2024-07-08, Mija dzień
,,No i z przytupem zakończył się urlop'' - pod takim tytułem pojawił się dzisiaj kolejny felieton red. Renaty Ochwat w zakładce Moje irytacje i fascynacje.
Urząd Miasta, piórem rzecznika prasowego Wiesława Ciepieli, nie zgadza się z zawartymi tam przynajmniej niektórymi treściami, czemu dał wyraz w przysłanej do redakcji odpowiedzi. Na prośbę samych zainteresowanych prezentujemy ich pełne stanowisko, a pod hasłem ZOBACZ znajduje się linkt do omawianego felietonu.
Redaktor Renata Ochwat swój powrót do miasta zaznaczyła charakterystycznie, czyli pisząc kolejny odcinek opowieści, w której podobnie powieściowy pisarz i filozof Wiktor Frankenstein, tworzy potwora. U powracającej pani redaktor jest nim, jak zawsze przerażający ją urzędnik.
Tym razem potwór jest potrzebny do odreagowania smutku z powodu skutków wichury. Trochę to wygląda na psychologiczne przemieszczenie, bo łatwiej znaleźć winnego, w cierpliwie znoszącym regularne napaści urzędniku miejskim niż w groźnym huraganie.
Ale zostawiając na boku te emocjonalne dylematy, chciałbym skromnie zwrócić uwagę felietonistce, wcale nie napominając, że nurtująca ją kwestia dotycząca tego, kto opiekuje się miejską zielenią jest łatwa do wyjaśnienia. Pani redaktor źle odczytała między wierszami, że fakt ten ogłosimy uroczyście i to staje się powodem jej frustracji. A wystarczy po prostu, że - jak w dowcipie o Bogu i graczu w totolotka - wypełni kupon. Proszę napisać maila, podamy nazwiska, bo jest tych osób kilka. Nie zrobimy tego publicznie, żeby nie nakręcać hejtu, wystarczy to, co pisze felietonistka.
Pisze też Renata Ochwat w swoim najnowszym felietonie o jakiejś suszce. Jeśli to ten sam klon, który był powodem poprzedniego sprostowania, to cieszmy się, że stoi, że żyje i niech tak będzie jak najdłużej. Może autorka nieuważnie czytała odpowiedź, ale jej fragment brzmiał tak: „Drzewo rosnące przy ul. 30-Stycznia, przed narożnikiem z ul. Armii Polskiej, z którego wyłamał się konar, należy do gatunku klon zwyczajny, jest dojrzałym osobnikiem, w dobrej wyrównanej kondycji zdrowotnej. Cechuje się pełnym ulistnieniem, bez widocznych zewnętrznych objawów chorobotwórczych. W miejscu wyłamanego konara ujawniono wewnętrzny wypróchniały ubytek, który należy do grupy tzw. wad ukrytych. Wpłynęło to na osłabienie wytrzymałości mechanicznej fragmentu rośliny. Do wyłomu konara doszło z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych, silnych podmuchów wiatru, przez co osłabiony został punkt konstrukcji drzewa. Znaczny napór wiatru spowodował przeciążenie i wyłamanie konara. Drzewo wcześnie było poddawane oględzinom, było zdrowe nie wymagało specjalnej pielęgnacji”. Czyli niech rośnie. Bez wyrzutów sumienia.
Z niecierpliwością czekamy jednak na kolejny odcinek opowieści o tworzeniu dzieła Frankensteina. Może być o przyszywaniu nogi.
Wiesław Ciepiela
Rzecznik Prasowy Urzędu Miasta w Gorzowie
W sali widowiskowej Miejskiego Centrum Kultury przy ul. Drzymały mieliśmy kolejne wspólne granie z udziałem miłośników gier planszowych.