Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Salija zagości na scenie Filharmonii Gorzowskiej

2020-03-02, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Nic nas w FG ostatnio tak bardzo nie ucieszyło, jak informacja, że Ministerstwo Kultury zdecydowało, że warto poprzeć projekt Salija. Kasa z ministerstwa pozwoli na przeniesienie na scenę niebywałego projektu.

Salija, czyli opera dla młodzieży, co jest tu kluczowe wyszła z ręki Małgorzaty Szwajlik – libretto i Krzysztofa Dobosiewicza – muzyka. Małgorzata Szwajlik kieruje działem organizacji pracy artystycznej, ostatnio pod etykietką impresaryjny w FG, a Krzysztof Dobosiewicz ma no koncie muzykę do dwóch ostatnio granych w FG musicali dla dzieci. W kwietniu 2019 roku opera ta przyniosła parze autorów pierwszą nagrodę w konkursie na operę dla dzieci i młodzieży Stowarzyszenia Autorów ZAiKS oraz Teatru Wielkiego - Opery Narodowej. Do sukcesu dołożyła się także pani Agata Rożewska-Czechowicz, też z FG, która opracowała stronę graficzną koniecznego wniosku. To ma swoją nazwę, ten wniosek, ja jej nie znam, ale wiem, że bez tego może byłoby inaczej.

Tylko chyba jeszcze jedna osoba w FG wiedziała, że rodzi się opera dla młodzieży. Ale jak dowiedzieliśmy się, że jest Grand Prix, to wszyscy w te dyrdy lecieliśmy gratulować. Bo i było czego. To się zwyczajnie nie zdarza, aby ktoś spoza głównego nurtu twórców oper i innych rzeczy muzycznych dla dzieci nagle zgarnął główną nagrodę. Gratulowaliśmy, mocno się cieszyliśmy i jak jeden mąż mówiliśmy – trzeba wystawić, koniecznie trzeba wystawić i to właśnie u nas.

Nikt, kto nie pracuje w kulturze, a zwłaszcza w instytucjach muzycznych, nie zdaje sobie sprawy, ile wysiłku i zachodu kosztuje przygotowanie takiego spektaklu. Jaka to wielka logistyka, ile pracy w to trzeba włożyć. Nikt też nie wie, ile pieniędzy takie przedsięwzięcie kosztuje, a to naprawdę są bardzo wielkie kwoty. I jak się dowiedzieliśmy, że jest wsparcie w ministerstwa, to niemal otwieraliśmy szampana. Oczywiście tylko intencjonalnie, ale jednak.

Powiem tak, nic tak bardzo nie nobilituje instytucji, jak własne projekty. Może to być zamówienie kompozytorskie, prawykonanie jakiejś kompozycji, prapremiera w przypadku teatru. Dlatego informacja, że Salija jednak pojawi się na scenie było dla nas wszystkich wiadomością super ważną. Bo po zamówieniach kompozytorskich, po kilku prawykonaniach, a takie się w trakcie 10 lat funkcjonowania FG wydarzyły, po znakomicie ocenianym Festiwalu Muzyki Współczesnej i po musicalach dla dzieci, do których libretta pisała właśnie pani Małgorzata Szwajlik, po książkach propagujących muzykę, przyszedł czas na operę dla nastolatków jej autorstwa. Opera dla nastolatków. To naprawdę duża i trudna rzecz. Generalnie bowiem współczesna literatura dla nastolatków ma zadyszkę. Autorzy tej literatury z trudem lub wcale nie nadążają za światem tych ludzi, jeszcze nieopierzonych, a już z dość wyraźnymi potrzebami, problemami. Dorośli rzadko albo wcale mają wgląd w to, co się w życiu nastolatków dzieje. Widzą albo ulukrowaną wersję wytworzoną przez nich na potrzeby dorosłych, albo już coś strasznego, jakieś czarne dziury. Mało jest mądrych, ale nie dydaktycznych książek dla tej grupy odbiorców. A tu mamy nie tylko słowo, co bardzo ważne, ale jeszcze muzykę, i to jaką. Szykuje się coś naprawdę ciekawego.

I od razu uprzedzam zarzuty, że piszę o tym projekcie, ponieważ tam pracuję. Chybiony zarzut. Dokładnie tak samo pisałabym o tym, gdybym tam nie pracowała. Jakby kto jeszcze nie rozumiał, a wiem, że kilka osób, w tym też w magistracie, takich jest, spieszę wyjaśnić wielkimi literami. Mnie interesuje kultura, ta dobra, ta ciekawa, ta na pewnym poziomie. I tak samo piszę o wydarzeniach w innych instytucjach kultury w mieście, czasem wypuszczam się poza opłotki. A skoro coś naprawdę ciekawego i naprawdę intrygującego dzieje się mojej pracy, to dlaczego o tym nie napisać. Tym bardziej, że opery dla nastolatków to rzecz, którą można porównać do śniegu. Zwykle piszę – do śniegu w czerwcu. Ale w tym roku mogę spokojnie napisać do śniegu w mieście. Bo go w tym roku jeszcze nie było i nic nie wskazuje, aby był. Oper dla nastolatków prawie nie ma. Albo zupełnie nie ma. Jak kto zna – udany projekt, to czekam na informacje. Oczywiście napiszę.

A teraz z drugiego kątka, też w pewien sposób bliski kulturze. Otóż moja wieloletnia znajoma, Mariola Klapczyńska została uhonorowana odznaką „Zasłużony dla województwa lubuskiego”. Co sama Mariola sądzi o wyróżnieniu, można przeczytać tuhttp://www.echogorzowa.pl/news/2/trzy-pytania-do/2020-02-28/w-mlodym-wieku-mozna-do-kazdego-dotrzec-27051.html. A ja muszę, bo zwyczajnie muszę dodać swoje pięć groszy. Otóż Mariola Klapczyńska, poza tym, że znakomitą polonistką i świetnym pedagogiem jest, jest także wybitną instruktorką harcerską z proweniencji ZHP. Hacmistrzyni, twórczyni i wieloletnia drużynowa 45 Gorzowskiej Drużyny Harcerzy i Zuchów Płomienie im. Szarych Szeregów, która od lat działa w SP15. Mariola nigdy nie musiała, bo nie, ale chciała i musiała, bo tak miała i ma. Uczyła i uczy dzieciaki poprawnej polszczyzny, uczy, jak odnosić się do literatury, ale uczy też obywatelskich postaw. Dla niej funkcja nauczyciela i funkcja wychowawcy to jedno. Jak do tego dołożyć coraz rzadziej spotykany etos harcerski, to co się dziwić, że w końcu…. w końcu ktoś dostrzegł jej starania. Mariola wychowała kilka pokoleń fajnych ludzi, którzy może, a właściwie na pewno odłożyli do szaf harcerskie mundurki, odstawili do kąta harcerskie kostury przewodnicze, ale na zawsze bliskie im będą pewne postawy, tak rzadko dziś spotykane.

Kilka razy, a może kilkanaście lub kilkadziesiąt siedziałam z jej drużyną w kręgu, wiele razy oglądałam ich na służbie. Harcerskiej służbie. Wywodzimy się z jednego pnia harcerstwa i polszczyzny. Mariola, druhno harcmistrz…. Gratulacje. I dawaj dalej.

Ps. Bo też muszę. Przeczytałam „Testamenty” Margaret Atwood. Nie mogłam się oderwać. Długo się naczekałam na tę książkę. To kontynuacja i domknięcie „Opowieści Podręcznej”, książki sprzed 35 lat, ostatnio znów popularnej za sprawą serialu na platformie Netflix. Sama pisarka przez lata odżegnywała się od kontynuacji i zamknięcia wątków. Uznała, że w dzisiejszych czasach musi znów napisać właśnie o ludziach z „Opowieści”. To przerażająca dystopia, jednak z płomykiem nadziei. Te dwie rzeczy powinni przeczytać wszyscy. Zwłaszcza ci, co bredzą o klasyfikowaniu ludzi z różnych względów. A nawet w naszym zapyziałym ostatnio Gorzówku tacy się niestety pojawili. To fascynująca literatura. To przerażająca wizja, do czego mogą doprowadzić ciasne poglądy wynikające z różnych względów, ale głównie z braku wiedzy. Pomijając cały szafarz polityczny – to naprawdę bardzo dobra literatura…. Naprawdę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x