2025-04-23, Miejsca wstydu
Mógłby być jedną z wizytówek Gorzowa, od lat jest jego antyreklamą. Kolejny obiekt, który obnaża niezdolność włodarzy do zapanowania nad wyglądem miasta.
,,Czerwony spichlerz – jedna z najbardziej charakterystycznych budowli Gorzowa. Czy ktoś wie, co się z nim dzieje, że stał się najbardziej charakterystycznym straszydłem w mieście? Czy jest jakiś pomysł na to straszydło?” – pyta w interpelacji do prezydenta Jacka Wójcickiego radny Jerzy Synowiec.
Tu chwila z historią. Jak czytamy w Multimedialnej Encyklopedii Gorzowa Wielkopolskiego (TUTAJ) tzw. Czerwony Spichlerz powstał w pierwszej połowie XIX wieku jako magazyn zbożowy. Obiekt jest podpiwniczony, ma cztery kondygnacje i oparty jest na konstrukcji ryglowej szachulcowej, wybudowany na planie czworobocznym i przykryty wysokim dachem dwuspadowym.
Miał wielu właścicieli, byli nimi m.in. Adolf Boas, Hugon Groddeck, Heimann Reichmann, Bruno Thielsch. Przeszedł modernizację pod koniec XIX wieku. Przemurowano wówczas ściany pierwszej kondygnacji, a pozostałe pokryto czerwoną cegłą. Przed II wojną światową na posesji wybudowano garaż. W spichlerzu składowane były m.in. zboże i ziemniaki, później nawozy chemiczne. W czasie wojny mieściła się tu Hurtownia Wyrobów Krajowych. Po wojnie przejęła go Gminna Spółdzielnia Samopomoc Chłopska i zaadaptowała na magazyn pasz treściwych.
Proces podupadania w ruinę zaczął się od lat 80. XX wieku. W 1991 roku został wpisany do rejestru zabytków i sprzedany, później odzyskany przez Miasto z powodu niewywiązywania się właściciela z umowy. W 1999 roku przeprowadzono pierwsze poważne prace konserwatorskie.
Wiele razy ogłaszano przetargi na sprzedaż, pojawiło się także wiele pomysłów na to, co ze spichlerzem można by zrobić – proponowano stworzyć tu Muzeum Miejskie, ośrodek rozrywkowo-edukacyjny dla młodzieży, biura z salami wystawienniczymi.
Ponownie został sprzedany w 2011 roku z przeznaczeniem na hotel i restaurację, jednak i tym razem nie podjęto żadnych prac adaptacyjnych.
I tak obiekt wpisany do rejestru zabytków, na którym widnieje stosowny znak konserwatorski, jest obecnie ruderą, która jest i pogwałceniem estetyki, i zasad bezpieczeństwa.
Jak na interpelację radnemu Synowcowi odpowiada prezydent miasta? Informację o obiekcie rozpoczyna tam, gdzie kończy ją multimedialna encyklopedia, czyli od roku 2011. Dowiadujemy się, że działka o powierzchni 312 m2 została nabyta w drodze licytacji komorniczej przez prywatnego inwestora. W sierpniu 2022 roku w wyniku kolejnej transakcji jej właścicielem został kolejny inwestor.
,,Dodatkowo informuję, że jako obiekt wpisany do rejestru zabytków podlega nadzorowi i kontroli konserwatora zabytków. Zgodnie z planem kontroli przestrzegania oraz stosowania przepisów dotyczących ochrony zabytków i opieki nad zabytkami, Miejski Konserwator Zabytków przeprowadzi kontrolę tego budynku w drugim kwartale 2025 r. Nadmieniam, że teren ten jest zabezpieczony przed dostępem osób trzecich”.
Nie wiemy, o jakim zabezpieczeniu informuje zastępca prezydenta Jacek Szymankiewicz, bo teren spichlerza, o ile nie ograniczają go sąsiednie budynki przy Wale Okrężnym, można bez trudu obejść. próbować wspiąć się po resztkach rampy. Jedyne zabezpieczenie, jakie w tym miejscu jest, to wejście z dykty pomazane sprejem (podobnie jak pomazane są fragmenty ścian) oraz kraty w oknach bez szyb.
Z urzędowego pisma nie wynika nic poza tym, że w drugiej połowie roku konserwator skontroluje budynek. Urząd nie informuje, czy ma kontakt z inwestorem, jakie plany ma nowy właściciel, czy są one konsultowane, czy wprowadzi je w życie, kiedy, czy ma narzędzia prawne, by to egzekwować choćby z racji tego, że jest to budynek wpisany do rejestru zabytków.
A radny Synowiec, który takich mało rzeczowych odpowiedzi otrzymał z Sikorskiego 4 już sporo, konsekwentnie zapewnia, że nie odpuści i nie pozwoli się zbywać.
Tekst i zdjęcia: Maja Szanter
Mógłby być jedną z wizytówek Gorzowa, od lat jest jego antyreklamą. Kolejny obiekt, który obnaża niezdolność włodarzy do zapanowania nad wyglądem miasta.