2024-12-19, Arena Gorzów... DZIEJE SIĘ!
Czwartej z rzędu porażki doznali siatkarze Cuprum Stilonu Gorzów i powoli muszą oglądać się na strefę spadkową.
Po porażkach do zera z Indykpolem AZS w Olsztynie, u siebie z Bogdanką Lublin i poniedziałkowej z Treflem w Gdańsku liczyliśmy, że tym razem stać podopiecznych trenera Andrzeja Kowala na zdobycie punktów w starciu ze Skrą Bełchatów. Zanim siatkarze wyszli na parkiecie odbyła się miła uroczystość wręczenia prezentów Grzegorzowi Łomaczowi, kolejnemu polskiemu tegorocznemu medalisty igrzysk olimpijskich w Paryżu, który odwiedził Arenę Gorzów. Prezent otrzymał też asystent polskiego selekcjonera Kamil Nalepka, na co dzień pracujący w sztabie Skry Bełchatów.
Spotkanie rozpoczęło się bardzo dobrze dla naszego zespołu, który szybko objął kilkupunktowe prowadzenie, a kiedy było 19:14 nikt z ponad trzytysięcznej widowni nie miał wątpliwości, że po dziewięciu z rzędu przegranych setach na koncie Stilonu zostanie zapisane wreszcie zwycięstwo. Inaczej myśleli tylko goście, którzy zdobywając cztery punkty z rzędu zbliżyli się na jedno oczko (19:18), ale tym razem gorzowianie wytrzymali końcówkę seta i pewnie wygrali inauguracyjną odsłonę.
W drugiej partii lepiej początkowo grali bełchatowianie, prowadzili 6:2, 9:5, a nawet 13:8. Gospodarze nie poddali się łatwo, zaczęli powoli odrabiać straty, zbliżyli się na jeden punkt (15:16), ale dziewięciokrotni mistrzowie Polski to zbyt doświadczony zespół, żeby pozwolić sobie na łatwą stratę kilku punktów i ostatecznie wygrali pewnie.
Trzeci set świetnie układał się dla stilonowców do stanu 13:9. W tym momencie zagrywkę zepsuł Robert Taht i po drugiej stronie w polu zagrywki stanął 28-letni Irańczyk Amin Esmaeilnezhad. Leworęczny gracz popisał się siedmioma znakomitymi bombami, z którymi gorzowianie mieli gigantyczne problemy. I nawet jak, którą z tych zagrywek odebrali, to potem byli zatrzymywani blokiem lub ich atak kończył się na obronie rywali i skutecznym kontrataku. Dopiero przy wyniku 13:17 Kamil Kwasowski jakoś przebił się przez ręce Łomacza i Esmaeilnezhad zakończył swoje siatkarskie przedstawienie. Genialne, trzeba uczciwie powiedzieć. Goście na tyle wypracowali przewagę, że nie mieli problemów z wygraniem tego seta.
A potem rozpędzeni już i grający naprawdę solidną siatkówkę gracze ze Skry wygrali ostatnią partię, w której Stilon walczył dzielnie, chwilami prowadził, miał swoje szanse na odskoczenie na kilka punktów, lecz brakowało stabilności. Trener Kowal przez cały praktycznie mecz co chwilę rotował składem, bo poza praktycznie skutecznym Chizobą Neves Atu i nieźle grającym środkiem Jakubem Strulakiem reszta zawodników miała nadmiernie duże przestoje, robiła sporo błędów i zabrakło potem tej konsekwencji, żeby powalczyć chociaż o tie-breaka. MVP meczu został Michał Szalacha.
Robert Borowy
Zdjęcia: Bogusław Sacharczuk
CUPRUM STILON GORZÓW – PGE GiEK SKRA BEŁCHATÓW 1:3 (25:19, 20:25, 20:25, 23:25)
Nowa, czwarta edycja kultowego koncertu muzyki filmowej i epickiej zabierze widzów w pasjonującą podróż po świecie fauny, flory, niezwykłych krajobrazów, różnorodnych kultur i architektury.