Trochę to trwało, ale stalowcy odczarowali Arenę Gorzów

2024-03-08, Sport

W meczu z ostatnim zespołem Ligi Centralnej szczypiorniści Budimexu Stali dopiero w drugiej połowie wykazali swoją wyższość.

Fot. Stal Gorzów/FB

Ponad dwa miesiące podopieczni trenera Oskara Serpiny potrzebowali, żeby odczarować nowoczesną gorzowską halę, w której wszyscy to już od dawna wygrywają, tylko stalowcy mieli z tym ogromne problemy. Musiał przyjechać dopiero ostatni zespół w tabeli, żeby zdjąć klątwę, choć po pierwszej połowie wcale to nie było takie pewne.

ZOBACZ: Dariusz Maciejewski: Chcemy ten finał wygrać!

Gorzowianie grali, jak ostatnio, czyli nieskutecznie i nawet niezła obrona niewiele tutaj mogła zdziałać, skoro nie padały bramki. W sumie udało się dociągnąć do 12 zdobytych goli, ale tyle samo mieli wielunianie, którzy w końcówce tej części prowadzili nawet 12:10, lecz dwie bramki Mateusza Stupiński pozwoliły gospodarzom na zejście do szatni przy stanie remisowym.

Dopiero po zmianie stron coś ruszyło, ale dopiero po prawie dziesięciu minutach, bo wcześniej stroną dominującą nadal byli goście, którzy jeszcze w 39 minucie prowadzili jednym golem. W 40 minucie trafił Michał Lemaniak i Stali powróciła na prowadzenie, którego już nie oddała do końca. A nawet więcej, od tego momentu na parkiecie mieliśmy dwie drużyny, dominującą Stal i bezradną ekipę z Wielunia. Po kolejnych sześciu minutach było już 21:16, a w 56 minucie zrobiło się aż 29:19. Na dwie minuty przed końcem gola strzelił nawet nasz bramkarz Cezary Marciniak. Ostatecznie nasz zespół wygrał dziesięcioma golami i zadowolił tym zebraną w Arenie Gorzów publiczność.

(red.)

BUDIMEX STAL GORZÓW – MKS WIELUŃ 32:22 (12:12)

Budimex Stal: Nowicki, Marciniak 1 – Lemaniak 6, Pietrzkiewicz 5, Ripa 5, Renicki 4, Stupiński 4, Drzazgowski 3, Napierkowski 2, Przybylski 1, Orłowski 1, Jaszkiewicz, Nieradko, Zając, Wychowaniec.