2012-07-21, Kwestionariusz gorzowski
Nasz Kwestionariusz gorzowski wypełniło już ponad czterdzieści mniej lub bardziej znanych osób, mocno związanych z Gorzowem. Na tej podstawie rysuje się bardzo ciekawy obraz miasta, z wyraźnie zaznaczonymi miejscami i sprawami, które się podobają lub zawstydzają, cieszą, ale i denerwują, zasługują na dumę lub przyganę. Pora więc na pierwsze oceny, refleksje i wnioski.
Jestem tym, kim jestem:
Na ogół nasi respondenci to ludzie zadowoleni ze swoich życiowych i zawodowych wyborów oraz dokonań, które w głównej mierze zawdzięczają sobie, swoje pasji i determinacji. Przy tym pełni zapału, chęci działania i pomysłów na miasto Gorzów.
Gorzów to moje miasto:
Wszyscy utożsamiają się z miastem, choć nie wszyscy tu się urodzili i wychowali. Zgodnie jednak stwierdzają, że jest im tu dobrze, mimo wielu różnych braków i niedostatków. I nikt nie wyobraża sobie pracy lub życia poza Gorzowem. Widać u nich wyraźnie ogromne przywiązanie do miasta.
Moje ulubione miejsce:
Tutaj zdecydowanie prymat wiedzie nowy bulwar, który jest ulubionym miejsce spacerów i wypoczynku. Ale również parki, których mamy całkiem sporo. Wielu wymienia także miejsca związane ze swoim dzieciństwem, w których bywanie jest dla nich podróżą sentymentalną.
Znaczna część osób wypełniających nasz kwestionariusz stwierdza, że albo nie ma takowego, albo w raczej w lokalach nie bywa. Spośród tych wymienianych, najczęściej pojawiają się Don Vittorio ( jednak ten w starej siedzibie !), Dolce Vita oraz lokale na bulwarze.
Jestem dumny:
I znowu na czele jest bulwar. Wielu naszych czytelników kładzie jednak akcent na swoją dumę z Gorzowa, bo „mimo wszystko” się rozwija. Nie brakuje też dumnych z filharmonii. Słowianki czy żużla.
Wstyd mi:
Lista wstydu jest długa. Najczęściej jednak powtarza się wstyd za dziurawe drogi, zniszczone chodniki, wszechobecny brud na ulicach, zarośnięte skwery i chwasty na wszelkich poboczach oraz kłujące w oczy ruiny i mocno zaniedbane stare kamienice w centrum miasta. Do tego dochodzi wstyd za upadek sportu, który jeszcze niedawno był nasza dumą.
Marzy mi się:
Na ogół marzenia związane są właśnie z poprawą estetyki Gorzowa. Chodzi tylko, żeby było schludniej, czyściej a przez to przyjemniej. Są jeszcze marzenia o nowych tramwajach i torowiskach, elektrycznej kolei do Krzyża i odbudowie wielkiego sportu, który potrzebuje nowej hali widowiskowo-sportowej.
Gdybym był prezydentem:
Większość się od tego odżegnuje, ale przymuszeni, niektórzy odpowiadają, ze robiliby mniej więcej to samo, co prezydent Tadeusz Jędrzejczak. Większość jednak stwierdza, że zadbałaby o tą powszechnie krytykowaną estetykę, o te niby drobiazgi, które „tworzą obraz miasta” i czynią codzienne życie łatwiejszym, przyjemniejszym. I nie są odosobnieni też ci, którzy kładą nacisk na rozwój, w tym kultury, szkolnictwa wyższego i w ogóle duchowości szeroko rozumianej.
Lubię gorzowian:
Najczęściej „za kulturową i etniczną różnorodność”, na której zbudowali wspólnotę mieszkańców, którzy dobrze się ze sobą czują i rozumieją. Są mili, sympatyczni i przez to dają się lubić
Gościom mówię, że Gorzów:
Ma duży potencjał i możliwości, nieźle się rozwija, choć mógłby lepiej. To miasto, położone na siedmiu wzgórzach, choć do Rzymu mu daleko. Pełne parków i zieleni, choć zaniedbane. Piękne, ale ma jeszcze piękniejsze okolice.
del.
O redakcji: Gdyby ktoś z Państwa, naszych czytelników chciał wypełnić Kwestionariusz gorzowski, to chętnie go opublikujemy. Odpowiedzi na powyższe pytania prosimy przesyłać droga mailową na adres redakcji, koniecznie wraz zdjęciem (w poziomie!) w formie załącznika i krótką informacją o sobie.