2025-11-16, Arena Gorzów... DZIEJE SIĘ!
Polskie tenisistki nie zawiodły i wywalczyły w Gorzowie awans do fazy pucharowej Billie Jean King Cup. W kwietniu przyszłego roku dowiemy się, czy zagrają one w turnieju finałowym.
W ostatnim dniu rozgrywanego w Arenie Gorzów turnieju kwalifikacyjnego mieliśmy dowiedzieć się, która z dwóch reprezentacji – Polski czy Rumunii – awansuje do dalszej rywalizacji. Faworytkami były Polki i nie zawiodły, wygrywając ostatecznie 3:0.
Jako pierwsza na kort z naszych zawodniczek wyszła Linda Klimovicova, co mogło stanowić pewne zaskoczenie, ponieważ dwa dni wcześniej w singlu zagrała Katarzyna Kawa i pewnie wygrała swój pojedynek z Nowozelandką. Kapitan naszej drużyny Dawid Celt zaskoczył jednak kibiców, ale nie swój team.
– Mam w drużynie same dobre zawodniczki i na pewno pomysły nie rodzą się u mnie nagle. Piątkowy występ Lindy w deblu miał jej pomóc oswoić się debiutem w reprezentacji, ale też z liczną publicznością. Oczywiście to nie była dla mnie łatwa decyzja, żeby odstawić od gry singlowej Kasię, ale chcę rozwijać tę drużynę i muszę sprowadzać do zespołu nowe zawodniczki. Razem ze sztabem szkoleniowym uznaliśmy, że będzie to dobry moment na wprowadzenie Lindy dla gry pojedynczej – wyjaśnił Dawid Celt.
Naturalizowana przed rokiem Polka zagrała z Eleną Ruxandrą Bertea i przez pierwszych pięć gemów walka była bardzo wyrównana. Przełom nastąpił w szóstym gemie, w którym to Klimovicova przełamała Rumunkę i już nie oddała jej ani na chwilę inicjatywy. Piorunujący był szczególnie drugi set, w którym do stanu 5:0 nasza tenisistka przegrała tylko jedną piłkę, a 20 wygrała. Dopiero w szóstym gemie jej rywalka złapał kontakt, wygrała go pewnie, ale następny ponownie na ,,sucho’’ zakończył się zwycięstwem Lindy i całe spotkanie rozstrzygnęła ona na swoją korzyść 2:0.
Drugie spotkanie, w którym to na korcie pojawiła się Iga Świątek zaczęło się od wizyty niespodziewanego gościa. Był nim sześciokrotny indywidualny mistrz świata na żużlu Bartosz Zmarzlik, który na chwilę zamienił się w sędziego losującego prawo wyboru przez daną zawodniczkę podania lub strony kortu. Jego ręka była szczęśliwa dla… Rumunki., która wybrała serwis. Może dlatego mecz początkowo był bardzo ciekawy i chwilami wyrównany. Rywalka drugiej rakiety świata - Gabriela Lee – robiła wszystko, żeby dotrzymywać Polce kroku i w pierwszym secie dosyć długo była w grze. Dopiero w końcówce straciła ten kontakt, ale inna sprawa, że Świątek zaczęła łapać swój rytm i powtarzalność uderzeń. A że miała piorunujące uderzenia najczęściej kończyła one poszczególne akcje punktem dla siebie.
Drugi set był już wyraźnie pod dyktando Świątek, ale jedna akcja, kończąca pierwszego gema, zapewne wielokrotnie będzie powtarzana, gdyż obie zawodniczki zaprezentowały w niej całą gamę fantastycznych uderzeń.
- Cieszę się, że wygraną przypieczętowałam nasze zwycięstwo w całym turnieju. Cieszę się również, że byłam tutaj w Gorzowie i spędziłam ten czas z reprezentacją, bo atmosfera była świetna, ale również cieszę się z bezpośredniego kontaktu z polskimi kibicami – powiedziała Iga Świątek.
Na zakończenie dnia Katarzyna Kawa i Martyna Kubka pokonały w deblu Marę Gae i Monicę Niculescu 6:2, 6:3.
- Mamy duży powód do zadowolenia po tym turnieju, ponieważ wygrałyśmy wszystkie mecze bez straty seta – mówiła po grze deblowej Martyna Kubka, która pozytywnie oceniła cały tydzień, nie tylko mecze, ale i treningi oraz atmosferę w kadrze.
- Byłyśmy zdecydowanymi faworytkami, ale cieszę się, że udowodniłyśmy to na korcie. Uważam, że wszystkie zagrałyśmy świetnie, gratulacje należą się też całemu sztabowi. Indywidualnie też się cieszę, twarda nawierzchnia to jest to co lubię, dobrze mi się tutaj grało. To był świetny tydzień – dodała zielonogórzanka.
Uśmiechnięta od ucha do ucha była też Katarzyna Kawa, która po spotkaniu wysłuchała od kilkutysięcznej publiczności ,,Sto lat’’ z okazji obchodzonych w poniedziałek, 17 listopada urodzin. – Umówiliśmy się, że nie będziemy publicznie ogłaszać, które to już urodziny – uśmiała się jubilatka.

- Co do meczu to nie męczę się, kiedy gram z Martyną w parze, gdyż kiedy ona serwuje ja praktycznie nie odbijam piłek. To był fajny mecz, ale oczywiście bez większej presji, gdyż wynik całego spotkania był już rozstrzygnięty, dlatego miałyśmy ten komfort, że mogłyśmy na korcie pokazać więcej uśmiechu i zagrać przede wszystkim dla kibiców – podkreśliła.
I tak zakończył się wspaniały, historyczny dla gorzowskiego sportu weekend z wielkim tenisem w Arenie Gorzów.
RB
Polskie tenisistki nie zawiodły i wywalczyły w Gorzowie awans do fazy pucharowej Billie Jean King Cup. W kwietniu przyszłego roku dowiemy się, czy zagrają one w turnieju finałowym.