2012-06-17, Zdarzyło się kiedyś
- W tej chwili przebywam na urlopie i szukam pracy. Z Lechią rozstałem się definitywnie, choć całkiem sympatycznie.
- Dlaczego odszedłeś z Lechii?
- To złożona historia. Mówiąc zaś krótko: nie widziałem się w tym klubie dłużej. Poza tym chciałem wrócić w gorzowskie, do siebie. (…)
- I co wyniosłeś z Lechii?
- Świadomość tego, że praca to jeszcze nie wszystko. W piłce zasadniczą rolę zaczynają odgrywać pieniądze. I to pieniądze wydatkowane w sposób, o którym publicznie nie mówi się głośno.
- Masz na myśli tzw. bułgarskie pieniądze, czyli lewe?
- Właśnie te. Akurat nie w Lechii, ale w innych klubach trzeciej ligi obraca się taką forsą, że głowa może rozboleć od patrzenia i słuchania. Trzecia liga to przedsionek piekła. Dlatego praca trenera nie zawsze daje spodziewane efekty. I wbrew pozorom mniejsze zło ma miejsce w drugiej lub pierwszej lidze, bo tam wiele spraw jest oficjalnie unormowanych, usankcjonowany przez prawo. To co się dzieje w trzecioligowym światku, to jawny rozbój.
- Co masz na myśli mówiąc o rozboju?
- Powiem tylko tyle, że kupowanie i sprzedawanie punktów oraz załatwianie sędziów jest na porządku dziennym. Jak w tej sytuacji można mówić o wyciąganiu wniosków szkoleniowych?
- Czyli to, co kibice oglądają z trybun, stanowi jedynie przysłowiowy wierzchołek góry lodowej?
- Można tak to określić. Często mecze piłkarskie mają mało wspólnego z prawdziwym sportem. I nie ma co się dziwić, że kibice mają dość takiej piłki, że psioczą na zawodników, trenera.
- Ale są chyba jeszcze uczciwi sędziowie, piłkarze, trenerzy, działacze. Dlaczego nic nie robią, żeby temu przeciwdziałać?
- Bo najczęściej nie mogą nic zrobić, są bezsilni i w mniejszości. Co np. może zrobić trener, jeżeli za jego plecami kilku zawodników sprzedaje mecz ? Wie o tym, ale im tego nie udowodni. A jeśli za nimi stoją jeszcze działacze, to w ogóle nie ma o czym rozmawiać. W grę wchodzą tak duże kwoty, że bardzo łatwo ulec pokusie. Tylko naprawdę nieliczni są w stanie się przed tym obronić.
- To w sumie ile zależy od trenera, ile od pieniędzy?
- Powiem otwarcie, że największy wpływ na końcowy wynik mają, niestety, pieniądze. Smutne to, ale prawdziwe. Dlatego takiej piłki można mieć dość. Był okres, że zastanawiałem się nad zmianą zawodu. Zbyt jednak lubię swoją pracę, by z niej definitywnie zrezygnować.
- Coraz częściej słyszy się opinie, że ostatnimi laty żaden z zespołów nie wywalczył awansu w zupełnie uczciwy sposób i nie zawsze degradowane były drużyny rzeczywiście najsłabsze. Twoje odczucia są chyba podobne?
- Nie do końca zgadzam się z taką opinią, ale dużo prawdy w niej jest. Jeszcze parę lat temu było całkiem inaczej. Przez ten czas wiele jednak zmieniło się na gorsze. Inne już prawa rządzą futbolem. Aż strach pomyśleć dokąd zajdziemy. Dlatego niezbędne są konkretne i ostre działania, które zapoczątkują proces oczyszczania naszej piłki.
- W taki razie, czy piłka nożna jest jeszcze sportem?
- Sportem jest i będzie, ale mocno wypaczonym, żeby nie powiedzieć – zwyrodniałym.
- Dokąd to prowadzi?
- Sam nie wiem. Wiem tylko, że zespoły grające uczciwie, czystą piłkę nie mają szans na awans. Albo jest się uczciwym i jedynie wegetuje, albo dostosowuje do panujących reguł i walczy o awans. Tak to wygląda. Coraz mniej się już gra, coraz więcej załatwia. Kto silniejszy, kto bardziej rozpycha się łokciami, ten stoi wyżej w tabeli. Samo życie. Przecież teraz nie liczy się taktyka, liczy się strategia wygrywania meczów czy całej rundy. Strategia polegająca na kombinowaniu : jak zdobyć pieniądze, gdzie, kogo, jak podejść, unieszkodliwić itd. Przy takiej strategii taktyka jest zbędna. Sam mecz staje się wówczas formalnością. Nasz futbol jest chory i ta choroba się pogłębia, zatacza coraz szersze kręgi. Zarażają się nią coraz młodsi zawodnicy i zespoły coraz niższych klas.
- I nie ma na to lekarstwa?
- Mówiliśmy już o nim. Węgrzy dali przykład i mają tego pozytywne skutki. Konieczne są operacyjne cięcia, bo na leczenie zachowawcze jest już za późno.
- Zastanawiające jest jednak to, że wszyscy o tym mniej lub bardziej głośno mówią, że wszyscy o tym wiedzą i nic z tego nie wynika, nic w praktyce się z tym nie robi. Psy szczekają, karawana jedzie dalej.
- I co gorsze, kto się nie dostosuje, ten ginie. Uczciwość nie popłaca. Przecież Lechię stać było – mówię o poziomie sportowym – na drugą ligę, ale nie awansowała, bo działacze byli za uczciwi. Dla uczciwych nie ma miejsc na czele tabeli. Uczciwi nie tylko tracą, ale też stają się pośmiewiskiem innych. Są uważani za frajerów. (…)
Rozmawiał: Jan Delijewski
”Ziemia Gorzowska„ nr 30 z 1985 r.