Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Miejsca wstydu »
Emmy, Flory, Romana , 24 listopada 2025

Bo liczy się jakość. Choć nie wszyscy to rozumieją

2025-11-24, Miejsca wstydu

Gorzowska ,,szyldoza” to głównie problem ilościowego przeładowania reklamami. Ale miejską przestrzeń można też zepsuć brakiem estetyki tychże.

medium_news_header_45236.jpg
Fot. Maja Szanter

O problemie gorzowskiej ,,szyldozy” pisaliśmy niedawno, dosłownie tydzień temu TUTAJ

Problem złożony, bo w grę wchodzi ich nadmierna ilość, niewielka – według badań – skuteczność, jakość wykonania, materiałów i wyglądu. Dziś na podstawie jednostkowego przykładu pokażemy, jak łatwo można zepsuć kawałek miasta, za nadrzędny uznając jedynie własny punkt widzenia, niemający nic wspólnego z otoczeniem.

Jak w pierwszym lepszym pierdziszewie

Zakończony stosunkowo niedawno remont sklepu sieci Biedronka w ścisłym centrum Gorzowa to świadectwo tego, jak można uratować chyba najbrzydszy wcześniej sklep w mieście tej sieci i doprowadzić do względnie przyzwoitego stanu. O ,,jajecznicy” kolorystycznej pisali gorzowscy dziennikarze od początku ulokowania tego sklepu przy ulicy Pionierów. Może dlatego, że i tak niepiękne centrum zostało w ten sposób oszpecone jeszcze bardziej. Przez lata nie udało się w z tym nic zrobić, nieestetycznie było i w środku, i na zewnątrz. A mówimy o sercu miasta, tuż przy katedrze i Urzędzie Miasta. Oraz o stolicy województwa.

 

 

Kiedy więc doszło do remontu elewacji, sieć stanęła na wysokości zadania i przemalowała budynek na kolor szary. Nie jest to obiekt zabytkowy, zgodnie więc z polskim prawem sieć nie musiała stosować się do żadnych wytycznych miejskiego konserwatora zabytków. A ten sugestie miał, choćby takie, żeby finalnie na elewacji nie umieszczać reklam produktów i nie robić ze ściany gazetki reklamowej z aktualnymi promocjami. Dość bezpieczną szarość złamało jednak logo z czerwonym owadem na żółtym tle nad wejściem i od strony ulicy Sikorskiego.

Sieć  była nieugięta na prośby konserwatora, by logo dostosować do otoczenia. Można powiedzieć, że to szczegół, że się konserwator czy dziennikarze czepiają. Tylko że diabeł tkwi w szczegółach, a ,,czepiali się” także gorzowianie w mediach społecznościowych. Najbardziej wyraziście ujął to czytelnik jednego z miejskich portali pisząc: ,,Ten szyld wygląda w centrach miast jak na załączonym obrazku. W centrum Gorzowa?! Niestety, jak w pierwszym lepszym pierdziszewie”.

Zdjęcie, jak wygląda logo tej samej sieci w innym mieście, zamieszczamy niżej. Były głosy, że takie loga znajdują się na zabytkach i dlatego nie można mieć pretensji. Można. ,,Potrafię jednak sobie wyobrazić takie niekrzykliwe logo właśnie w tej części miasta” – napisał Rafał Wojciechowski. Jak się okazało po  nawiązaniu przez nas kontaktu – gorzowianin z krwi i kości, któremu zależy na schludnym wyglądzie miasta.

Owszem, jak napisaliśmy wyżej, budynek przy Pionierów nie jest zabytkiem i sieć mogła zrobić, co chciała. Ale... Jeśli rzecz dzieje się w centrum, a nie ma przepisów w tym zakresie, warto było pochylić się nad prośbami z magistratu i nie psuć tej przestrzeni jeszcze bardziej. Od lat zwracamy uwagę – my, dziennikarze, zwykli mieszkańcy i coraz częściej też radni, że miasto nie jest szczytem osiągnięć architektonicznych, mamy liczne zaniedbania, opuszczone obiekty, więc jeśli tylko jest okazja, małymi krokami warto to miasto poprawiać. Gdyby Gorzów miał tzw. uchwałę krajobrazową, prawdopodobnie udałoby się uniknąć tej wizualnej katastrofy i podtrzymania przaśno-jarmarcznego ,,designu” centrum miasta, widocznego choćby w całej palecie kolorów zastosowanych na elewacjach z lat 90. na blokach z okolic katedry czy ,,plastikowych” reklamach i szyldach.

Dokładają starań z należytą powagą

Zapytaliśmy sieć Biedronka, dlaczego nie zgodziła się, żeby po remoncie elewacji zastosować estetyczne logo i tym samym poprawić estetykę obiektu oraz ścisłego centrum Gorzowa?

Ponieważ lokalny marketing sieci nie wyraził zgody na publikację treści rozmowy (a ta trwała kilkadziesiąt minut), o odpowiedź skierowaliśmy się do rzecznika prasowego. Wyjaśniliśmy, że sklep znajduje się kilkanaście metrów od budynku magistratu, kilkadziesiąt od katedry i Starego Rynku. Ponieważ rzecznik pracuje w Warszawie, dołączyliśmy informację o wcześniejszych negocjacjach służb prezydenta na temat ostatecznego wizerunku sklepu – kolorach, reklamie, logo. Uprzedzając tłumaczenia, jakie zwykle w takich sytuacjach otrzymujemy, że kolor żółty kojarzy się z marką i musi być stosowany, podaliśmy wyjątki od tej reguły z innych polskich miast. Załączyliśmy zdjęcia ze Szczecina (jedno z nich zamieszczamy poniżej. Dodaliśmy także informację, że bardziej światowe marki, które lokują swoje sklepy czy restauracje w centrach, biorą jednak pod uwagę otoczenie w swoich realizacjach, bez obawy o ewentualną nierozpoznawalność... Po prostu mają na względzie szacunek do estetyki, centrum i próśb władz miast... Podaliśmy nazwy marek, przykładowe miasta w Europie.

Dlaczego zatem Biedronka w przypadku ścisłego centrum Gorzowa tak oponowała? Dlaczego wykazała się ignorancją podczas rozmów z miejskim konserwatorem zabytków i nie zgodziła się na jego sugestie? Dlaczego pokazała, że sieci nie zależy na poprawie estetyki śródmieścia i ucywilizowania do jakości XXI wieku? Na koniec zadaliśmy pytanie, czy można to jeszcze zmienić? Podkreśliliśmy, żeby naszych pytań nie traktować jako ataku, bo nade wszystko chcemy pozytywnie załatwić temat oraz żeby ktoś decyzyjny i z wyczuciem estetyki zmienił to, co można zmienić...

Odpowiedź, która dotarła do nas po kilkunastu dniach, zasługuje na publikację w całości:  

,,Zapewniamy, że sieć Biedronka traktuje z należytą powagą wszystkie sugestie dotyczące wyglądu naszych obiektów, zwłaszcza w lokalizacjach o szczególnym znaczeniu dla mieszkańców. W przypadku sklepu przy ul. Pionierów decyzja o zastosowaniu standardowego oznakowania wynikała z obowiązujących wewnętrznych wytycznych dotyczących identyfikacji wizualnej marki. Zawsze dbamy o rozpoznawalność naszego logotypu i starannie projektujemy wszystkie działania komunikacyjne oraz wizualne, tak aby były spójne z tożsamością marki. W tym konkretnym przypadku projekty zostały zaakceptowane przez konserwatora zabytków, co potwierdza nie tylko ich zgodność z obowiązującymi wytycznymi, ale też szacunek dla otoczenia, w którym funkcjonujemy.” – napisał Konrad Nafalski, starszy menedżer ds. komunikacji korporacyjnej w sieci Biedronka.

Czyli podsumowując – my swoje, sieć swoje. Jeśli tak wygląda ,,należyta powaga” w traktowaniu miejskiej przestrzeni oraz szacunek do otoczenia, to musieliśmy zareagować. Nie można było po prostu przyjąć takiego tłumaczenia. Ani tu powaga, ani troska, ani szacunek i staranność. Prawdą jest, że konserwator zaakceptował projekt, bo nie mając narzędzi w postaci przepisów, nie miał innego wyjścia. Ponowiliśmy więc nasze wątpliwości i poprosiliśmy o przyjrzenie się jeszcze raz sprawie. Oraz odpowiedź, która nie byłaby kompilacją marketingowych sloganów, jak sieć dba itd. Podkreśliliśmy raz jeszcze, że chodzi o rozwiązanie, które zadowoliłoby i sieć, i mieszkańców.

Sieć na nasze pytanie nie odpowiedziała. Ponowiliśmy je po dwóch tygodniach. Także bez odzewu.

Pomijając w tym miejscu rolę rzecznika prasowego, którego zadaniem głównym jest sprawna komunikacja z dziennikarzami, którzy pytają nie tylko o sprawy miłe, brak reakcji też jest wymowny i pokazuje, gdzie sieć ma i nas, dziennikarzy, i mieszkańców. I nie jest to poważanie.

Tekst i zdjęcia: Maja Szanter

 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x