2025-12-17, Miejsca wstydu
Magistrat nie ma narzędzi, ale ma je inspektor nadzoru budowlanego. Czy coś z tym zrobi?
O trudnej do rozwiązania sytuacji niszczejących budynków, które należą do prywatnych właścicieli pisaliśmy wiele razy w naszym cyklu ,,Miejsca wstydu". Są to albo całkiem prywatne obiekty albo takie, ktore przez Miasto zostały sprzedane i teoretycznie jakieś narzędzia magistrat ma. Mogą to być choćby stosowne klauzule w umowach sprzedaży określające wymagane terminy na podjęcie i zakończenie prac remontowo-budowlanych. Większe możliwości ma, oczywiście w uzasadnionych przypadkach, nadzór budowalny. Jak to wygląda w praktyce, w śródmieściu Gorzowa widać co kilkadziesiąt metrów. Jeszcze gorzej sprawy się mają w odniesieniu do domów jednorodzinnych. Taką patową sytuację opisaliśmy w przypadku budynku przy ulicy Kazimierza Wielkiego 37 tu:
Dwa kolejne miejsca to położone blisko siebie nieruchomości przy ulicy Kostrzyńskiej. Wjeżdżających do miasta od strony Kostrzyna witają ruiny. Obie nieruchomości sprawiają wrażenie, jakby miały się rozpaść, obie zatem mogą zagrażać bezpieczeństwu przemieszczających się chodnikiem ludzi. Tu nadzór dysponuje Ustawą – Prawo budowlane, która nakłada na inspektora nadzoru budowlanego pewne obowiązki w takich przypadkach.
Mocno zaniedbany w trudnym do określenia stanie technicznym znajduje się także dom przy ulicy Grottgera 34. I nie stoi tak od kilku dni.
W obu przypadkach, tj. ulicy Kostrzyńskiej i Grottgera, powiadomiony o budynkach Urząd Miasta, zgodnie z kompetencjami, przekazał sprawę do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego odpowiednio w czerwcu i we wrześniu.
Próbowaliśmy dowiedzieć się w urzędzie PINB, jakie działania zaplanował w odniesieniu do wymienionych nieruchomości. Mimo dwóch wysłanych w ciągu miesiąca maili oraz kilku telefonów przypominających o mailach, inspektor nie odpowiedział nam na pytania.
Tekst i zdjęcia: Maja Szanter








Magistrat nie ma narzędzi, ale ma je inspektor nadzoru budowlanego. Czy coś z tym zrobi?