuje, że w wieku 17 lat można załapać się do topowej akademii. Nie wiem, czy to był najlepszy czas dla niego, żeby wyjechać, ale wiem, że wcześniej nie był gotowy.

- Ogląda pan wszystkie mecze syna w barwach Śląska?

 - Tak, staram się oglądać wszystkie mecze. Często oglądam transmisję na żywo, jeżeli jest lub kiedy syn ma nagranie.

- Słyszymy o aktach wandalizmu na waszych obiektach. Co dokładnie się stało i jak z tym walczyć?

- Tak, w naszym kraju niestety to „norma”. Co nie moje mogę zniszczyć. Ludzie nie szanują czyjejś własności. Tym razem połamano nam dwie bramki i uszkodzono ogrodzenie.

- Jak wygląda rozwój waszej bazy w Wojcieszycach?

- Staramy się, aby nasze dzieci grały na dobrze przygotowanych boiskach. W Wojcieszycach trenują starsze roczniki, a mecze ligowe grają wszyscy. Mamy też teren pod drugie boisko, na którym jest położone nawodnienie. Mamy trawę do wysiania, ale brakuje nam około 20 tysięcy na dokończenie inwestycji. Niestety, dzisiaj ciężko jest pozyskać taką kwotę, ponieważ wszystkim brakuje funduszy. Może kiedyś znajdzie się ktoś życzliwy, kto nam pomoże dokończyć inwestycję. Trzeba usunąć chwasty, przejechać włóką i wysiać trawę. Niby mało, ale koszt spory.

- Ilu w tej chwili macie zawodników?

- Obecnie trenuje ponad 170 zawodników. Otworzyliśmy nabór do rocznika 2018/2019. Chętnych oczywiście zapraszamy.

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x