2024-07-05, Tym żyje Gorzów
W Gorzowie trwają konsultacje w sprawie zmiany nazwy miasta z „Gorzów Wielkopolski” na „Gorzów”, choć w tym przypadku można mówić o chęci powrotu do historycznej nazwy, jakim jest Gorzów.
Inicjatywa ta wyszła ze strony Komitetu Obywatelskiego, który w końcu października 2023 roku złożył do prezydenta miasta wniosek w tej sprawie. Jednym z członków komitetu jest Honorowy Obywatel Miasta Gorzowa Wielkopolskiego, prof. Dariusz A. Rymar, na co dzień dyrektor Archiwum Państwowego w Gorzowie.
Prof. Dariusz A. Rymar wyjaśnia w poniższym artykule, dlaczego warto podjąć decyzję o powrocie do dawnej, krótszej a przede wszystkim prawidłowej nazwy miasta, ponieważ obecna na wiele istotnych wad, pomimo, że funkcjonuje od połowy 1946 roku.
1. Bo wpłynie to pozytywnie na wizerunek miasta i jego postrzeganie w kraju i świecie. Skrócenie nazwy zalecali twórcy marki Gorzowa, a są to przecież specjaliści od marketingu. Nazwa krótka jest łatwiejsza do zapamiętania i bez komponentu „Wielkopolski” nie będzie sytuowała Gorzowa w Wielkopolsce. Wiele osób w Polsce słysząc nazwę naszego miasta jest przekonana, że położone jest ono na terenie woj. wielkopolskiego! A przecież nawet Poznań nie ma w nazwie „Wielkopolski”. Dlaczego zatem miasto wojewódzkie Gorzów ma promować inny region niż ten, w którym jest położony? Zresztą żadne miasto wojewódzkie w kraju, a też trudno znaleźć duże miasto, które ma w nazwie przymiotnik dookreślający jego położenie. Taki przymiotnik oznacza zwykle miasto małe, które musi się promować poprzez nazwę regionu, w którym się znajduje. Spodziewam się zatem korzyści płynących z łatwiejszego odbioru nazwy (np. obecnie jest ona trudna do wymówienia przez cudzoziemskich inwestorów). Poza tym już samo mówienie o tej sprawie powoduje, że o Gorzowie jest głośniej w mediach, także krajowych, co już jest korzyścią.
2. Bo tak będzie wygodniej. Uprościmy sobie życie. Obecna nazwa składa się aż z 18 znaków, po skróceniu będzie to tylko 6 znaków. Chyba wszystkim zdarzyło się wypełniać rubrykę „miejsce zamieszkania” w jakimś formularzu. Ile jest pracy z wypisywaniem tak długiej nazwy? A czasem trzeba ją napisać kilka razy. Poza tym w praktyce mało kto używa pełnej nazwy miasta (chociaż pełna nazwa ma też swoich zwolenników). Mamy zatem Radio Gorzów, Klub Sportowy Stal Gorzów, Stilon Gorzów, Arena Gorzów itp.
3. Bo przeciw skróceniu nazwy nie przemawiają względy historyczne. Względy historyczne są tu w ogóle mało istotne. Podnoszę ten problem gdyż przeciwnicy skrócenia nazwy miasta często odwołują się do historii, niesłusznie wiążąc Gorzów z Wielkopolską już w średniowieczu. Zresztą nawet gdyby tak było (a nie było!), że 700 lat temu Gorzów był przez chwilę w Wielkopolsce, to jakie to ma znaczenie dla nas dziś, żyjących w XXI wieku, gdy czas płynie tak szybko, że nawet lektura prasy często ogranicza się do samych nagłówków?!
4. Bo nazwa z przymiotnikiem deprecjonuje miasto. Tylko niewielkie miejscowości muszą się jakoś dookreślać. Nie dotyczy to Gorzowa – miasta – stolicy województwa.
5. Bo pełna, dwuczęściowa nazwa jest kłopotliwa w użyciu, np. nie mieści się w logach, na szyldach. Stąd często pojawia się skrót „Wlkp.”, który wygląda fatalnie, wręcz pogardliwie. Nawet w oficjalnych miejscach najczęściej pojawia się tylko skrót. A według ekspertów jest on niedopuszczalny. Dlaczego zwolennicy pozostawienia nazwy w dotychczasowym brzmieniu na ogół nie używają pełnej nazwy, tylko mówią o „Gorzowie”, albo piszą „Gorzów Wlkp.”?
Streszczając sprawy historyczne bez zagłębiania się w szczegóły tej skomplikowanej i do końca niejasnej materii sprawa przynależności Gorzowa do Wielkopolski wyglądała następująco:
Gorzów został założony w roku 1257 na północnym brzegu Warty. Miasto aż do roku 1945 znajdowało się w granicach zmieniających się państwowości niemieckich i nigdy wcześniej do Wielkopolski nie należało. Podobno jeszcze w XIV wieku na moście w Gorzowie znajdował się polski znak graniczny. Bo faktycznie obszar dzisiejszego Zamościa, zwanego obecnie częściej Zawarciem, znajdował się przez pewien czas w Polsce (czyli też Wielkopolsce), jednak w nie do końca jasnych okolicznościach od Polski odpadł. Zamoście faktycznie znajdowało się również w diecezji poznańskiej, pomimo że sam Gorzów należał do diecezji kamieńskiej. Jednak Polska aż do epoki rozbiorowej stała na stanowisku granicy na połowie koryta rzeki Warty, mniej więcej do wysokości Gorzowa. Jednak do Gorzowa, czyli miasta ulokowanego na północnym brzegu Warty, nie zgłaszała roszczeń. Miasto było w obszarze niemieckim i w Polsce znalazło się dopiero w roku 1945.
Już w XIX wieku pojawiły się polskie odpowiedniki nazwy miasta: Górzew (1838), Gorzew (1843) i Winnagóra (1894). Prawdopodobnie jednak dopiero w okresie I wojny światowej nastąpiło w Polsce przypisanie niemieckiemu jeszcze Landsbergowi polskiego odpowiednika: Gorzów. Taka nazwa pojawiała się na mapach wydawanych we Lwowie m.in. przez wybitnego uczonego prof. Eugeniusza Romera. I taka nazwa funkcjonowała w niektórych polskich wydawnictwach do roku 1945. W roku 1945 do Gorzowa właśnie przybyli polscy osadnicy z Florianem Kroenke na czele. Dopiero w maju 1946 wprowadzono urzędowo nazwę z dodatkiem „Wielkopolski”. Było to spowodowane tym, że Gorzów znajdował się w tym czasie w województwie poznańskim (miało to miejsce w latach 1945–1950) i chodziło o odróżnienie jego nazwy od innych miejscowości o nazwie Gorzów (miasta Gorzów Śląski i wsi Gorzów). Było to przecież w okresie gdy nie istniały jeszcze kody pocztowe, a geografii Ziem Zachodnich i Północnych przyłączonych do Polski w roku 1945 dopiero się uczono. Za dołożeniem miastu dodatku „Wielkopolski” stała ministerialna Komisja Ustalania Nazw Miejscowości, która zdecydowała o tym na posiedzeniu 2-4 marca 1946. Co ciekawe z tych obrad nie sporządzono protokołu, a zatem nie wiemy kto zgłosił taki pomysł, jak był umotywowany ani też czy wywołał jakąś dyskusję.
A zatem skrócenie nazwy byłoby powrotem do pierwotnej, przedwojennej nazwy miasta.
Argumentacja przeciwników skrócenia nazwy i powrotu do jej pierwotnego brzmienia najczęściej przybiera formę następujących zarzutów:
Odpowiadając na takie zarzuty można stwierdzić, że:
Na stronie internetowej Stargardu znalazłem następujące informacje na ten temat:
Jak to wygląda w praktyce
Koszty związane ze zmianą nazwy miejscowości mogą być rozłożone na kilka lat. Brak jest bowiem przepisów prawnych, które określałyby, w jakim okresie czasu zmian tych należałoby dokonać. Można zatem przyjąć, iż zmiany dokonywane mogą być sukcesywnie w zależności od konkretnej sytuacji i wynikających z niej potrzeb.
Co to oznacza
Jeśli jakakolwiek instytucja uzna, iż z wymianą szyldu wstrzyma się do momentu jego wymiany z powodu np. zniszczenia nie ma podstaw prawnych, które powodowałyby, że poniesie z tego tytułu jakiekolwiek konsekwencje. Identycznie wygląda kwestia korzystania z druków czy wizytówek ze starą nazwą miejscowości. Każdy z podmiotów może uznać, iż druki będą wykorzystywane do momentu wyczerpania zapasów. (http://um.stargard.pl/zn/, dostęp 22.01.2016) (obecnie zob. TUTAJ.)
A zatem co do kosztów:
Dariusz A. Rymar, Gorzów 17 czerwca 2024 r.
W czwartek (23 stycznia) - jak co roku – w naszym mieście rozpoczyna się akcja doręczania decyzji w sprawie wymiaru podatku od nieruchomości oraz podatku rolnego.